Gepard Biznesu
Z szefem Instytutu Szkoleń i Analiz Gospodarczych S.A. łomżaninem Andrzejem Grodzkim rozmawia Jolanta Święszkowska.
Instytut Szkoleń i Analiz Gospodarczych S.A. otrzymał nagrodę Geparda Biznesu 2012 edukacji. Sukces ma jednego, czy wielu ojców?
Andrzej Grodzki: Geparda otrzymał kierowany przeze mnie zespół. Ludzie, z którymi współpracuję. Nagroda to docenienie wytrwałej, zorganizowanej pracy grupowej. Każdy sukces gospodarczy rozpoczyna się od budowania relacji międzyludzkich. W realiach wzajemnego zaufania, szacunku można osiągnąć bardziej wiele. Gepard to nagroda prestiżowa. Instytut Nowoczesnego Biznesu przeanalizował wyniki finansowe 172 przedsiębiorstw edukacji. Kryterium oceny była wartość rynkowa za ostatnie trzy lata. Instytut Szkoleń i Analiz Gospodarczych znalazł się na podium, co zarówno nobilituje jak i mobilizuje do dalszych działań. Nie zamierzamy spocząć na laurach, będziemy nadal poszukiwać nowych rozwiązań, ciekawych nisz do zagospodarowania. Dobry szef musi być najwytrwalszy i najsilniejszy psychologicznie. Ale jednocześnie powinien z satysfakcją reagować na sytuacje, gdy pomysły jego pracowników go wyprzedzają.
Czym zajmuje się instytut?
A.G.: Instytut jest firmą szkoleniowo-badawczą. Funkcjonujemy już od ośmiu lat na terenie całego kraju. Działamy w sektorze prawa, oświaty i polityki społecznej. Obsługujemy jednostki budżetowe, ale prowadzimy także analizy gospodarcze dla osób trzecich. A sprowadzając sprawę do bardziej namacalnych faktów: jako pierwsi w Polsce analizowaliśmy agresję dzieci i młodzieży, czy samobójstwa w tej grupie wiekowej. Rok temu podjęliśmy współpracę z Centralną Komisją Egzaminacyjną pod kątem pilotażu nowych matur. Prowadzimy szkolenia kompetencyjne dla egzaminatorów i kadry oświatowej. W Instytucie pracują najlepsi specjaliści z zakresu psychiatrii, psychologii, prawa, socjoterapii, edukacji. Prowadzimy szkolenia współpracując z Regionalnymi Ośrodkami Polityki Społecznej, Urzędami Marszałkowskimi. Analizujemy sytuację Domów Pomocy Społecznej. Wdrażamy w życie projekty unijne, komercyjne i systemowe.
Oraz mierzycie gospodarczy puls i wykrywacie gospodarcze nisze.
A.G.: Po roku 1989 rzeczywistość gospodarcza zaczęła się stabilizować, ale biorąc pod uwagę ograniczone zasoby kapitałowe byliśmy skazani na wiele negatywnych procesów. Gospodarka krajowa stała się zakładnikiem kapitału napływowego. Tych nisz było wobec tego niewiele. Wykreowane zostały negatywne zjawiska takie jak bezrobocie. Częściowo był to efekt bycia krajem na tak zwanym dorobku. Wiele zjawisk wynika też z nieumiejętności stworzenia gospodarczego zaplecza. Przykładem może być nasz region, w którym mamy trzy największe spółdzielnie mleczarskie w Europie środkowo-wschodniej, a jednocześnie wysokie bezrobocie. To paradoks, gdyż wystarczy wokół mleczarskich „rafinerii” zbudować otoczenie gospodarcze, by ich siła zaczęła promieniować na cały region. Największą wartością jest praca, ona kreuje rzeczywistość gospodarczą, PKB, siłę nabywczą poszczególnych obywateli.
Jest Pan zwolennikiem wolnego rynku czy państwowego interwencjonizmu?
A.G.: Interwencjonizm państwowy powinien być stosowany w zakresie polityki społecznej. Gospodarczo jestem zwolennikiem liberalizmu, ale z pewnymi ograniczeniami. Sprawny system podatkowy, czy ulgi celne powinny stanowić mechanizm kreowania i stymulowania gospodarki. Nie powinna ona funkcjonować w warunkach bezkrólewia, gdzie system podatkowy tworzy przeszkody w osiąganiu sukcesu gospodarczego. Inna fundamentalna kwestia, to wspierania polskiego kapitału. Kierowany przeze mnie instytut jest w całości w rękach krajowych akcjonariuszy. Ważną sprawą jest także inicjowanie współpracy na linii edukacja-gospodarka. Sukces europejskich liderów gospodarczych polega na konsolidacji ośrodków badawczo-rozwojowych z ośrodkami gospodarczymi. Powiązanie myślenia teoretycznego z praktycznym jego zastosowaniem wpływa na innowacyjność technologiczną kraju. Edukacja nie powinna stawać się obszarem akademickiej, oderwanej od rzeczywistości debaty. Niestety obecnie stykamy się z taką właśnie sytuacją, absolwenci szkół wyższych nie są przygotowani by odnaleźć się na rynku pracy. Prowadząc rekrutację w instytucie w Warszawie oraz w jego filii w Ostrołęce spotykam się z symptomatycznymi zjawiskami. Osoby zabiegające o posadę posiadają wiedzę definicyjną, nie potrafią często uruchomić najprostszych procesów rozumienia sytuacji gospodarczej. Często nie zapoznają się ze specyfiką stanowiska, o które zabiegają. Przedmiotem ich marzeń jest ciepła posada urzędnika państwowego. Spośród stu osób, które przychodzą na rozmowę o pracę do kolejnego etapu rekrutacji nadają się dwie. To przykre, bo ci których wyedukowano w atmosferze suchych definicji nigdy nie znajdą satysfakcjonującej pracy. Zasilą szeregi osób, których ewentualny potencjał jest marnotrawiony. Wysokie bezrobocie wśród młodych, to nie tylko konsekwencja kryzysu finansowo-gospodarczego, ale też efekt niedostosowania edukacji do dynamiki życia gospodarczego. Mogę te kwestie też analizować na płaszczyźnie własnego życia zawodowego. Posiadam dwie aplikacje, sędziowską i radcowską, mam doświadczenia pracy akademickiej, obsługi bankowości, prowadzenia kancelarii prawnej. Te doświadczenia, umiejętność przekładania teorii na język decyzji gospodarczych to kolejny etap budujący sukces Instytutu Szkoleń i Analiz Gospodarczych S.A.
Znowelizowana dwa lata temu ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym poprawiła sytuację na linii dostosowania edukacji do wymogów gospodarki?
A.G.: W dużym stopniu tak. Wprowadzone zostały zmiany dotyczące minimum dydaktycznego. To ukłon w stronę uczelni zawodowych, które nie muszą już posiadać rozbudowanej kadry profesorskiej, by otrzymać akredytacją. Po roku 89’ doświadczyliśmy zapaści szkolnictwa zawodowego. Dziś podejmowane są decyzje mające na celu odwrócić te negatywne konsekwencje.
Jaką gospodarczą niszą Instytut zajmie się w najbliższym czasie?
A.G.: Od dość dawna prowadzimy analizy i szkolenia w Domach Pomocy Społecznej. Dzięki tej pracy odkryliśmy, że istnieje olbrzymia luka w systemie opieki nad ludźmi w zaawansowanym wieku. Brakuje ośrodków o bardzo wysokim standardzie. Chcemy w pobliżu otuliny Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi zbudować Medical Apartments. Na Górze Królowej Bony, do istniejącego parterowego budynku zamierzamy dobudować dwa parterowe skrzydła. Osoby starsze znajdą tam opiekę rekreacyjno-rehabilitacyjną i piękne otoczenie przyrodnicze. Przełoży się to także na sukces lokalnej społeczności. Pracę w placówce znajdzie między innymi średni personel medyczny, który obecnie zdobywa wiedzę w dwóch ośrodkach edukacyjnych w Łomży. Zamierzamy stworzyć około 40 miejsc pracy, zatrudnienie uzyskają dietetycy, sprzątaczki, kucharze, osoby prowadzące muzykoterapię, zajęcia malarskie i warsztaty teatralne.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze