Katastrofa smoleńska doprowadziła do zepchnięcia na dalszy plan dokonanej przez Sowietów zbrodni w Katyniu. Według mnie, o takich wydarzeniach każdy powinien pamiętać nie tylko przy okazji okrągłych rocznic, ale co roku, zdając sobie sprawę, że ludzie ci ginęli także za niego.
Jak wiadomo, w wyniku zawartego 23. sierpnia 1939 r. pomiędzy Niemcami a Związkiem Sowieckim paktu Ribbentrop - Mołotow przypieczętowany został los niepodległej Polski. Późniejsze agresje niemiecka i sowiecka dały początek represjom. Ich ofiarą padli także wzięci do niewoli polscy oficerowie. Byli wśród nich funkcjonariusze Policji Państwowej, straży więziennej i żandarmerii wojskowej oraz żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza. Bezpośrednią przyczyną tragedii stał się wniosek ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS Ławrientija Berii z 5. marca 1940 r. o zastosowanie wobec Polaków kary śmierci. Od 3. kwietnia do 19. maja tego roku nastąpiła fizyczna likwidacja przebywających w obozach jeńców.
Podjęta już w 1941 r. - przy okazji tworzenia armii gen. Andersa - przez Józefa Czapskiego próba wyjaśnienia ich losu nie dała rezultatu. Prawdziwym szokiem stała się ogłoszona w kwietniu 1943 r. przez władze III Rzeszy informacja o odkryciu w masowych grobach w okolicach Katynia zwłok pomordowanych Polaków. Jako sprawców tego czynu wskazano Sowietów. Spotkało się to z protestem ZSRS, który zyskał także milczącą akceptację pozostałych członków koalicji antyhitlerowskiej. Sytuacja uległa zmianie dopiero po 1949 r., do czego przyczyniło się powołanie przez Kongres Stanów Zjednoczonych komisji do zbadania sprawy. Od tego momentu rozpoczęła się walka o pamięć, toczona z tzw. kłamstwem katyńskim przede wszystkim przez Polonię.
Upowszechnienie prawdy o tym wydarzeniu nie sprzyjałoby tworzeniu po II wojnie światowej systemu komunistycznego w Polsce. Dlatego w sprawie tej kłamali zarówno Zygmunt Berling, Karol Świerczewski, Wanda Wasilewska, Aleksander Zawadzki, jak i Władysław Gomułka. W latach pięćdziesiątych temat ten stał się ponownie elementem szerszej dyskusji z powodu działalności komisji Kongresu USA i „oburzeniu” na wyniki jej prac na łamach „Trybuny Ludu”. W ukazujących się w następnych latach publikacjach zbrodnię tę nazwano elementem prowokacji przeciwko ZSRS i działaniami, podjętymi przez „grupki oszalałych reakcyjnych polityków”.
Pierwsza udana próba przywrócenia pamięci o polskich oficerach, pomordowanych podczas II wojny światowej przez Sowietów, miała miejsce na początku lat osiemdziesiątych. Co ciekawe, nie wiązała się ona bezpośrednio z działaniami zakończonymi powstaniem Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność i przypadła na wiosnę 1980 r. Osią, wokół której rozwinęła się cała akcja, stał się właśnie Katyń, będący od 1943 r. symbolem tragedii. Temat został ponownie upubliczniony i stał się przedmiotem dyskusji w wielu polskich domach, dzięki zaangażowaniu środowisk opozycyjnych (głównie Konfederacji Polski Niepodległej) oraz Kościoła rzymskokatolickiego.
Sprawa katyńska odżyła na początku lat dziewięćdziesiątych w związku ze zmianą sytuacji politycznej w Europie Wschodniej, a zwłaszcza ogłoszeniem „pierestrojki” w Związku Sowieckim. 9. października 1989 r. Prokurator Generalny RP Józef Żyto wystąpił do Prokuratora Generalnego ZSRS Aleksandra Suchariewa o wszczęcie śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej z 1940 r. Otworzyło to na nowo dyskusję , która trwa do dzisiaj. Tragedia katyńska ze względu na zasięg, brutalny charakter i osoby, których dotknęła, na zawsze powinna pozostać w naszej pamięci.
Dr Krzysztof Sychowicz
Komentarze