Przygoda ŁKS-u 1926 Łomża z rozgrywkami Pucharu Polski na szczeblu ogólnopolskim w sezonie 2012/13 trwała bardzo krótko. Już w rundzie przedwstępnej łomżanie nie sprostali ekipie II-ligowego Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, ulegając na własnym stadionie 0:3.
Podopieczni trenera Sławomira Kopczewskiego przystępowali do środowego meczu w nieco zmienionym składzie w porówaniu do tego, jaki w połowie czerwca wywalczył okręgowy Puchar Polski. Oprócz tego do zespołu dołączyło trzech nowych zawodników - Marcin Truszkowski (Ostrovia Ostrów Mazowiecki), Łukasz Grzybowski (Olimpia Zambrów) i Hubert Karwacki (Orzeł Kolno), którzy mieli zaledwie osiem dni na zgranie się z pozostałymi piłkarzami. Największym osłabieniem był jednak brak Patryka Szymańskiego, który wyjechał na testy do I-ligowej Miedzi Legnicy. Mimo to szkoleniowiec łomżan był pozytywnie nastawiony -Tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć o awans. Bo przecież jesteśmy klubem, który powoli, małymi kroczkami chce dojść do tej II ligi - podkreślał Kopczewski. I trzeba przyznać, że w pierwszej odsłonie spotkania nie było widać dużej różnicy w grze obu zespołów. Co więcej, zdecydowanie lepsze okazje do zdobycia gola mieli łomżanie. Gracze Świtu nie potrafili zagrozić bramce Daniela Iwanowskiego z akcji, a czynili to tylko po stałych fragmentach gry. I właśnie w taki sposób nowodworzanie zdobyli pierwszego gola w tym meczu. W 38. minucie po rzucie rożnym arbiter dopatrzył się zagrania ręką Łukasza Truszkowskiego w polu karnym i bez wahania podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Łukasz Sosnowski. Szkoda tylko, że nie widział wcześniej faulu na tym zawodniku, który upadając na ziemię został trafiony w rękę – Karny bardzo kontrowersyjny, ale sędzia podjął taką decyzję i już tego nie zmienimy – ocenił całą sytuację trener Kopczewski. Zawodnicy ŁKS-u nie podłamali się jednak utratą gola i jeszcze przed przerwą mogli wyrównać. Niestety piłkę po strzale Łukasza Grzybowskiego z trudem na rzut rożny wybił golkiper gości, Michał Bigajski.
Po wznowieniu gry nadzieje gospodarzy na korzystny wynik prysły bardzo szybko. W 54. minucie gracze Świtu znowu dobrze rozegrali rzut wolny, który celnym strzałem głową zakończył Piotr Bajera. Po tym golu goście już do końca kontrolowali wydarzenia na boisku. Na osiem minut przed końcem zdobyli jeszcze trzecią bramkę. Z interwencją we własnym polu karnym spóźnił sie Łukasz Tarnowski i sfaulował jednego z napastników Świtu. Sędzia po raz drugi w tym spotkaniu wskazał na "wapno", a swojego drugiego gola zdobył Sosnowski. Tym samym łomżanie po raz drugi z rzędu pożegnali się z rozgrywkami Pucharu Polski już po pierwszym meczu. Rok temu ulegli Stomilowi Olsztyn 2:3, a dwie bramki, podobnie jak teraz, padły po rzutach karnych dla rywali.
- Zarówno my, jak i rywale mieliśmy okresy lepszej i gorszej gry. Jednak im dłużej trwał mecz, tym większą swobodę w rozgrywaniu piłki mieli goście. Uważam, że w przekroju całego meczu byli drużyną lepszą i zasłużenie wygrali - ocenił trener Kopczewski.
(db)
Komentarze