Honorowymi Obywatelami Łomży zostali Mieczysław Bruszewski i Jerzy Smurzyński. Tak naprawdę jednak to Oni, swoimi życiorysami, dokonaniami i przywiązaniem do Łomży czynią miastu zaszczyt i honor.
Największe męstwo i tajemnice
Mieczysław Bruszewski (rocznik 1923) to jeden z najbardziej niezwykłych ludzi, jacy odwiedzili naszą redakcję. Niedługo wcześniej obchodził 92. urodziny.
Oficjalne dane biograficzne przygotowane przez Urząd Miejski mówią, że w czasie wojny pod pseudonimem „Pudel” (- Ktoś tak zażartował i zostało - śmiał się podczas rozmowy w redakcji "Narwi") , w stopniu plutonowego podchorążego brał udział w konspiracji w Narodowej Organizacji Wojskowej. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, pracował w tajnej drukarni przy Rynku Starego Miasta w Warszawie, mieszczącej się w piwnicy Domu Fukiera, gdzie drukował prasę podziemną i ulotki. Drukarnia funkcjonowała jeszcze w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego. Walczył na Woli i Starym Mieście w Oddziale Specjalnym „Juliusz”, zwanym „Tygrysami Woli”, broniąc m.in. do końca ostatniego wejścia do kanałów, którymi ewakuowali się powstańcy. Na początku września 1944 roku został raniony odłamkami pocisku artyleryjskiego i przewieziony do szpitala w Brwinowie. 4 października 1944 roku został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Jest już jedną z ostatnich żyjących osób odznaczonych tym orderem w czasie drugiej wojny światowej. Po wojnie został odnaleziony przez UB i oskarżony o posiadanie broni oraz współpracę z podziemiem, za co został aresztowany 19 listopada 1949 r. Przesiedział 8 lat w więzieniach w Warszawie i w Rawiczu, na wolność wyszedł 10 września 1957 r. Założył w Łomży zakład introligatorski, który prowadził przez 50 lat.
Dane oficjalne nie mówią wszystkiego. Np. o tym, za co otrzymał "Virtuti Militari", niezwykłe uhonorowanie dla człowieka, który sam mówi o swojej powstańczej walce: - Byłem niezwykle ostrożny. Tylko nieoficjalnie wspomina coś o brawurowym ataku na hitlerowski oddział "zasłużony" w mordowaniu cywilnych mieszkańców Warszawy. Nie opowiada także czym tak mocno naraził się komunistycznej władzy powojennej Polski, że z więzienia wyszedł prawie rok po "odwilży" 1956 roku. Wielki skromny bohater.
Ocalały dla pamięci
Honorowym Obywatelem Łomży jest także Jerzy Smurzyński. Jako młodziutki żołnierz AK żył kilka lat z wyrokiem śmierci, od zakończenia wojny dba abyśmy nie zapominali o tym co dla tożsamości miasta ważne.
Oficjalny biogram przygotowany przez Urząd Miejski: "Jerzy Smurzyński urodził się w Łomży w 1928 roku. Był łącznikiem Armii Krajowej. 15 lipca 1943 roku on i jego rodzina zostali skazani przez gestapo na śmierć, w ramach represyjnej akcji likwidacji inteligencji łomżyńskiej. Przypadkiem tylko uniknął wykonania wyroku. Do końca wojny z ciążącym na nim wyrokiem śmierci ukrywał się przed gestapo w podłomżyńskich wsiach. Po wyzwoleniu musiał wyjechać, interesował się nim łomżyński Urząd Bezpieczeństwa. Pracował jako nauczyciel i wykładowca, potem – kierownik redakcji Polskiego Radia. Zmuszony do odejścia na emeryturę w stanie wojennym. Przez lata pielęgnował pamięć o martyrologii okupacyjnych losów mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej. Współpracował z Główną Komisją Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Opublikował pracę „Masowe zbrodnie hitlerowskie popełnione w 1939 roku i latach 41-45 na Ziemi Łomżyńskiej”, książki „Czarne lata na Łomżyńskiej Ziemi” i „Jeziorko-historia leśnej polany”, a także „Łomżyńskie wspomnienia”. Dzięki ofiarnym działaniom Jerzego Smurzyńskiego i jego współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej w 2005 roku setki rodzin poznały miejsce ostatniego pochówku swoich bliskich – cmentarz leśny w Jeziorku".
Rok temu, w kolejną rocznicę jeziorkowskiej zbrodni napisał: "Dlatego pozwólcie Państwo, że w imieniu własnym, ale przede wszystkim w imieniu spoczywających tu ofiar, jako ostatni żyjący skazaniec z jeziorkowskiego lasu, wszystkim, którzy modlą się o spokój dusz zamordowanych tu Polaków, tym którzy przyczynili się do upamiętnienia tego miejsca i popularyzacji jego historii, a także tym, którzy troszczą się na co dzień o jego wygląd, powiem tradycyjne – Bóg Zapłać!". Wielki skromny kustosz pamięci.
Uroczyście
Stan zdrowia nie pozwolił Jerzemu Smurzyńskiemu osobiście odebrać aktu nadania tytułu Honorowego Obywatela Łomży. Zrobili to w jego imieniu przedstawiciele Łomżyńskiego Bractwa Historycznego Beata Sejnowska-Runo i Czesław Rybicki. Odczytali m. in. fragment listu, jaki Jerzy Smurzyński napisał z tej okazji: "Moja działalność w tym zakresie nie była jakimś specjalnym poświęceniem, a wynikała z obowiązków syna, łomżyniaka – urodzonego i wychowanego w tym mieście oraz dziennikarza dokumentalisty".
Mieczysław Bruszewski, niezwykle wzruszony i przejęty, osobiście odebrał dokumenty z rąk prezydenta Mariusza Chrzanowskiego oraz kończącej prace przewodniczącej Rady Miejskiej Bernadety Krynickiej. .
– Przez długie lata nie można było się ujawnić kim się jest i co się robiło – powiedział Mieczysław Bruszewski.
Dwaj nowi Honorowi Obywatele Łomży powinni byli nimi zostać już dawno. Właściwie obydwaj mogliby zostać honorowymi obywatelami także Warszawy, dla której mają wiele zasług, a docenić powinna ich również cała Rzeczpospolita Polska. Niewielu jest takich jak Oni.
Komentarze