Adę Durzyńską i Adama Kalinowskiego łączy nie tylko miejsce urodzenia. Mają po 22 lata, obecnie uczą się, pracują i muzykują w Trójmieście. Dorastali jednak i robili pierwsze kroki artystyczne nad Narwią.
- Adusię – bo tak ją nazywam – znam od dziecka. To w ogóle rodzina, w której muzyka odgrywa ważną rolę. Kiedy usłyszałam samo nazwisko, myślałam nawet przez chwilę, że w „Idolu” wystąpiła Ula Durzyńska, siostra Ady – mówi Magda Sinoff kierująca Studiem Piosenki eMDeK Miejskiego Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych w Łomży, w którym szlifowała naturalny talent Ady Durzyńskiej aż do jej matury. - Wspaniała, bardzo inteligentna i skromna dziewczyna.
Podczas występu w „Idolu” Ada nie była jednak do końca taka „grzeczna”. Założyła sweter pięknie eksponujący jej kobiece kształty, co przykuło uwagę męskich jurorów. W dodatku urocza i utalentowana łomżynianka zapowiedziała kolejny występ jedynie w farbie do bodypaintingu pokrywającej ciało. Wojciech Łuszczykiewicz jako jedyny zagłosował „NIE”, ale tylko dlatego, że program miała oglądać jego żona.
Nie dekolt jednak zadecydował o sukcesie Ady Durzyńskiej.
- Zawsze była w mojej grupie osobą najlepiej „słyszącą harmonicznie”. Najtrudniejsze interwały czy dźwięki „w poprzek” chwytała w lot. Ma przy tym uniwersalny głos, który sprawdza się znakomicie np. w gospel i utworach popowych. W muzyce była zanurzona od zawsze. Pamiętam, gdy kiedyś powiedziałam dziewczynom, że wybieram się na koncert Tracy Chapman, Adusia od razu pożyczyła mi cztery płyty tej wokalistki, żebym mogła się „osłuchać” - dodaje Magda Sinoff.
Adam Kalinowski muzycznie jest „praktykującym” rockmanem. Także zaczynał w łomżyńskim MDK – DŚT, w grupie Bernarda Karwowskiego. Teraz studiuje ekonomię a muzycznie sprawdza się w hardrockowej grupie W8. W „Idolu” wyszedł na scenę z gitarą i tak zaprezentował utwór Nirvany, że Ewa Farna zza stolika wybiegła po autograf wokalisty. Podobno miała też ciarki. Wszędzie.
- Udział w tego rodzaju programie to dobra droga. Obraz w połączeniu z dźwiękiem, promocja – mówi Magda Sinoff.
Zatem ściskamy kciuki i wysyłamy dobre myśli i „lajki” naszym w „Idolu”.
Komentarze