Szacowanie strat
Strażacy we wtorkowy wieczór podjęli w sumie 58 interwencji. W akcje włączone były nie tylko 4 zastępy z JRG PSP Łomża, ale także 9 jednostek OSP z powiatu łomżyńskiego. Według informacji przekazanych przez zastępcę komendanta łomżyńskiej straży pożarnej brygadiera Grzegorza Wilczyńskiego, zalania oraz podtopienia dotyczyły piwnic budynków mieszkalnych oraz obiektów użyteczności publicznej. W przypadku Łomży problemy pojawiły się głównie przy ul. Szerokiej, Partyzantów, Spokojnej, Przykoszarowej, czyli w miejscach, które są położone najniżej.
Zalana została również najniższa kondygnacja Sanktuarium Miłosierdzia Bożego oraz garaże na nowym osiedlu przy ul. Szmaragdowej, czyli podobnie miejsca, których konstrukcja przyczynia się do gromadzenia nadmiaru wody.
Rwący potok doprowadził ponadto do zapadnięcia jezdni na ul. Słowackiego, i utworzenia dziury o wymiarach 2x2 m, o głębokości również 2 m. Obecnie miejsce jest zabezpieczone i trwają tam prace naprawcze.
Intensywne opady deszczu spowodowały zalanie także innych obiektów, jak restauracje. Intensywne wypompowywanie wody miało miejsce m.in. w „Restauracji Zakątek” przy ul. Sienkiewicza oraz restauracji i domu weselnym „Perła” przy ul. Piłsudskiego. Wtorkowa walka z żywiołem, jak przyznaje Grzegorz Wilczyński, zakończony około 2 w nocy przeciągnęła się także na środowy poranek, kiedy to strażacy jeszcze pięciokrotnie interweniowali w związku z zalaniem różnych obiektów.
Te same problemy
Tego typu sytuacje obnażają problemy i mankamenty związane z drożnością kanalizacji burzowej miasta. Niektórzy mieszkańcy Łomży borykają się z nimi niemal przy każdej większej ilości opadów deszczu.
- Od lat mamy ten sam problemy z zalaniami. W momencie opadów deszczu, deszczówka spływa na nasze ulice, gdyż są one najniżej położonym punktem. Wlewa się do piwnic i powoduje "wybijanie" kanalizacji. Efektem są nie tylko pozalewane, ale także śmierdzące piwnice. Przeżywają to obecnie praktycznie wszyscy mieszkańcy ulicy. Wczorajszy "potop"wdzierał się nawet do samochodów- mówi Agnieszka Fijołek- Wądołowska, mieszkanka domu przy ul. Szerokiej.
Łukasz Czech z Urzędu Miejskiego w Łomży twierdzi, iż we wtorkowy wieczór mieliśmy do czynienia ze szczególną anomalią pogodową. W ciągu pół godziny spadło więcej deszczu niż zwykle w 3-4 tygodnie. Dlatego system kanalizacji burzowej zamulony spływającym błotem, liśćmi oraz gałęziami nie był w stanie na bieżąco odprowadzać nadmiaru wody.
-W naszej ocenie miejskie przedsiębiorstwa MPWiK i MPGKiM zareagowały szybko i na miarę możliwości. W tak trudnej sytuacji starały się ograniczyć jak najbardziej skalę problemu - dodaje przedstawiciel ratusza.
Koszty
Wtorkowe ulewy, nie licząc intensywnej pracy strażaków, miejskich przedsiębiorstw oraz służb porządkowych, przysporzyły Łomży dodatkowych kosztów związanych przede wszystkim z koniecznością naprawy uszkodzonych elementów infrastruktury miejskiej.
- Stwierdzone zostały uszkodzenia jezdni na ul. Przykoszarowej i Giełczyńskiej oraz chodnika i jezdni przy ul. Słowackiego. Koszty naprawy pokryte zostaną ze środków przeznaczonych w budżecie miasta na utrzymanie ulic. Wstępnie szacowane są na co najmniej 20 tys. zł, jednak ich dokładna wysokość będzie znana po wykonaniu prac naprawczych - podsumowuje Łukasz Czech, z Urzędu Miejskiego w Łomży.
Komentarze