Drużyny Olimpii Zambrów i Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 na dobre rozpoczęły nowy sezon piłkarski. Na razie lepiej radzi sobie zespół prowadzony przez trenera Krzysztofa Zalewskiego, który po trzech meczach ma na koncie komplet punktów.
Już w drugiej serii spotkań nowego sezonu kibice trzecioligowej piłki w naszym regionie mieli okazję obejrzeć derby regionu. Drużyna Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 podejmowała na własnym boisku spadkowicza z II ligi, Olimpię Zambrów. Zdecydowanym faworytem tego starcia byli goście, którzy nie dość, że praktycznie utrzymali skład z poprzedniego sezonu, to pozyskali jeszcze dwóch zawodników z bogatym doświadczeniem w wyższych ligach – Michała Twardowskiego i Mariusza Dzienisa. Trener Krzysztof Zalewski przy ustalaniu składu miał więc bardzo duży wybór. W zdecydowanie gorszej sytuacji znalazł się szkoleniowiec ŁKS-u, Robert Speichler. Nie mógł bowiem skorzystać z kilku graczy, którzy jeszcze niedawno byli mocnymi punktami zespołu. Niestety dla kibiców w Łomży osłabienia kadrowe spowodowały, że gospodarze nie mieli za bardzo argumentów, żeby skutecznie rywalizować z zespołem z Zambrowa. Jeszcze w pierwszej połowie gościom nie udało się wyjść na prowadzenie mimo kilku dogodnych okazji. Jednak zaraz po przerwie pierwszego gola zdobył Kamil Zapolnik. Łomżanie próbowali odrobić straty, ale po zejściu z boiska kontuzjowanego Rafała Maćkowskiego mieli praktycznie tylko jednego typowo ofensywnego gracza, Alexa Rodiera. Amerykanin nie był jednak w stanie skutecznie walczyć z doświadczonymi obrońcami, którzy grali niemal bezbłędnie. Natomiast ich koledzy z przodu mimo wielu znakomitych okazji zdobyli jeszcze "tylko" dwie bramki. Już w doliczonym czasie gry Adriana Jędraszczaka pokonali Zapolnik oraz Twardowski.
- Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Strzeliliśmy trzy gole, ale sytuacji mieliśmy zdecydowanie więcej. Było trochę nerwów w pierwszej połowie, kiedy to stwarzaliśmy sobie sytuacje dwa na jeden czy trzy na dwa, ale brakowało skuteczności. Dobrze, że na początku drugiej połowy padła bramka i to na pewno uspokoiło naszą grę. Mecz był był bardzo zacięty, ale myślę, że my zaprezentowaliśmy dzisiaj większą wartość piłkarską na boisku – ocenił spotkanie trener Krzysztof Zalewski.
- W pierwszej połowie podjęliśmy walkę i może nie stworzyliśmy jakiś super okazji to momentami gra była niezła. Szybko stracona bramka już na początku drugiej połowy trochę podcięła nam skrzydła i od tej pory Olimpia kontrolowała dalszą część spotkania - powiedział opiekun gospodarzy.
Łomżanie w kolejnym meczu zmierzyli się na wyjeździe z drugim spadkowiczem z II ligi, Concordią Elbląg. Wydawało się, że podobnie jak w starciu z zespołem z Zambrowa, ełkaesiakom ciężko będzie powalczyć o korzystny wynik. Jednak na miejscu okazało się, że gospodarze to już nie ten sam zespół, który w poprzednim sezonie walczył o klasę wyżej – Dochodziły nas słuchy, że Concordia gra bardzo defensywną piłkę, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak. Ich cała taktyka polegała na "zamurowaniu" dostępu do własnej bramki i wybijania długich piłek na szybkiego napastnika – mówi asystent trenera Speichlera, Marcin Mroczkowski. Po pierwszej części niestety dla ŁKS-u taka taktyka miejscowych okazała się skuteczna. W 35. minucie napastnik zespołu z Elbląga, Koreańczyk Jinya An zakończył szybką akcję swojego zespołu celnym strzałem otwierając wynik spotkania. Łomżanie mimo straty bramki konsekwentnie prowadzili atak pozycyjny, który w 65. minucie przyniósł w końcu pozytywny efekt. W polu karnym faulowany był Mariusz Baranowski, a rzut karny podyktowany za to przewinienie pewnie wykorzystał Speichler. Dziesięć minut później goście musieli radzić sobie w osłabieniu, gdyż za drugą żółtą kartkę z boiska zszedł Kamil Stankiewicz. Mimo utraty jednego zawodnika, ŁKS był w dalszym ciągu stroną przeważającą i tuż przed upływem regulaminowego czasu gry debiutujący w "dorosłej piłce" wychowanek, 17-letni Marcin Świderski ładnym wolejem zza pola karnego dał zwycięstwo swojemu zespołowi.
- Zagraliśmy dobry mecz i zasłużenie wygraliśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni bo ta wygrana doda na pewności siebie – podkreślił Mroczkowski – Cieszymy się również, że tym razem gra w piłkę się obroniła i zwyciężyła nad antyfutbolem prezentowanym przez gospodarzy.
Trzecie zwycięstwo w obecnych rozgrywkach zanotowali piłkarze Olimpii. Po pokonaniu Startu Działdowo i ŁKS-u 1926 w trzeciej kolejce na własnym boisku zmierzyli się jednak z dużo mocniejszym rywalem, rezerwami białostockiej Jagiellonii. Goście bardzo poważnie podeszli do tej konfrontacji desygnując do gry jedenastkę niemal w całości złożoną z zawodników grających na co dzień w większym bądź mniejszym stopniu w pierwszy zespole Jagi. I tak do Zambrowa przyjechali m.in. Nika Dzalamidze, Marek Wasiluk, Jan Pawłowski czy Filip Modelski. Mimo tego zambrowianie nie przestraszyli się rywala i to oni w przekroju całego spotkania byli zespołem minimalnie lepszym, co potwierdzili golem zdobytym w 87. minucie przez młodego obrońcę, Mateusza Gula.
Po trzech kolejkach zambrowianie wspólnie z Płomieniem Ełk i Olimpią Elbląg otwierają tabelę III ligi, natomiast ŁKS plasuje się na 11. miejscu z dorobkiem 4 punktów.
(db)
Komentarze