Prezydent Włocławka, związany z lewicą Krzysztof Kukucki, wystosował do premiera Donalda Tuska list, w którym wskazywał, że obecna liczba województw nie jest optymalna i negatywnie wpływa na rozwój mniejszych ośrodków.
- Po tym, jak w 1999 roku przeprowadzono reformę, która zlikwidowała 49 województw, wiele polskich miast zostało doprowadzonych na skraj upadku. Przyczyniła się do tego też transformacja gospodarcza na początku lat 90. XX wieku. Miasta, które wcześniej miały status miast wojewódzkich, zmagają się do dzisiaj z kryzysem społeczno-ekonomicznym. Problemy polskich miast, w tym Włocławka, zostały dostrzeżone przez naukowców zajmujących się zagospodarowaniem przestrzennym Polski. W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.), którą opracowano kilka lat temu, naukowcy zidentyfikowali najważniejsze bariery dla rozwoju kraju - rozwarstwienie społeczne oraz utrzymujące się zróżnicowania przestrzenne w poziomie rozwoju społeczno-gospodarczym- napisał prezydent Kukucki list posiłkując się przy tym raportem opracowanym przez geografa dr Łukasza Zaborowskiego z Akademii „Ignatianum” w Krakowie.
Rok temu dla Instytutu Sobieskiego, geograf, opublikował raport pt. "Korekta układu województw - ku równowadze rozwoju". Autor wskazuje w nim 4 możliwe scenariusze reformy obecnych jednostek administracyjnych. Prezydent Włocławka w swoim liście silnie optował za wariantem trzecim, który zakłada istnienie 22 województw. Wszystkie one poza samą Warszawą liczyłyby nie więcej niż dwa i pół miliona mieszkańców co pozwoliłby na równomierny ich rozwój. Należy przy tym zaznaczyć, że niektóre województwa miałyby po 2 ośrodki tak aby decentralizować władze na szczeblu lokalnym. I tak nasze województwo zmieniłoby nazwę na mazowiecko-podlaskie z dwoma ośrodkami samorządowymi w postaci Białegostoku i Łomży. Należy przy tym zaznaczyć, że dr Zaborowski we wszystkich wariantach oprócz pierwszego proponuje podniesienie rangi Łomży do ośrodka wojewódzkiego.
- Podwyższenie rangi Łomży w podlasko-mazowieckim oraz Piły w wielkopolskim zmierza do uzupełnienia sieci osadniczej w największych obszarach, gdzie brak większych miast. Celem jest pobudzenie ich wzrostu do takiego poziomu. Łomża wykazuje się długą tradycją ośrodka administracji regionalnej oraz stanowi główne miasto mazowieckiej części województwa- piszę w swoim opracowaniu autor.
Niech wyżej wymienione dokumenty posłużą nad do poszukania zalet reformy administracyjnej w Polsce. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia reprezentowania interesów lokalnych społeczności. Mniejsze województwa z mniejszą liczbą mieszkańców mogłyby bardziej precyzyjnie odpowiadać na potrzeby społeczności. Duże obszary jednostek administracyjnych utrudniają też możliwość sprawnego i szybkiego poznania problemów mieszkańców i ich rozwiązywania. W mniejszej jednostce administracyjnej decyzje mogą być podejmowane szybciej, a ich realizacja może być bardziej skuteczna, co pozytywnie wpłynie na życie mieszkańców. Taki system mógłby także wzmocnić więzi między mieszkańcami a lokalnymi władzami, które byłyby bliżej ich codziennych spraw.
Kolejnym istotnym argumentem jest zwiększenie dostępności usług publicznych. W sytuacji, gdy w każdym województwie znajduje się siedziba władz regionalnych oraz instytucji publicznych, obywatele mają łatwiejszy dostęp do tych usług. Większa liczba województw oznaczałaby, że mieszkańcy mniejszych miejscowości nie musieliby pokonywać dużych odległości, aby załatwić sprawy administracyjne. Skutkowałoby to większym komfortem obywateli oraz mogłoby przyczynić się do bardziej sprawnego funkcjonowania administracji publicznej. To również pozytywnie wpłynie na wzajemne zaufanie. Mieszkańcy czując, że władza jest obok nich będą wiedzieli, że ich głos jest słyszalny i ważny a poprzez presję i działanie mogą wpływać na pożądane przez nich zmiany. Takie rozwiązanie jest w Województwie Mazowieckim. Każde z byłych wojewódzkich miast przed reformą (Siedlce, Ostrołęka, Płock i Radom) mają w swoich miastach delegatury urzędu.
Kolejnym argumentem, być może najważniejszym, za nowym podziałem administracyjnym jest problem zarysowany w liście prezydenta Włocławka. Jest nim mianowicie równomierny rozwój. Powrót do większej liczby województw mógłby skutecznie przeciwdziałać marginalizacji mniejszych ośrodków, które obecnie mogą być niedoinwestowane bądź pomijane w krajowych programach rozwojowych. Podwyższenie kwoty wolnej od podatku pozbawiło miasta części wpływów. Zamiast tego zaproponowano różne programy jak między innymi Polski Ład. Problem z tymi projektami jest dwojaki. Po pierwsze zależy od władzy centralnej, która z powodu np. orientacji politycznej może pomijać niektóre ośrodki związane z innymi partiami politycznymi. Po drugie decyzje centralne mogą być oderwane od realnych potrzeb miast i mieszkańców, którzy lepiej wiedzą co należało by w pierwszej kolejności wykonać. Arbitralna decyzja urzędników centralnych może być spowodowana ogólną wizją rozwoju pomijającą specyfikę danego regionu. Dodatkowo może prowadzić to do mechanizmów quasi - korupcyjnych, gdy środki zostaną przekazane zgodnie z orientacją polityczną bądź zależne są od działań pożądanych przez organ centralny. Większa władza w rękach miast pozwalałaby im na większą niezależność i definiowanie swojej polityki zgodnie z społecznymi potrzebami mieszkańców.
Innym rezultatem zwiększenia liczby miast wojewódzkim byłoby również powstrzymanie migracji, która dzisiaj co do zasady ma jeden kierunek i prowadzi nie tylko do wyludnienia miast z młodych osób, które prężnie działają na rynku pracy ale również do starzenia się społeczeństwa, co podnosi koszty opieki nie zapewniając odpowiedniego jej finansowania. Zmniejszenie migracji na linii miasto-metropolia pozwoli również na zatrzymanie ambitnych uczniów i studentów, co potem przełoży się na rozwój samego miasta. Zostanie w nim więcej potencjału, więcej pomysłów, innowacyjności i kreatywności, która finalnie będzie podnosić ich dobrobyt ale również osób, które będą zatrudniać i ich rodzin. Będzie to też miało swój pozytywny aspekt ekologiczny bo zmniejszenie migracji wpłynie na ilość korków i zanieczyszczeń, które dzisiaj są zmorą wielu miast. Ostatnim pozytywnym i równie ważnym argumentem za zmianami administracyjnymi, jest rynek mieszkaniowy. Duże miasta i metropolie wchłaniając coraz więcej ludzi zwiększają popyt na mieszkania i domy, co przy ograniczonym, przez między innymi biurokrację, popycie stymuluje ceny nie pozwalając młodym ludziom na zakup miejsca do życia. Dzisiaj w Polsce nie mamy problemu z mieszkaniami i domami jako takimi. Zgodnie z danymi GUS z 2021 roku w Polsce mamy prawie 2 miliony pustostanów. Problem polega na tym, że bardzo często znajdują się one w miejscowościach, która mają ograniczone bądź żadne możliwości wchłaniania nowych mieszkańców. Zwiększenie grona miast wojewódzkim zmieniłoby ten trend oferując młodym ludziom więcej atrakcyjnym miejsc pracy choćby w administracji szczebla wojewódzkiego.
Więcej województw oznacza zwiększenie konkurencyjności. Nie tylko ekonomicznej sensu stricto, ale również rywalizacji turystycznej czy kulturowej. Polska przez wieki była tyglem, gdzie spotykały się, rywalizowały różne nacje, wyznania, grupy, a rywalizacja oznacza rozwój. Ci, którzy lepiej radzą sobie z napotkanym problemem zyskują przewagę, która później mogą przekuć na wymierne rezultaty. Polska ze swoimi parkami narodowymi, górami, jeziorami i dostępem do morza jest zróżnicowana a centralizacja władzy na poziomie krajowym czy nawet wojewódzkim w obecnym kształcie pozbawia mniejsze terytoria ich tradycyjnych wartości i atrakcyjności sprawiając, że wiele regionów dąży do upodobnienia się do metropolii zapominając o korzeniach i tradycjach. Dlatego większa liczba województw to również dbanie o tożsamość regionalną i jej pielęgnowanie.
Gwary, obyczaje, tradycje kulinarne to dziedzictwo wielu wieków rozwoju i kumulowania tej wiedzy. Decentralizacja pozwala nie tylko na zachowanie ich, ale i na trwały rozwój i pielęgnowanie bo to nie są eksponaty muzealne, ale realne czynniki, które kształtowały te tereny i ich mieszkańców. Bogactwo poszczególnych kultur kwitłoby gdyby pozbawić je kajdanów centralnego uniwersalizmu. Możemy zauważyć to choćby w błahych sprawach jak nazwy ulic. Najczęściej z powodu między innymi lenistwa, chęci uniknięciu sporów wybiera się postacie znane w całym kraju i potem lawinowo powstają ulice Rotmistrza Pileckiego, noblistów czy też wybiera się nazwy jak najbardziej neutralne, podczas gdy choćby sama Ziemia Łomżyńska posiada wielu bohaterów, których często opisujemy na naszych łamach, którzy nie zawsze mogą liczyć na odpowiednie uhonorowanie. Może być to również pokłosiem centralistycznego myślenia, które każe wybierać postacie zupełnie obce pokroju Woodrowa Wilsona czy generała de Gaulla kosztem lokalnego patrioty.
Innym ważnym argumentem, który wymyka się liczbom i analizom, jest prestiż i poczucie dumy. Resentymenty za tym co było wciąż żyją i często mają się dobrze, choć negatywnie wpływają na relację między mieszkańcami poszczególnych miast. Poczucie przynależności, lokalnego patriotyzmu uosobione miastem wojewódzkim trafia w te resentymenty pozwalając poczuć się kimś znaczącym zarówno dla mieszkańców jak i samorządowców, którzy reprezentując małe miasteczka nagle nie są petentami i nieznanymi osobami dla władzy wojewódzkiej, ale istotnymi partnerami, z których głosem należy się liczyć. Sama Łomża posiada dzisiaj prezydenta nie dlatego, że spełnia warunki aby go posiadać, ale z powodu historycznej tradycji istnienia tej funkcji.
Ostatnim, ale niemniej istotnym, argumentem jest możliwość zmniejszenia centralizacji władzy. W publicznej debacie pojawia się coraz więcej głosów aby Warszawa nie była monopolistą jeśli chodzi o siedziby ważnych urzędów, ale żeby również inne miasta mogły włączyć się w proces decyzyjny, a przez to zwiększać swoje znaczenie i być atrakcyjnym miejsce dla ludzi, którzy planują karierę w administracji publicznej. Dzisiaj Warszawa na szczeblu centralnym, a za nią wojewódzkie miasta, wchłaniają ambitne osoby oferując im większą pensję, większe możliwości i również wspomniany wcześniej prestiż. Decentralizacji w skali makro, jak i mikro, mogłaby pozwolić mniejszym acz istotnym ośrodkom przejąć część obowiązków i wspomnianych wcześniej zalet i stanowić równie atrakcyjną ofertę.
Zapytaliśmy o opinię samorządowców z ziemi łomżyńskiej. Zarówno starosta łomżyński Lech Marek Szabłowski jak i prezydent miasta Łomża zaznaczyli, że jako mieszkańcy miasta i powiatu z sentymentem wspominają czas gdy Łomża posiadała własne województwo to jednak wątpią aby dzisiaj taka reforma była możliwa.
— Może być to dość trudne a nawet niemożliwe biorąc pod uwagę większość parlamentarną i polski rząd, który jest raczej zdeterminowany aby wspierać duże ośrodki — powiedział starosta wskazując, że najlepszym w obecnej chwili rozwiązaniem byłyby przepisy gwarantujące równy dostęp do funduszy, szczególnie tych unijnych. Prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski również powątpiewa w możliwość zmian choć zaznaczył, że jeśli tylko w przestrzeni medialnej i społecznej pojawi się ten temat to jako władze miasta chętnie zabiorą głos. — Teraz ten temat na początku kadencji powraca. Jest odzew samorządów. Widzą one w tym szansę na rozwój. Takie możliwości by się pojawiły jeżeli Łomża miałby szanse stworzenia nowego województwa czy to z Ostrołęka czy z Siedlcami to myślę, że nowe otoczenie i nowe perspektywy by się pojawiły ale z drugiej strony widzimy, że w chwili obecnej to chyba nierealne i w ferworze bardziej politycznych dyskusji niż realnego wpływu, który mógłby się wydarzyć — powiedział Prezydent Łomży wskazując, że w ostatnich latach pojawiały się pomysły czy to stworzenia województwa z Łomża i Ostrołęką jako ośrodkami władzy ale temat tak szybko jak został podjęty tak szybko zmarł.
Sentyment do wojewódzkiej Łomży i krytyka reform premiera Jerzego Buzka opisywaliśmy w jubileuszowym, 500 wydaniu Tygodnika Narew. Przytaczamy fragment rozmowy z Arturem Filipkowskim właścicielem Grupy Medialnej Narew z 22 stycznia 2019 roku:
Pamięć o naszym dawnym województwie, o tym, jak elegancko wyglądało to nasze "łomżyńskie życie" z udziałem nie tylko większych ośrodków - Zambrowa, Grajewa, Kolna, Wysokiego Mazowieckiego, ale też Ciechanowca. Szczuczyna, Nowogrodu, Jedwabnego, Czyżewa i jeszcze tych wielu innych małych społeczności niesamowicie bogatych w tradycje i ciekawe osobowości. Co ważne, w dawnym województwie łomżyńskim nie mamy nadal żadnych problemów z porozumiewaniem się, realizacją naszych pomysłów inicjatyw, idei.
- Tak sobie myślę, że w naszym życiu wydawniczym, może zresztą w ogóle w życiu, nie jest ważne co osiągnęliśmy, albo ile pracy włożyliśmy, ale to, z czym się nie do końca możemy pogodzić. Województwo łomżyńskie zostało zlikwidowane, ale nikt nas nigdy nie zapytał czy tego chcemy. Dlatego - jako wydawnictwo – jesteśmy gotowi na kolejną zmianę, a raczej na powrót administracyjnych granic województwa. To ostatnia z reform rządu Jerzego Buzka, która nie została cofnięta, a wszystkie były nietrafione. Zakładam, że jest szansa na powrót odrębnego województwa na północno - wschodnim Mazowszu w nawiązaniu do historycznych tradycji tych ziem, które były razem ponad 400 lat.
Grupa Medialna Narew – telewizja, tygodnik, portal - jest do tego zadania w pełni przygotowana, bo informacja powinna dawać możliwość wyboru. Wybór jest kluczem do wolności i tego trzymać się trzeba.
Te przemyślenia po pięciu latach są jeszcze bardziej aktualne, a reforma administracyjna pod wieloma względami niezbędna.
Podsumowując, powrót do większej liczby województw w Polsce mógłby przynieść liczne korzyści, takie jak: lepsza reprezentacja lokalnych interesów, zwiększenie dostępności usług publicznych, równomierniejszy rozwój regionalny, zachowanie tożsamości regionalnej oraz zmniejszenie centralizacji władzy. Choć reforma z 1999 roku miała swoje uzasadnienie, warto rozważyć, czy niektórych z jej skutków nie można by poprawić poprzez powrót do wcześniejszego modelu administracyjnego lub jego odpowiedniej modyfikacji.
Komentarze