Kolejny, pierwszosierpniowy, muzyczny piątek „Na Farnej” , miał być wypełniony standardami muzyki pop, i innymi w wykonaniu Janka Suchodoły. Taki też był początek: Jan grał improwizując kolejne popularne przeboje, potem dołączył się do niego Gustawo Hernandez – zadomowiony już w Łomży Meksykanin, który- akompaniując sobie na gitarze - zaprezentował piosenki meksykańskie, łaciński rock, a nawet bolero.
Pomimo nadchodzącego, wieczornego chłodku, atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca udzielając się obecnym w restauracji gościom. I znowu nadeszła kolejna niespodzianka, bo z pobliskiej katedry akurat wyszła para świeżo poślubionych , młodych ludzi. Panna Młoda w welonie ślubnym usłyszała nagle „marsz weselny” wykonany specjalnie dla nich przez Janka Suchodołę. Dopełnieniem muzycznego prezentu dla młodych małżonków stała się piękna, miłosna piosenka spontanicznie i pięknie zaśpiewana przez Magdę Sinoff przy Janka akompaniamencie... Wzruszona gościnnością młoda mężatka pokazała, że potrafi się odwdzięczyć: otóż zatańczyła profesjonalnie, publicznie, gorący, hiszpański taniec, flamenco...Niezwykła to była dziewczyna i niezwykły był jej taniec w ten niezwykły wieczór....To była chyba Ukrainka.
Temperament tego niesamowitego wieczoru udzielił się kolejnym gościom, którzy- jak się okazało- byli Finami. Jeden z nich, Alan Markus, chwycił mikrofon i przy akompaniamencie Janka zaczął mocnym, czystym głosem śpiewać: Besame Mucho, Na stokach Mandżurii i inne znane wszystkim i od lat wykonywane przeboje.
Wtórowali mu wszyscy goście, zrobiło się przyjaźnie, swojsko, wesoło i miło.
Dzięki gościnności gospodarzy restauracji, do późnej nocy przeciągnął się ten klimatyczny wieczór pełen muzyki,” międzynarodowych” niespodzianek, przeróżnych rytmów i nastrojów, ale do końca wypełniony radością uczestniczących w nim ludzi, dla których zniknęły granice i podziały. Pozostała tylko nic sympatii i wspomnienie dzielenia się muzyką i piosenką, a nastrój wzmacniało dobre jedzenie i gościnność właścicieli „Na Farnej”. Czekamy więc z niecierpliwością na kolejny piątek i kolejne miłe niespodzianki.
Zbigniew Ciborowski
Komentarze