- To ja was wybrałam na swoich czytelników – powiedziała na autorskim spotkaniu pisarka Barbara Kosmowska. – W naszym kraju nie jest popularne tworzenie dla młodego odbiorcy, ja idę pod prąd.
Spotkanie z młodzieżą i dziećmi Barbara Kosmowska rozpoczęła od krótkiego biogramu: - Przypalam kapustę, zdarza mi się nosić na nogach dwie różne skarpetki, kocham koty i mam od lat tego samego męża, który jest też moim przyjacielem i zmotywował mnie do pisania, bo kupił mi mój pierwszy w życiu komputer, Freda 1.
- Dlaczego pani komputer nazywa się Fred? – zapytał Jacek.
Padła szybka odpowiedz:
- Ma to związek z doktorem Fredem, naszym lekarzem rodzinnym, francuskim dżentelmenem, który raz na wieść o moim sprawdzianie z matematyki wystawił mi zwolnienie z lekcji. Mój obecny komputer nazywa się Fred 8.
Spotkanie z Barbarą Kosmowską odbyło się w Miejskiej Bibliotece Publicznej (odział dla dzieci na ulicy 3 Maja). Autorka wprowadziła najmłodszych w świat własnej twórczości, a świetny kontakt z młodzieżą poskutkował ożywioną dyskusją. Las rąk w górze i seria zaskakujących pytań.
- Dlaczego nie napisała pani książki o własnych kotach? – spytał Przemek.
- Nie jestem na to gotowa, nie potrafię opisywać zwierząt, z którymi jestem. Wydają mi się one zbyt skomplikowane, nie wiem jeszcze jak je przenosić na karty opowieści – padła szybka odpowiedz.
- Skąd pomysły na książki? – spytała Klaudia.
I tym razem, jak przystało na osobę obdarzoną olbrzymią wyobraźnią, Barbara Kosmowska odpowiedziała szeroką metaforą.
- Materiał powieściowy krążył pomiędzy kuchnią a łazienką, podbierał ojcu golarkę, a mi przybory kosmetyczne. Moje dzieci były dla mnie inspiracją, niektóre książki pisałam o nich i dla nich, choć najmłodsza Nataszka nie chciała ich czytać. „Gdy czytam twoje książki mamo mam wrażenie, że cały czas z tobą przebywam i nie mogę odetchnąć” – powiedziała mi kiedyś. Dzieci jednak dorosły, moje książki stały się historyczne. Wtedy zaczęłam zaglądać na fora młodzieżowe żeby was poznać oraz wasze problemy – odpowiedziała powieściopisarka.
Na autorskim spotkaniu był nie tylko śmiech i luźna problematyka. Barbara Kosmowska, gdy tylko „oswoiła” młodzież z sobą, zaczęła wchodzić w świat dojrzewania i trudnych życiowych dylematów.
- Dlaczego napisała pani książkę „Niechciana”? - poważny dialog wywołała Patrycja.
Autorka na pytania odpowiedziała pytaniem: Czy jest na sali ktoś, kto nie słyszał o Madzi z Sosnowca? W górę rękę podniósł tylko Janek. Pozostałe dzieci, a było ich około czterdzieścioro, brały udział w medialnym, czarnym spektaklu.
- Szczęściarz z ciebie – powiedziała do chłopca autorka. – Napisałam „Niechcianą” w nadziei, że uratuję chociaż jedno dziecko. Bohaterka mojej książki jest nastoletnia Kasia, która zachodzi w ciążę i podejmuje poważną decyzję. Wie, że nie jest wystarczająco dorosła i samodzielna by zostać mamą. Decyduje się oddać dziecko cioci, to wybór dojrzały, choć nie wiemy jakie będą koleje losu Kasi, może obarczone wyrzutami sumienia. Ale decyzja jest mądra, Kasia potrafi ją podjąć, mimo że internetowe fora utkane są złudnym świergotem radosnych, młodocianych mam. Napisałam powieść o tym co się dzieje wewnątrz bohaterki, nie jest to szmatławiec, ale próba odnalezienia się w jej emocjach. Myślę, że gdyby Kasia W. postąpiła jak jej imienniczka z kart mojej powieści, to nie byłoby teraz martwej Madzi – dodała Barbara Kosmowska.
Komentarze