Wioletta Chrzanowska wychowała się w Nowogrodzie. Jej najwcześniejsze wspomnienia to Święta Bożego Narodzenia, kiedy miała sześć lat i szyła sukienki lalkom przy rozświetlonej choince.
- Modą interesuję się od zawsze. Jako dziecko uwielbiałam stroić lalki, wymyślać im oryginalne stroje dosłownie z każdego kawałka materiału. Sama też przebierałam się kilka razy dziennie, a czasami nawet kilkanaście – wspomina z uśmiechem Wioletta Chrzanowska, mama dwójki dzieci, z zawodu i zamiłowania krawcowa. - Całe dzieciństwo szydełkowałam. Inne dzieci biegały po podwórku, a ja skupiałam się na modzie i ubraniach. Po prostu wiedziałam od zawsze kim chcę zostać, dlatego też po podstawówce poszłam do Technikum Odzieżowego w Łomży. Już wtedy pracowałam w zawodzie - zaczęło się od szycia sukienek koleżankom, później dostałam pracę w salonie sukni ślubnych, a dzisiaj pracuję na własny rachunek.
Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach, kiedy w sklepach znaleźć możemy dosłownie wszystko, nikt nie szyje ubrań, ani ich nie poprawia. Zaskoczyć może więc fakt, że do Wioletty przychodzi najwięcej młodych dziewczyn, które chcą mieć coś oryginalnego i niepowtarzalnego.
- Kiedyś panie musiały szyć garsonki do pracy, czy suknie wizytowe, bo w sklepach po prostu nic nie było – kontynuuje Wioletta Chrzanowska. - Teraz kobiety mają ogromny wybór w sklepach, ale są takie wydarzenia jak ślub, chrzest czy Sylwester kiedy chcą mieć na sobie coś nietypowego. A wiadomo, w sklepie pojedynczych sztuk nie ma, wiele dziewczyn może kupić taką samą sukienkę. Jak już uda się znaleźć coś wyjątkowego, to okazuje się, że jest to stanowczo za drogie. Dlatego panie decydują się przyjść do mnie.
Do Wioletty przychodzą również mężczyźni. Ci są już mniej wybredni i nie projektują swojej garderoby lecz ją poprawiają, zwężają lub cerują. Ale są stałymi klientami i to jest najważniejsze.
Młodzi ludzie coraz rzadziej decydują szkolić się w tym zawodzie. Panuje powszechna opinia, że nikt w dzisiejszych czasach nie szyje ubrań czy ich nie poprawia. To bardzo błędne myślenie, ponieważ zawód krawca jest wciąż potrzebny, a niestety zanika. Która z pań, która interesuje się modą lub dba o swój wizerunek, nie chciałaby być projektantką własnej garderoby? Myślę, że większość. Dlatego warto się zastanowić czy zamiast do sklepu nie wybrać się do pani Wioli. Wystarczy mieć pomysł, a krawcowa doradzi i zrealizuje resztę. Swój wymarzony ciuszek można mieć już w ciągu kilku dni i to za bardzo atrakcyjną cenę.
Pracownia krawiecka Wioletty Chrzanowskiej znajduje się przy ul. Sybiraków 22/2 w Łomży.
Reklama
Zawody, które są wciąż potrzebne
Wioletta Chrzanowska wychowała się w Nowogrodzie. Jej najwcześniejsze wspomnienia to Święta Bożego Narodzenia, kiedy miała sześć lat i szyła sukienki lalkom przy rozświetlonej choince.
- 03.09.2012 15:55 (aktualizacja 12.08.2023 00:25)
Reklama
Komentarze