Budżet obywatelski w Łomży to niespełna 0,1 proc. ogólnego budżetu miasta na 2014 rok, czyli bardzo niewiele. Zdaniem gdańskiej specjalistki od spraw partycypacji społecznej Lidii Makowskiej, energia społeczna potrzebna do skonstruowania budżetu partycypacyjnego nie marnuje się, jeśli mieszkańcy uzyskują możliwość decydowania o 20 procentach miejskich wydatków. Takie zaufanie do obywateli się jednak w Polsce nie zdarza, choć są miasta, które mogą służyć za pewien wzór w wprowadzaniu demokratycznych wzorców. Łomża w awangardzie obywatelskiej nie jest, chociażby dlatego, że budżet partycypacyjny będzie przeznaczony tylko na projekty ” twarde”, czyli inwestycje, co zawęża pole wyboru mieszkańcom. Place zabaw, ulice, ławeczki, chodniki – o tym obywatele decydować będą mogli, ale od projektów „miękkich”, związanych z akcjami edukacyjnymi, artystycznymi, kulturalnymi – mieszkańcy Łomży mają się trzymać z daleka. „W takiej konfiguracji, to nie budżet obywatelski, tylko konkurs grantowy” – komentuje na prośbę portalu Narew.info Lech Mergler, współtwórca Kongresu Ruchów Miejskich i znany społecznik ze Stowarzyszenia My - Poznaniacy.
Partycypacja miejska w Łomży
- Chyba jesteśmy gotowi – twierdzi Ewa Sznajder z Urzędu Miejskiego w Łomży na spotkaniu dotyczącym budżetu obywatelskiego. – Mamy już projekt regulaminu i harmonogram, które obecnie są konsultowane w wydziałach urzędu. Po feriach zaczynamy działać – dodała przedstawicielka ratusza.
Budżet partycypacyjny, zwany także obywatelskim, po raz pierwszy narodził się w brazylijskim mieście Porto Alegre. Od roku 1989 toczy się tam coroczny proces dyskusji, odbywają się sąsiedzkie, dzielnicowe i ogólnomiejskie spotkania, w których uczestniczą tysiące mieszkańców. W efekcie debat i głosowań to właśnie obywatele decydują na jakie cele ma być przeznaczona znaczna część budżetu miejskiego.
W Łomży aż tak spektakularnie nie będzie, budżet obywatelski to zaledwie około 0,1% całego budżetu miasta (czyli 300 tysięcy) i, zgodnie z przedstawioną propozycją, ma być on wydatkowany tylko na projekty inwestycyjne, czyli z pominięciem inicjatyw na przykład związanych z akcjami edukacyjnymi lub artystycznymi.
- O budżecie obywatelskim możemy mówić wtedy, gdy mieszkańcy mogą podejmować decyzje z całej puli zadań gminnych, które określa ustawa o samorządzie – twierdzi Agnieszka Maszkowska z białostockiej Fundacji SocLab. – W innej sytuacji, a taka praktyka jest w Polsce bardzo częsta, budżet obywatelski staje się kolejnym sposobem przyznawania grantów.
Ewa Sznajder zadeklarowała, że w kolejnych latach budżet obywatelski w Łomży bedzie także uwzględniał działania "miękkie".
Kawiarenka Obywatelska
Podczas „Kawiarenki Obywatelskiej”, która miała miejsce w Restauracji „Na Farnej” dyskutowali Ewa Sznajder z UM Łomża, Joanna Salwa-Anucińska z łomżyńskiej Fundacji „Leonardo”, dr Katarzyna Sztop-Rutkowska i Agnieszka Maszkowska (obie z białostockiej Fundacji SocLab), Adam Kurluta z UM w Białymstoku i Piotr Jać ze Stowarzyszenia „Kreatywne Podlasie” oraz przybyli mieszkańcy i radni.
W dwugodzinnej debacie padło kilka konkretów ze strony administracji miejskiej: budżet zostanie przeznaczony na inwestycje, zgłaszać projekty i glosować na nie będą mogli mieszkańcy miasta, którzy ukończyli szesnasty rok życia, w Urzędzie Miejskim zostanie stworzony zespół konsultacyjny składający się z jednej osoby reprezentującej prezydenta, trzech pracowników urzędu, trzech radnych i siedmiu przedstawicieli rad osiedli. Po zimowych feriach miasto przedstawi konkretne założenia regulaminu, odbędą się konsultacje społeczne; w marcu będzie miała miejsce kampania informacyjna oraz zgłaszane będą projekty; kwiecień to ich formalna weryfikacja; maj – głosowanie; czerwiec – ogłoszenie wyników społecznego plebiscytu.
- Głosować będzie można na trzy projekty – poinformowała Ewa Sznajder.
Podział dzielnicowy
Budżet obywatelski (o czym już pisaliśmy) z powodzeniem stosowany jest w wielu miastach Polski. Rozwiązania formalne są różne, ale najważniejsza jest idea. W Łodzi zanim wprowadzono budżet partycypacyjny diagnoza wykazała bardzo niski kapitał społeczny. Wnioski były przytłaczające: mieszkańcy nie chcą się angażować społecznie, nie ufają sobie nawzajem i nie podejmują współpracy. Można było na tych konkluzjach poprzestać i uprawiać nadal politykę zza biurka, w eleganckich garniturach. Zrobiono inaczej: radni, organizacje pozarządowe i urzędnicy wypracowali dokładny i prosty mechanizm budżetu obywatelskiego: każdy może złożyć wniosek, musi go jednak uzasadnić, każdy może głosować na konkretną propozycję. Decydują ludzie, obywatele miasta, a nie urzędnicy. Sprawdziło się, powstały strony internetowe, fora, banery i akcje społeczne promujące inicjatywę. Sukces okazał się spektakularny, wpłynęło dużo sensownych wniosków, w głosowaniu na projekty wzięło udział ponad 129 tysięcy mieszkańców.
W Łodzi i Gdańsku miasto podzielono na dzielnice, dzięki czemu pula obywatelskiego budżetu została rozdysponowana proporcjonalnie pomiędzy określone obszary i część pieniędzy mogła trafić do miejsc najbardziej „wołających” o obywatelską inicjatywę, zaniedbanych, wymagających rewitalizacji. Za podziałem Łomży na okręgi (np. analogiczne do wyborczych), postulował radny Andrzej Modzelewski.
Upolitycznienie idei
- Budżet obywatelski w naszym kraju, to idea, która pojawiła się w sposób dość osobliwy, nie dzięki importowanym ideom i ruchom społecznym, ale politycznemu pragmatyzmowi rodem z polskiego podwórka – mówi Lidia Makowska. – Kiedy w Warszawie chciano odwołać prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz Platforma Obywatelska wpadła na pomysł, by wszyscy prezydenci miast oraz radni, którzy wywodzą się z tej formacji, wprowadzali lub lobbowali na rzecz budżetu partycypacyjnego. W ten sposób „platforma” miała poprawić swój antyobywatelski wizerunek. Budżet obywatelski w wielu przypadkach stał się wentylem bezpieczeństwa dla władzy. Bardzo rzadko wprowadzany jest oddolnie – dodaje specjalistka do spraw partycypacji społecznej.
Także w Łomży idea budżetu obywatelskiego wyszła ze środowiska PO. Pomysł, choć początkowo upolityczniony, w wielu miastach Polski nabrał rozpędu na zasadzie kumulującej się „kuli śniegowej”.
- Ośrodki, które są dobrym przykładem wprowadzania budżetu partycypacyjnego, to przede wszystkim Łódź oraz Dąbrowa Górnicza – mówi Lidia Makowska. – Także we Wrocławiu ideę potraktowano poważnie, bo w 2013 roku pula budżetu opiewała na kwotę 3 mln. złotych, a w obecnym roku to już 20 milionów.
Zdaniem Lecha Merglera, współtwórcy Kongresu Ruchów Miejskich, zjawisko upolityczniania społecznych idei jest bardzo częste.
- W 2012 roku na Kongresie Ruchów Miejskich w Łodzi sformułowaliśmy uwagi do projektu założeń polityki miejskiej i przesłaliśmy je do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Nasza inicjatywa została przez ministerstwo zignorowana, ale kilka miesięcy później urzędnicy opracowali własny dokument, w którym niespodziewanie pojawiła się retoryka demokracji miejskiej i konsultacji społecznych – twierdzi Lech Mergler.
„Idee mają konsekwencje”
- Aż cztery tysiące białostoczan poparło nasz projekt rewitalizacji części ulicy Węglowej, dzięki czemu projekt uzyskał 4 mln. złotych z budżetu obywatelskiego – mówi Piotr Jać ze Stowarzyszenie „Kreatywne Podlasie”. – Głosy mieszkańców to nasz olbrzymi sukces, dzięki nim Węglowa zachowa swój unikalny, międzywojenny charakter, ale też powstanie teren sportowo –rekreacyjny, uchroniona przed degradacją zostanie unikalna bocznica kolejowa (podobna jest w Wilnie), powstaną place zabaw, może także przestrzeń koncertowa – wylicza działacz trzeciego sektora.
Piotr Jać dodaje także, że pomysł rewitalizacji ulicy Węglowej wyszedł z wielu środowisk społecznych i tylko dzięki temu, że inicjatywa miała oddolny charakter udało się interesującą przestrzeń miejską uchronić przed „wejściem dewelopera i wybudowaniem sklepu wielkopowierzchniowego”.
- Węglowa to przykład społecznego sukcesu, władze miały na nią swój pomysł, ale zanim zaczęły go realizować ulica stał się arterią miejskiego życia, powstały tu społeczne muzeum zabytkowych samochodów i Transgraniczne Centrum Kultury, siedziby zarejestrowały stowarzyszenia i fundacje – mówi Piotr Jać.
Obecnie Stowarzyszenie „Kreatywne Podlasie” pracuje nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego ulicy Węglowej, dzięki czemu w kolejnych latach uda się zrealizować następne inicjatywy.
- W stowarzyszeniu idee czerpiemy z wielu opiniotwórczych środowisk, dobre pomysły nie powstają w próżni intelektualnej, ja sam często czytam kwartalnik „Nowy Obywatel” i pismo „Res Publica Nowa” – kwituje Piotr Jać.
Jolanta Święszkowska
Komentarze