Pomoc daje nie tylko ogromną satysfakcję, ale również mobilizuje do dalszego działania. Bardzo ucieszył nas fakt, że przed świętami Bożego Narodzenia mogliśmy wesprzeć finansowo rodzinę z Surał.
- Codziennie w naszej redakcji gościmy osoby, które przynoszą nam małe torebeczki i wielkie wory z nakrętkami - mówił Artur Filipkowski podczas spotkania z rodziną Stelmaszyńskich. - Szczególnie wzruszające są sytuacje, gdy swoje niewielkie zawiniątka, przekazują nam starsze osoby. Mamy takich przyjaciół, którzy pojawiają się u nas regularnie, choć jest to dla nich na pewno spory wysiłek. Przynoszą je, bo wiedzą, że tym samym mogą przyczynić się do czegoś pięknego. Wspierają Was w walce o zdrowie Pawełka.
Anna i Wiesław Stelmaszyńscy, którzy odwiedzili nas z Pawełkiem, nie kryli wzruszenia.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy okazują nam życzliwość i wsparcie - mówili rodzice Pawełka. - Każdą złotówkę staramy się przekazywać na rehabilitację synka, które są bardzo kosztowne. Poza tym mamy jeszcze dwójkę dzieci w wieku szkolnym, dla których również chcemy jak najlepiej. Każda forma pomocy jest dla nas wielkim darem. Marzymy o tym, żeby nasz chłopczyk był zdrowy.
Chłopiec ma 4 lata, jednak nie rozwija się tak jak jego rówieśnicy. Nie siedzi, nie raczkuje, nie mówi, niedowidzi, nie potrafi przełykać. Kiedy się urodził, otrzymał 1 punkt w skali Apgar – nie płakał jak inne noworodki. Nawet nie oddychał. Rodzicom kazali chłopca ochrzcić, ponieważ nie było wiadomo, czy przeżyje.
Przeżył. Specjalna karetka z inkubatorem umożliwiła przewiezienie chłopca do szpitala w Łomży. Tam lekarze zdiagnozowali mózgowe porażenie dziecięce – niedowład czterokończynowy, padaczkę, refluks żołądkowo-jelitowy, niedoczynność tarczycy. Najbardziej boli świadomość, że wszystko powinno było potoczyć się inaczej. Powinno było, ponieważ lekarze ustalili i utrzymywali aż do porodu, że chłopiec, podobnie jak jego starsze rodzeństwo, przyjdzie na świat za pomocą cesarskiego cięcia. Pawełek byłby wówczas zdrowy. Jednak w kluczowym momencie odmówili przeprowadzenia zabiegu, co wywołało skomplikowany poród i niedotlenienie dziecka.
Mama chłopca mówi, że Pawełek bardzo lubi inne dzieci – zawsze śmieje się, kiedy je widzi lub słyszy, nawet jeśli odgłosy dobiegają z placu zabaw, który pozostaje poza zasięgiem jego wzroku. Na jego twarzy maluje się wtedy niecierpliwość. Nie rozumie, dlaczego nie może pokonać własnych ograniczeń, dlaczego nie może opuścić wózka i pobiec na huśtawkę, na drabinki… W jego podążającym za zdrowymi dziećmi spojrzeniu dostrzec można tęsknotę za tym, czego nigdy nie zaznał.
Warto pomagać. Redakcja Grupy Medialnej Narew dziękuje wszystkim za okazaną pomoc. Za nakrętki, które z pozoru są tak niewielkie, a dają tak znaczące wsparcie osobom, które go potrzebują.
Jednak na tym nie kończymy. Zbiórka nakrętek trwa. Zachęcamy do dalszej pomocy. Czekamy na Was w naszej redakcji przy Starym Rynku 13 w Łomży :)
Komentarze