Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 grudnia 2024 04:28
Reklama

Nove oblicze transportu w województwie

Spory w koalicji, groźba strajku, listy i petycje. Sprawa połączenia PKS-ów to jedno z najważniejszych wyzwań, jakie w tej kadencji stanęły przed samorządem województwa. Bezdyskusyjnie dobrego rozwiązania nie ma, a w grę wchodzą setki miejsc pracy.

Albo razem, albo...      

Beniamin Franklin, jeden z twórców amerykańskiej niepodległości, prezydent i wybitny naukowiec, tę prawdę sformułował bardzo dosadnie: „Musimy trzymać się razem, bo inaczej z pewnością będziemy wisieć oddzielnie” (czasami spotyka się ten cytat w innej wersji: „Albo będziemy razem, albo znajdą się dla nas osobne szubienice”). No, ale Beniamin Franklin wtedy brał udział w sformułowaniu Deklaracji Niepodległości przez mieszkańców dotychczasowej angielskiej kolonii i zdawał sobie sprawę, że o wolność Stanów Zjednoczonych Ameryki trzeba będzie walczyć z bronią w ręku.

Marszałek Jerzy Leszczyński i jego współpracownicy na wojnę się nie wybierają, dlatego są bardziej oględni w słowach, ale w rzeczywistości mówią to samo: Albo połączymy PKS-y, albo będziemy je prywatyzować i sprzedawać oddzielnie lub w ogóle likwidować. Eksperci pracujący na zlecenie władz regionu są zdania, że to najlepsze rozwiązanie, aby uchronić firmy przed upadłościami, zwalnianiem pracowników. Duży i mocny podmiot ma być w dodatku bardziej gotowy do konkurowania z prywatnymi przewoźnikami, którzy coraz śmielej wchodzą na rynek (PKS Łomża np. z tego powodu niemal całkowicie zrezygnował z połączeń z Warszawą). Możliwe będzie przygotowanie w całym regionie racjonalnej i ekonomicznej sieci połączeń realizowanych przez poszczególne podmioty. Mocny argument to  również pozytywna opinia o planach  przekształceń wydana  przez niezależnego biegłego rewidenta wyznaczonego przez Sąd Rejonowy w Białymstoku. 

Jest jednak również druga strona, czyli przeciwnicy zmian. I też mają argumenty.

To nie ekonomia, a interesy...

Przede wszystkim nie ma jednolitego stanowiska załóg wszystkich pięciu przedsiębiorstw. Pracownicy PKS Suwałki są tak zdecydowanie przeciwko połączeniu, że zapowiadają strajk jeżeli to rozwiązanie wejdzie w życie. Mają poparcie samorządu i tysiące podpisów poparcia z strony mieszkańców. Podobnie jest w Zambrowie i Siemiatyczach.

Po drugiej stronie są PKS Białystok, który w nowej spółce ma być podmiotem głównym i w istocie "inkorporować" pozostałe przedsiębiorstwa, oraz Łomża.

Wszystkie PKS-y w województwie podlaskim łączy trudna sytuacja finansowa. Grupa przeciwników połączenia jest w nieco lepszej kondycji,  Białystok i Łomża - w gorszej. Łomżyńską spółkę zarząd województwa wsparł niedawno milionem złotych, które pozwolą załatwić najpilniejsze problemy (- Pieniądze są na działalność bieżącą - wyjaśniał prezes Grzegorz Rytelewski). To jedna z przyczyn oporu przedsiębiorstw z Suwałk, Zambrowa i Siemiatycz -  ich załogi i organizacje związkowe uważają, że "inkorporacja" wszystkich do PKS Białystok jest przede wszystkim działaniem w interesie tej firmy, sposobem na uratowanie tego przedsiębiorstwa kosztem pozostałych. I trochę w interesie Łomży, która ma szansę stać się zapleczem warsztatowym dla całego nowego podmiotu.

Nova jakość?

Zrobiło się wokół tej sprawy tak gorąco, że nawet zarząd województwa "pękł" na dwie części. Przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy mają większość podtrzymali decyzję o konieczności połączenia pięciu przedsiębiorstw PKS w jeden podmiot. Dwoje reprezentantów Platformy Obywatelskiej swojego poparcia nie dało, ponieważ uważają, że jest w tej sprawie za mało informacji i za dużo wątpliwości.

Koalicja sprawująca władzę w województwie się z tego powodu nie rozpadła, ale to pierwsza tak zasadnicza rozbieżność stanowisk w tak ważnej sprawie.

- Nie wycofujemy się, bo w tej sytuacji połączenie to jedyne wyjście, które pozwoli uratować przedsiębiorstwa - wielokrotnie podkreślał marszałek Jerzy Leszczyński. Jak dodaje, inkorporacja, czyli niejako wcielenie czterech przedsiębiorstw do białostockiego wybrana została tylko dlatego, że to znacznie szybsza procedura niż konsolidacja pięciu spółek. Władze regionu podkreślają też, że tylko w województwie podlaskim Urząd Marszałkowski prowadzi przedsiębiorstwa transportowe. Przejął je w 2011 roku, aby uratować przed likwidacją, ale od tamtej pory żadne programy naprawcze nie okazały się w pełni skuteczne. Tyle że jedne z PKS-ów radzą sobie trochę lepiej, inne trochę gorzej  

Sejmik będzie jeszcze o tym debatował w grudniu, ale od strony proceduralnej zdanie radnych nie jest nawet potrzebne. Zarząd województwa głosami przedstawicieli PSL już podjął decyzję - od 1 stycznia 2017 roku powstaje PKS Nova S.A. czyli „Podlaska Komunikacja Samochodowa Nova Spółka Akcyjna”.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama