Nie udało się wywalczyć kompletu punktów drużynie Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 w meczu inaugurującym nowy sezon III ligi. Nasz zespół tylko zremisował na wyjeździe z Olimpią Olsztynek 2:2 ratując punkt na trzy minuty przed końcem gry.
Ekipa prowadzona przez Roberta Speichlera i Marcina Mroczkowskiego pojechała na spotkanie z beniaminkiem mocno osłabiona. Kontuzje wyeliminowały z gry Marcina Kraskę, Przemysława Olesińskiego i Daniela Lemańskiego, a za czerwone kartki otrzymane w ostatnim meczu poprzedniego sezonu musieli pauzować Jason Villagomez i Mariusz Baranowski. Mimo wszystko to łomżanie byli faworytami tego spotkania. Pierwsza połowa pokazała jednak zupełnie coś innego. Gospodarze od początku skutecznie narzucili swój styl gry przeciwnikom i już w 5. minucie wyszli na prowadzenie. Prosty błąd popełnił Tomasz Brzozowski, który za krótko zagrał piłkę do swojego bramkarza. Futbolówkę przejął Marcin Wronka i umieścił w siatce ŁKS-u. Kwadrans później powinno być 2:0, ale tym razem Adrian Jędraszczak wygrał rywalizację sam na sam z napastnikiem Olimpii. Ełkaesiacy zupełnie nie mogli poradzić sobie z dobrze grającymi przeciwnikami i wyglądali jakby to oni dopiero debiutowali na trzecioligowych boiskach. Dość powiedzieć, że pierwszą i jedyną groźną okazję stworzyli sobie dopiero w 41. minucie. Wtedy to Alex Rodier stanął oko w oko z Rafałem Miarą, ale niestety bramkarz gospodarzy był górą – To, co zagraliśmy w pierwszej połowie to była katastrofa. Powinniśmy przegrać ją zdecydowanie wyżej niż 0:1 – mówił zdenerwowany trener Mroczkowski - Nie wiem czym to było spowodowane, ale na dobrą sprawę to w przerwie trzeba było wymienić połowę składu.
Z wiadomych przyczyn nie mogło dojść do aż tak dużych roszad w składzie biało-czerwonych. Szkoleniowcy zdecydowali się tylko na jedną zmianę personalną. Na placu gry pojawił się lewy obrońca, Kevin Ipina zastępując Daniela Kacprzyka. Przemeblowana została również taktyka zespołu z Łomży. Do drugiej linii przesunięty został Michael Sanni, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Doświadczony gracz uspokoił grę w środku pola, przez co łomżanie zaczęli przejmować inicjatywę. W 58. minucie prostopadłą piłkę do Rafała Maćkowskiego zagrał właśnie Sanni, a młody pomocnik ŁKS-u nie miał problemów z pokonaniem Miary. Po tym golu goście mieli jeszcze kilka dogodnych okazji do wyjścia na prowadzenie, ale ta sztuka im się nie udała. W 78. minucie przydarzył im się niestety drugi poważny błąd w defensywie. Tym razem kiks przytrafił się Arturowi Bajorowi. Ten fakt szybko wykorzystał doświadczony Paweł Alancewicz pokonując Jędraszczaka. Chwilę później sytuacja drużyny z Łomży zrobiła się jeszcze gorsza. Drugi żółty kartonik obejrzał Bajor osłabiając tym samym swój zespół. Goście pokazali jednak charakter i na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry doprowadzili do wyrównania. Gola na 2:2 zdobył pięknym strzałem z woleja Rodier. W 90. minucie siły się wyrównały, gdyż za dwie żółte kartki z boiska musiał zejść Alancewicz, ale łomżanom zabrakło już czasu, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Cieszymy się, że pokazaliśmy charakter i podnieśliśmy się po fatalnej pierwszej połowie. Zmiany w ustawieniu, jakich dokonaliśmy w przerwie, przyniosły zamierzony efekt – ocenia Mroczkowski – Pozytywem tego meczu jest również dobra forma Adriana Jędraszczaka, który w całym meczu zagrał niemal bezbłędnie.
W następnej kolejce zespół ŁKS-u czeka dużo trudniejszy przeciwnik. Do Łomży przyjedzie bowiem rywal zza miedzy, Olimpia Zambrów. Derby regionu zaplanowano na niedzielę, 17 sierpnia o godz. 17.00.
(db)
Komentarze