Łomża w kręgu zagrożenia
Przez wiele miesięcy wydawało się, że Łomża jest tak daleko od pojawiających się ognisk ASF, że wystarczą podstawowe środki ostrożności. Zgodnie jednak z najnowszym rozporządzeniem wojewody, który wyznacza strefy niebezpieczeństwa w miarę pojawiania się nowych sygnałów, cała gmina Łomża znalazła się wśród zagrożonych.
Oznacza to m. in. ścisły nadzór służb weterynaryjnych nad każdym działaniem dotyczącym hodowli trzody - przede wszystkim przewożenia świń i materiału biologicznego poza gospodarstwem, ale także organizowania polowań i odłowów innych zwierząt.
Łomżyńskie służby weterynaryjne zobowiązane do skontrolowania każdego gospodarstwa z hodowlą świń w strefie zagrożonej korzystają z pomocy kolegów z innych regionów kraju. Swoimi uwagami i refleksjami wspomogli lekarzy także przedstawiciele weterynarii z Litwy i Włoch goszczący w Łomży. Spotkali się m. in. z prezydentem Mariuszem Chrzanowskim i jego współpracownikami.
"Bioasekuracja, bioasekuracja i jeszcze raz bioasekuracja. Po prostu zabezpieczenie swoich gospodarstw przez każdego rolnika, który ma choć jedną świnię w Polsce, na terenie całej Polski" - tak najkrócej określił niezbędne działania wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki. Ta "bioasekuracja" to przede wszystkim: pełna izolacja hodowlanych świń od możliwości zetknięcia się z dzikami, stosowanie paszy, do których również nie miałby dostępu dzikie zwierzęta, zabezpieczenie słomy wykorzystywanej jako podściółka, maty dezynfekcyjne.
Afrykański pomór świń zabija świnie, ale nie jest groźny dla człowieka. Nawet gdy zje on schabowego z zarażonego zwierzęcia. Jest jednak to jednak zaraza śmiertelnie groźna dla ludzi zajmujących się rolnictwem i robieniem interesów na międzynarodowym handlu, śmiertelnie groźna dla reputacji Polski, jako producenta żywności. Wędliny, pieczywo, wyroby mleczarskie i cukiernicze, napoje, soki, alkohole, owoce i warzywa, mięso oraz ich przetwory z polskich wytwórni po prostu posmakowały światu. Stały się groźne dla wielu zagranicznych potentatów. Afrykański pomór świń uderza bardzo boleśnie w umacniająca się pozycję polskiej żywności na świecie. Może to przypadek, że choroba "przeciekła" do nas właśnie w takim czasie zza wschodniej granicy, ale może nie przypadek. Jeżeli jednak do rujnowania polskiej gospodarki przyczynił się po prostu jakiś lokalny cwaniaczek biznesowy, to trudno sobie wyobrazić właściwą karę dla niego. Może tylko praca przy utylizacji wszystkich uśpionych i martwych świń i dzików. Wykonywana społecznie.
Komentarze