Podczas kolejnego koncertu z cyklu obchodów Roku Witolda Lutosławskiego Filharmonia Kameralna w Łomży przypomniała następne utwory z dorobku jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów i zarazem swego patrona.
Program dopełniły kompozycje Mozarta i Haydna – twórców wyjątkowo cenionych przez Witolda Lutosławskiego.
Orkiestrę poprowadził włoski dyrygent Gabriele Pezone, zaś w roli solistki wystąpiła wybitna skrzypaczka Marta Magdalena Lelek. Dla obojga artystów był to swoisty debiut: Marta Magdalena Lelek po raz pierwszy wykonała piosenki Lutosławskiego, Gabriele Pezone zaś pierwszy raz dyrygował jego utworami.
Program koncertu został ułożony w taki sposób, by należące do nurtu muzyki współczesnej kompozycje Lutosławskiego uzupełniły dzieła klasycznych mistrzów, które wywarły na niego duży wpływ. Jednak jako pierwsze zabrzmiały Przeźrocza – Slides, utwór skomponowany dla uczczenia 80. rocznicy urodzin amerykańskiego kompozytora Elliota Cartera.
Lutosławski był mistrzem nie tylko w dziedzinie kompozycji – również tytuły jego utworów to najczęściej perełki niezwykle trafnie oddające charakter nazwanego danym tytułem dzieła.
Tak jest również z Przeźroczami, ponieważ ten napisany na kameralny skład utwór może kojarzyć się z dynamicznym pokazem szybko zmieniających się slajdów.
Po tym krótkim wprowadzeniu zabrzmiał jeden z klasycznych koncertów skrzypcowych Wolfganga Amadeusza Mozarta, napisany w 1775 r., Koncert skrzypcowy G-dur KV 216. Jako solistka zaprezentowała się w nim Marta Magdalena Lelek. Skrzypaczka ta dała się już poznać łomżyńskiej publiczności w październiku ubiegłego roku, w czasie festiwalu „Sacrum et Musica”, kiedy to z Orkiestrą Kameralną Meksykańskiego Radia pod batutą Michaela Meissnera porywająco wykonała Koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika.
W czwartkowy wieczór zmierzyła się zaś z dziełem klasycznym i ponownie oczarowała publiczność. Co ciekawe artystka zdecydowanie preferuje utwory współczesne, przedkładając je nad dzieła dawnych mistrzów.
– To zupełnie inne światy, chociaż oba równie ciekawe – mówi Marta Magdalena Lelek.
– W takich utworach jak Koncert skrzypcowy Panufnika można bardziej operować różnymi kolorami. Dlatego lubię muzykę współczesną, bo tam jest większe pole manewru. Mozart też jest piękny, ale są tam już pewne ramy, które musi się zachować, tak klasyczna podstawa, baza. Jest to pewne ograniczenie, dla mnie po koncercie po zagraniu Mozarta nie ma takiej satysfakcji. A również, co ciekawe, również publiczność goręcej przyjmuje utwory takie od Romantyzmu w górę. Może dlatego, że w Mozarcie nic nie może zaskoczyć, wszystko jest ładnie, grzecznie ułożone, bardzo przewidywalne. Myślę, że jest trudniej zainteresować Mozartem niż innymi utworami. Dlatego koncentruję się na utworach twórców współczesnych, bo mam większą satysfakcję grania i również wiem, że publiczność woli takie utwory.
Jako kolejne zabrzmiały co prawda utwory współczesne, ale z tak określanym nurtem nie miały one nic wspólnego, poza czasem powstania.
– Był taki czas, że nie zawsze można było robić to, co się chciało – opowiadał prowadzący koncert Bogdan Szczepański. – A nawet jak się chciało, to też niewiele można było zrobić.
I taki los dotknął również Witolda Lutosławskiego, który dostał urzędowy zakaz wykonywania swoich kompozycji. (…) Ale jednym z jego serdecznych przyjaciół był Władysław Szpilman, który w pewnym okresie został dyrektorem muzycznym Polskiego Radia. I on właśnie zaproponował Lutosławskiemu, że skoro nie może wykonywać swoich dzieł, to Radio będzie prezentować utwory innego kompozytora. Tyle tylko, że muszą to być utwory rozrywkowe. I tak zaistniał kompozytor Derwid.
Pod tym pseudonimem Witold Lutosławski napisał wiele piosenek. Najbardziej popularna stała się wykonywana przez Renę Rolską „Nie oczekuję dziś nikogo”, ale sporym powodzeniem cieszyły się również walc „Miłość i świat” i tango „Na co czekasz”.
W czwartkowy wieczór zabrzmiały oczywiście bez śpiewu, który zastąpiły skrzypce Marty Magdaleny Lelek.
– Nigdy nie grałam tych utworów, to był pierwszy raz – mówi solistka. – Jeden jest walcem, drugi to tango. Oczywiście jest to muzyka rozrywkowa, której zazwyczaj nie gram, ale zawsze jest to dla mnie coś nowego. Bardzo bym chciała zagrać coś więcej – Łańcuch, Partitę, zresztą zaraz gram Partitę na Ukrainie. Ale niestety to nie jest taki skład – łomżyńska orkiestra jest kameralna, a tu potrzeba symfonicznej. Myśleliśmy, żeby zagrać Subito z fortepianem, ale potem pomyśleliśmy o tym, żeby pokazać tych kompozytorów, którzy mieli wpływ nie tylko na Lutosławskiego, ale właściwie na każdego kompozytora.
Drugą część koncertu wypełniły tylko dwa, jakże odmienne utwory. Pierwszym były pochodzące z 1954 r. Preludia taneczne Witolda Lutosławskiego, ponownie wykonane przez kameralny skład łomżyńskiej Filharmonii. Utwór ten wyróżnia się spośród licznych, inspirowanych folklorem i polskimi melodiami ludowymi, dzieł Lutosławskiego twórczym przetworzeniem zaczerpniętych z nich, najbardziej charakterystycznych motywów.
Mimo iż kompozytor nie przywiązywał do nich większej wagi, tych pięć utworów urzeka swoją kolorystyką dźwiękową i rozległą gamą nastrojów – pisze Błażej Wiliński w „Muzyce ludowej w twórczości Witolda Lutosławskiego” i trudno się z tymi słowami nie zgodzić, zwłaszcza po takim wykonaniu, jakie zaprezentowali łomżyńscy filharmonicy.
Finałem koncertu była jedna z wczesnych symfonii Józefa Haydna, napisana w 1761 r. Symfonia nr 6 D-dur „Poranek” (Le matin). Haydna Lutosławski cenił niemal na równi z Mozartem, tak więc utwór ten był idealnym dopełnieniem programu koncertu „Lutosławski i jego inspiracje”.
Nic dziwnego, że zachwycona publiczność nagrodziła muzyków długotrwałą owacją, bo rzadko się zdarza usłyszeć w wykonaniu takiego wirtuoza skrzypiec, jak Marta Magdalena Lelek, utwory, których artystka nigdy wcześniej nie wykonywała i najprawdopodobniej zagrała je tylko w Łomży. Z kolei Gabriele Pezone tak zachwycił się utworami Witolda Lutosławskiego, że już zapowiedział, iż piosenki „Miłość i świat” i „Na co czekasz” oraz Preludia taneczne włączy do programu okolicznościowego koncertu swej orkiestry, obok dzieł Verdiego i Wagnera.
Źródło: FKWL
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski
Koncert dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Lutosławski 2013 – Promesa” realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.
Komentarze