Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 05:34
Reklama

Nie było powtórki sprzed roku

Już na rundzie wstępnej zakończyli przygodę z Pucharem Polski piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. Mimo porażki po dogrywce z I-ligowym GKS-em Tychy 2:3 podopieczni trenera Mateusza Miłoszewskiego pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie długimi momentami dorównując kroku dużo wyżej notowanemu rywalowi.

Autor: db

Już na rundzie wstępnej zakończyli przygodę z Pucharem Polski piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. Mimo porażki po dogrywce z I-ligowym GKS-em Tychy 2:3 podopieczni trenera Mateusza Miłoszewskiego pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie długimi momentami dorównując kroku dużo wyżej notowanemu rywalowi.

- Podobnie jak w ubiegłym roku, także i teraz traktujemy te rozgrywki bardzo poważnie. Znamy swoje miejsce w szeregu, ale w starciu z GKS-em postaramy się powalczyć o korzystny wynik – mówił przed meczem szkoleniowiec ŁKS-u. Niestety przed spotkaniem z zespołem z Tych trener Miłoszewski nie mógł czuć się tak komfortowo w kwestiach personalnych jak w poprzednim sezonem przed starciem z Rakowem Częstochowa. W tygodniu poprzedzającym pucharową potyczkę na rozstanie z klubem zdecydowali się gracze pierwszej jedenastki - obrońca Przemysław Przysowa, który wybrał grę w innym trzecioligowcu, Świcie Nowy Dwór Mazowiecki oraz napastnik Łukasz Zaniewski, który również związał się kontraktem z klubem III ligi, Motorem Lublin. Jeśli dodamy do tego zawodników, którzy odeszli jeszcze przed sezonem (Maciej Malinowski, Piotr Lipka, Marcin Truszkowski), leczącego kontuzję Marcina Świderskiego oraz starającego się o angaż w innym klubie Rafała Maćkowskiego, sytuacja kadrowa ŁKS-u była bardzo trudna. Na szczęście dosłownie w ostatniej chwili udało się zgłosić do gry trzech nowych graczy – dobrze znanego w Łomży Mariusza Baranowskiego (ostatnio Drwęca Nowe Miasto Lubawskie) oraz młodych Dawida Korotkiewicza (Rominta Gołdap) i Japończyka Daiji Kimurę (Broń Radom). I dwóch pierwszych od razu doczekało się debiutu w biało-czerwonych barwach. W pierwszych piętnastu minutach starcia z GKS-em wydawało się, że  będzie to debiut bardzo nieudany, bowiem przyjezdni posiadali ogromną przewagę. Nie udało się jej jednak potwierdzić golem. Dużą skutecznością popisali się za to miejscowi, którzy pierwszą groźną sytuację od razu zamienili na bramkę. W 17. minucie szybką kontrę gospodarzy strzałem z bliska wykończył Daniel Lemański. Kibice ŁKS-u cieszyli się z prowadzenia swojej drużyny jednak tylko 8 minut. Wtedy to do wyrównania doprowadził Mateusz Mączyński ustalając wynik do przerwy na 1:1.



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama