W Łomży otwarto nowe przedszkole publiczne zarządzane przez TWP, czy dzięki tej inicjatywie udało się zlikwidować deficyty miejsc w przedszkolach?
Mirosława Kluczek: W Łomży mamy dziewięć przedszkoli samorządowych, we wszystkich jest komplet dzieci. Powstanie nowej placówki jest szansą dla wielu rodziców, gdyż w momencie prowadzenia naboru elektronicznego zabrakło miejsc dla 150 maluchów.
Tymczasem nowo powstałe przedszkole publiczne „Pinokio” zostało przygotowane na przyjęcie 75 maluchów. Widzimy nadal spory deficyt miejsc.
M.K: Prawdopodobnie dla pewnej grupy dzieci brakuje miejsc przedszkolnych, część znalazła opiekę w przedszkolach niepublicznych. W najbliższych latach ten problem odejdzie do lamusa, gdyż samorządy zostały zobligowane by do 2015 roku zapewnić opiekę przedszkolną wszystkim czterolatkom, a do 2017 roku dzieciom trzyletnim. Oczywiście sytuacja się zmieni, gdy do klas pierwszych podstawówek pójdą wszystkie sześciolatki, wtedy zwolnią się miejsca w przedszkolach. Jednak w szkołach będzie zwiększona liczba klas pierwszych, a to utrudni organizowanie zerówek. Dyrektorzy będą musieli podejmować decyzje czy stać ich na tworzenie zerówek, jeśli nie – dzieci pięcioletnie powrócą do przedszkoli.
Samorządy są obarczane coraz większą odpowiedzialnością za zabezpieczenie opieki dziennej nad dziećmi. W związku z otrzymaniem dotacji państwowej pojawił się systemowy problem związany za zapewnieniem zajęć dodatkowych.
M.K: Nasze państwo zdecydowało dotować oświatę przedszkolną i bardzo dobrze, bo piecza nad dziećmi powinna być w przyszłości całkowicie bezpłatna. Jednak dla samorządów wspomniana dotacja to pewien problem. Państwo daje nam złotówkę na zajęcia, zastrzegając jednocześnie, że od rodziców na ten cel możemy pobrać również jeden złoty. W pewnym sensie na tym skorzystamy, zarówno w skali samorządu, jak i w przeliczeniu na interes rodzica. Dotychczas pobieraliśmy od rodziców opłatę jeden złoty i osiemdziesiąt groszy za pierwsze dziecko, za drugie osiemdziesiąt groszy, a za trzecie i kolejne dzieci po czterdzieści groszy (mowa o zajęciach gwarantowanych ustawą). Mogąc obecnie pobrać od rodzica złotówkę za pierwsze dziecko, uzyskamy dodatkowo dwadzieścia groszy, gdyż doliczamy złotówkę od państwa. Dodatkowo, nawet podczas nieobecności dziecka w przedszkolu złotówka od państwa nie podlega zwrotowi, inaczej niż pieniądze uzyskane od rodzica. Problem pojawia się jednak w momencie, gdy mówimy o zajęciach dodatkowych, czyli takich, których dyrektorzy nie są wstanie zapewnić „własnymi” nauczycielami. W takiej sytuacji pojawia się konieczność zatrudnienia kogoś z zewnątrz, a wtedy koszty mogą się mnożyć. Na razie czekamy na interpretację ze strony ministerstwa, nie musimy jednak czuć nadmiernego niepokoju: zajęcia dodatkowe zawsze były organizowane w końcówce września, nie wcześniej.
Kolejna sprawa, tym razem bardziej boląca, to zwolnienia nauczycieli. Czy mamy już pełne dane na ten temat, np. z Systemu Informacji Oświatowej?
M.K: Ostateczne informacje z Systemu Informacji Oświatowej uzyskamy 30 września, będą one dotyczyły nie tyle liczby zatrudnionych nauczycieli, co liczby etatów. Porównując maj ubiegłego roku z majem w roku bieżącym, zauważyliśmy ubycie kilkudziesięciu etatów. Dane te mogą okazać się mylące, gdy przekładamy je na rzeczywistość indywidualną, gdyż sporej części nauczycieli mogło po prostu ubyć godzin pracy, a w skali globalnej oznacza to uszczuplenie liczby etatów, a nie indywidualne zwolnienia. Oczywiście zwolnienia nauczycieli nie podlegają wątpliwości. Z artykułu 20 Karty Nauczyciela zwolnionych zostało siedmioro nauczycieli. Dwie osoby przeszły na zasiłek kompensacyjny (przedemerytalny), jedna osoba przeszła na etat do szkoły katolickiej, dwie osoby w stan nieczynny, jedna poszukuje pracy z rekomendacją do nauczania religii, a jedna jest w sporze z pracodawcą: możliwe, że sprawa rozegra się przed Sądem Pracy. Zaistniały też inne zamiany: 36 nauczycielom nie przedłużono umów, ale jedenaścioro z nich to obecnie emeryci, osiem osób znalazło etat w innej szkole. Dyrektorzy szkół przestawili mi dane, z których wynika, że zatrudnionych zostało trzydziestu jeden nowych nauczycieli (np. w związku z urlopami macierzyńskimi, zdrowotnymi, zwiększoną liczebnością grup etc). Często są to nauczyciele zatrudniani na godziny, wykładający przedmioty zawodowe. Nowo zatrudnieni nauczyciele mogą rekrutować się też z grupy tych zwolnionych. Dane statystyczne, liczbowe, traktowane w oderwaniu od całości zjawiska fałszują nam obraz. Zwolnienia to oczywiście efekt niżu demograficznego, w odniesieniu do ubiegłego roku mamy mniej uczniów w szkołach gimnazjalnych i ponad-gimnazjalnych. Natomiast jest więcej dzieci w szkołach podstawowych i przedszkolach. Bezrobocie jest zawsze tematem trudnym, zwłaszcza, gdy dotyczy osób młodych, na przykład nauczycieli dopiero startujących na rynku pracy.
Bezrobocie to też w dużym stopniu efekt likwidacji w latach dziewięćdziesiątych szkolnictwa zawodowego, boom na licea ogólnokształcące. Obecnie trendy te są odwracane, a jak wygląda szkolnictwo zawodowo-techniczne w Łomży?
M:K: Ciągle popularnością cieszą się licea, mimo, że nie gwarantują zawodu. Tak rodzą się pewne paradoksy: w Zespole Szkół Drzewnych istnieje kierunek geodezyjny, który od ubiegłego roku realizuje ponadmilionowy projekt unijny na rozwinięcie kształcenia geodezyjnego. Niestety, kształcenie w tym przedmiocie nie cieszy się zbytnią popularnością, mimo starań szkoły, atrakcyjności rynkowej oferty. A trudno sobie wyobrazić lepszą okazję na to by wykształcić, na profesjonalnym sprzęcie, adepta geodezji. Szkoły zawodowe podejmują olbrzymi wysiłek, by ich oferta była atrakcyjna i mogła sprostać wymogom współczesnego świata. Zespół Szkół Mechanicznych oferuje uczniom praktyki zagraniczne, np. w Szwecji, Wielkiej Brytanii itp. Dyrektorzy wszystkich łomżyńskich szkół są bardzo pomysłowi, ze środków unijnych i rządowych na uzupełnienie oferty kształcenia pozyskali dodatkowych 6 mln. złotych. Te objawy aktywności bardzo cieszą, Łomża jest ponadregionalnym ośrodkiem edukacyjnym, ściągającym młodzież z różnych stron.
Szkoły to też infrastruktura techniczna, jak wygląda sprawa remontów, przebudowy placówek w Łomży?
M.K: Według stanu na styczeń obecnego roku na inwestycje związane z oświatą przeznaczyliśmy prawie osiem mln. złotych. Największą inwestycja była termomodernizacja Szkoły Podstawowej nr 10 i Publicznego Gimnazjum nr 2 (mieszczą się w jednym budynku). W II LO wymieniony został dach, a część funduszy została tam przeznaczona na budowę nowej, świetnie wyposażonej hali gimnastycznej. W III LO przeprowadzono remont instalacji wodno-kanalizacyjnej, a w Zespole Szkół Weterynaryjnych podjęliśmy prace przy Sali gimnastycznej. Wybudowana została ścianka działowa w Przedszkolu nr 5. Prawie w każdej szkole podejmowane były w wakacje mniejsze lub większe remonty, często ze środków własnych szkół, zgromadzonych przez Rady Rodziców i ze środków desygnowanych przez samorząd. Pieniądze samorządowe przeznaczane są nie tylko na remonty wakacyjne, ale również na prace całoroczne. Planujemy w przyszłości popracować nad kilkoma boiskami i salami gimnastycznymi. Infrastruktura techniczna jednak to nie wszystko, aby te inwestycje miały sens potrzebne są dzieci, młodzież. Mamy tego świadomość, dlatego Łomża planuje wprowadzić Kartę Wielkiej Rodziny. Obecnie oferujemy dużym rodzinom wiele zniżek, ale zmierzamy do rozwiązań bardziej komplementarnych. Mamy przygotowany odpowiedni projekt, a w momencie podjęcia przez radnych miasta uchwały, zwrócimy się też do miejskich przedsiębiorców, by weszli z nami w współpracę. Dzięki temu ulgi dla rodzin dużych będą nie tylko w sektorze oferty publicznej, ale możliwe, że i w sektorze prywatnym.
Dziękują za rozmowę.
Komentarze