Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 1 listopada 2024 12:26
Reklama

„Romeo i Julia z Łomży” w Łomży

W ramach spotkań w Saloniku Literackim Anny Jakubowskiej, tym razem gości zaproszono do Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży.
„Romeo i Julia z Łomży” w Łomży

W ramach spotkań w Saloniku Literackim Anny Jakubowskiej, tym razem gości zaproszono do Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży. Miejsce spotkania trzeba było zmienić, ponieważ, poza pokazem obrazów Teresy Adamowskiej, zaplanowano także pokaz dokumentalnego reportażu historycznego Ewy Sznejder.

- Jest to spotkanie spotkanie z kobietami, które zainteresowały się losami Leona Kaliwody i Halinki Jarnuszkiewiczówny – przywitała gości Anna jakubowska. - Reportaż telewizyjny Ewy powstał bowiem na podstawie historii, którą opisała Maria Kaczyńska. Historia tych projektów rozpoczęła się od rozmowy Wiesławy Czartoryskiej i Maryli Tockiej z Marią Kaczyńską, by opisać losy Leona i Halinki w formie książki. „Romeo i Julia z Łomży” to ciekawa historia. Myślę, że dla młodego pokolenia jest to także dobrze przekazana wiedza - warto poznać historię ludzi z Łomży, to, w jaki sposób pojmowali oni patriotyzm, swoje obowiązki i swoją wolność. I w jaki sposób podchodzili do miłości.

Maria Kaczyńska dała się przekonać do opisania tych wydarzeń, a bezpośrednim natchnieniem, by książka powstała była 90-ta rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę.

- Wtedy jako reporterka Kontaktów dostałam zadanie znalezienia jakiś ciekawych materiałów, które podkreślą tę rocznicę lokalnie – wspomina dziennikarka. - Historia miłości Leona i Halinki była żywa w Łomży przez całe 90 lat, ależ nikt nie wpadł na pomysł, żeby to opisać. Miałam ułatwione zadanie bo żyli jeszcze ludzie, którzy 11 listopada 1918 roku rozbrajali w Łomży Niemców. W latach 70-tych i 80-ych spisali swoje wspomnienia na prośbę p. Anny Jarnuszkiewiczowej - bratowej Halinki.

Autorka reportażu Ewa Sznejder nie ukrywa, że książka starszej koleżanki była bezpośrednim impulsem do przeniesienia tej historii na ekran:

- Po raz pierwszy pomyślałam, że jest to dobra historia na film, gdy przeczytałam książkę, którą dostałam od Marii tuż po jej wydaniu. Opowieść zrobiła również duże wrażenie na wydawcy z Warszawy, który stwierdził, że można zrobić z tego reportaż. Od razu się zgodziłam, bo dostrzegłam w tym szansę dla mnie, dla operatorów i dla Łomży. Praca nie byłą łatwa, ponieważ nie ma już wielu miejsc w których rozgrywa się historia - w ich miejscu stoją już tylko bloki. My chcieliśmy pokazać piękną Łomżę z tamtych czasów. Dlatego w części posiłkowaliśmy się starymi pocztówkami.
Na spotkaniu w PWSIiP pojawiła się także filmowa Halinka czyli Joanna Rosochacka, a ten „kobiecy wieczór” uzupełniła swoimi pracami łomżyńska plastyczka Teresa Adamowska. W Galerii Na Przedmieściu, w holu uczelni przy ul. Akademickiej zawisły jej nastrojowe obrazy doskonale współgrające z atmosferą prezentowanego reportażu.


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama