Nie udało się piłkarzom Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 wygrać drugiego meczu w rundzie wiosennej. W minioną sobotę ełkaesiacy tylko zremisowali na własnym boisku z Wissą Szczuczyn 2:2.
Spotkanie 21. kolejki rozgrywane było w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Silnie wiejący wiatr i przelotne opady deszczu nie ułatwiały gry zawodnikom obu ekip. Nieco lepiej do tej pogody dostosowali się miejscowi, którzy od początku mieli lekką przewagę w posiadaniu piłki. Niestety niewiele z tego wynikało. Dopiero w 10. minucie kibice obejrzeli pierwszy strzał na bramkę Wissy. Na uderzenie z25 metrówzdecydował się grający trener ŁKS-u, Robert Speichler, jednak udaną interwencją popisał golkiper gości, Pawieł Rudniow wybijając piłkę na rzut rożny. Gdy wydawało się, że łomżanie coraz częściej będą gościć pod polem karnym rywali, przydarzył im się katastrofalny błąd w defensywie. Napastnik Wissy, Wojciech Łapiński z łatwością ograł jednego z zawodników ŁKS-u i strzałem pod poprzeczkę pokonał Łukasza Trochima. Chwilę później mogło być już 0:2. Ełkaesiacy w prosty sposób stracili piłkę w środkowej strefie boiska, co szybko wykorzystali przyjezdni wychodząc we dwóch przeciwko jednemu obrońcy. Tym razem jednak Łapińskiemu nie udało się pokonać bramkarza ŁKS-u, który piłkę lecącą w światło bramki sparował do boku.
W 23. minucie łomżanie doprowadzili do wyrównania. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Speichler, a najsprytniej w polu karnym zachował się Daniel Lemański kierując piłkę do bramki z najbliższej odległości. Do końca tej części gry wynik już nie uległ zmianie mimo, że oba zespoły stworzyły sobie jeszcze po jednej dogodnej okazji.
Przez pierwsze kilkanaście minut drugiej połowy piłkarze ŁKS-u prezentowali się tak, jakby jeszcze nie wyszli z szatni. Byli wolni, ospali i nie mieli pomysłu na grę jednak rywale nie potrafili tego wykorzystać. Dopiero w 59. minucie gospodarze "obudzili" sie i zaatakowali. Debiutujący w pierwszym składzie Amerykanin Jason Villagomez zdobył nawet gola, ale sędzia boczny dopatrzył się spalonego. Minutę później piłka po strzale Speichlera o milimetry minęła słupek bramki gości. Większą skutecznością popisali się goście, którzy w 61. minucie ponownie objęli prowadzenie. Gola na 2:1 strzelił wprowadzony w II połowie Kamil Trembecki. Łomżanie po raz drugi w tym meczu pokazali, że są dojrzalszą drużyną niż w poprzedniej rundzie i zdołali doprowadzić do wyrównania. Na dziesięć minut przed końcem spotkania gola bezpośrednio z rzutu wolnego zdobył Speichler ustalając wynik na 2:2.
- Popełniliśmy w tym meczu zbyt dużo błędów indywidualnych dając mnóstwo prezentów drużynie ze Szczuczyna. I właśnie po nich rywale strzelili obie bramki – powiedział trener Speichler – Nie chcę się usprawiedliwiać, ale ciężko nam się gra na trawie. Cały czas trenujemy na sztucznej murawie i piłka cały czas trochę nam "przeszkadza".
Po tym pojedynku łomżanie spadli o jedną pozycję i zajmują 15. lokatę. W najbliższą niedzielę, 23 marca, zagrają w Bielsku Podlaskim, a ich przeciwnikiem będzie tamtejszy Tur.
(db)
Komentarze