Na drugą połowę bardzo odważnie wyszli gracze z Łomży. W ciągu kilku pierwszych minut dwukrotnie zagrozili bramce GKS-u. Obrona gości nie dała się jednak zaskoczyć. W 52. minucie spory błąd popełnił za to golkiper ŁKS-u, Olwier Wienczatek, który sfaulował w polu karnym jednego z rywali. Sędzia Dominik Sulikowski bez wahania podyktował rzut karny, który na gola zamienił Łukasz Grzeszczyk. Wydawało się, że po tym ciosie gospodarze nie będą już w stanie się podnieść, ale już pięć minut później fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Baranowski pokonując bramkarza przyjezdnych, Marka Igaza. Mimo kilku znakomitych okazji do końca regulaminowego czasu gry żadnej z drużyn nie udało się zmienić rezultatu i o tym, kto awansuje do kolejnej rundy Pucharu Polski miała zadecydować dogrywka. W niej wyraźnie lepsi byli już tyszanie, którzy kilka razy byli o włos od zdobycia trzeciego gola. Między słupkami świetnie spisywał się jednak Wienczatek. Niestety w 103. minucie nasz bramkarz był bezradny. Chwilę wcześniej arbiter podyktował bardzo problematyczny rzut karny dla GKS-u po rzekomym faulu Brazylijczyka Melao. Za swoje przewinienie rosły stoper otrzymał również drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Drugą swoja bramkę z jedenastu metrów zdobył Grzeszczyk i było praktycznie pewne, że goście tego meczu już nie przegrają. Tak też się stało i to zespół z Tych w kolejnej rundzie rozgrywek zmierzy się na wyjeździe z Olimpią Zambrów, która po dogrywce pokonała na wyjeździe czwartoligową Chełmiankę Chełm 3:1.
- Szkoda, że w tym roku nie udało się wyeliminować drużyny z wyższej ligi. Na pocieszenie można powiedzieć, że udało nam się w regulaminowym czasie gry uzyskać remis z zespołem pierwszoligowym – powiedział po meczu trener Miłoszewski – Cieszę się, że trener rywali potraktował nas dzisiaj poważnie i wystawił bardzo mocny skład. Dla nas to bardzo cenne i ważne doświadczenie. Chłopcy mogli sprawdzić się z mocnym rywalem , który niedługo będzie walczył na zapleczu Ekstraklasy.
(db)
Komentarze