Sierż. Marian Borys „Czarny” O Polsko, Polsko, gdyby me imię było imieniem wieszcza-poety…
12 sierpnia 1954 r. w pobliżu wsi Zaskrodzie (pow. kolneński) w walce z funkcjonariuszami komunistycznego aparatu represji poległ sierżant Marian Borys ps. „Czarny”. Tym samym zamknięto księgę życia, nie tylko jednego z najdzielniejszych epigonów Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, ale i utalentowanego poety, który pozostawił po sobie spuściznę niewielką, momentami nieporadną, ale niewątpliwie poruszającą, bo oddającą stan emocjonalny żołnierza „czasów nadaremnych”.
Beztroski czas
Marian Borys urodził się 30 lipca 1927 r. w leżącej nieopodal Kolna wsi Zabiele jako syn Bolesława i Rozalii z domu Boć. Był drugim, po urodzonym w 1924 r. Władysławie, synem Borysów. Po Marianie rodzice doczekali się jeszcze dwóch synów: Franciszka (ur. 1930 r.) oraz Antoniego (ur. 1933 r.). Marian Borys pierwsze lata życia spędził przy rodzicach, ukończył pięć klas szkoły powszechnej. Od najmłodszych lat, przejawiał duże zdolności, które świadczyły o jego wysokiej inteligencji, ponadto posiadał poetyckie zacięcie, czemu dał wyraz w wierszach, które tworzył m.in. w okresie działalności partyzanckiej. W czerwcu 1953 r., na dwa miesiące przed śmiercią, napisał w formie wiersza swój życiorys. W kolejnych partiach tekstu będziemy wielokrotnie cytowali ów Życiorys. Przytoczmy fragment opisujący pierwsze lata życia małego Mariana:
Wzdłuż wioski szosa wije się z wolna
Tuż jej towarzysz, tor kolejowy
Jedno i drugie wiedzie do Kolna
Tam w onej wiosce, w rolnika chatce
Dawnego roku, a w dzień lipcowy
Sprawiłem radość ojcu i matce
Bom pierwszy raz ujrzał promyczek dniowy
A potem kiedym wylazł z pieluchy
Ku wielkiej matki mojej ochocie
Poszedłem w piasek grzebać się suchy
Albo po uszy kąpać w błocie
Mija lat siedem dostaje lanie
Bo iść do szkoły nie mam ochoty
Poczułem już w sobie powołanie
Mniejsze do nauki, większe do psoty
I nauczyciel kładł mnie na ławce
I skórę moją rózgami chłostał
Gdy się dowiedział o jakiejś sprawce...
Marian Borys był chłopcem żywiołowym, ale nade wszytko ideowym. Ta ostatnia cecha była pokłosiem wartości zaszczepionych mu w rodzinnym domu, szkoła pogłębiła wyniesiony z domu patriotyzm i wyrobiła w chłopcu poczucie dumy z polskiej historii. Po latach zapiał:
Pięć klas skończyłem z niezłym wynikiem
No i trosze miałem już w głowie
Widziałem jako polscy rycerze
Podobni byli do górnych ptaków
Jak Poniatowski ginął w Elsterze
I jak Jagiełło pobił Krzyżaków
I zapoznałem się z każdą rzeczą
Z Tatarami, Bochnią, i o Warszawie
Która ode mnie kędyś daleko
Tonęła w tłoku, ścisku i wrzawie
Wybuchła wojna, koniec nauki...
Wybuch wojny zmusił chłopca do przerwania nauki. Marian Borys w chwili wybuchu globalnego konfliktu miał 12 lat. Sowiecka okupacja (wrzesień 1939 r. – czerwiec 1941 r.) pozostawała poza bezpośrednią percepcją dorastającego chłopca:
„Sęk”
Do konspiracji niepodległościowej Marian Borys wstąpił w warunkach okupacji niemieckiej w 1943 r. - miał 16 lat. Służył w szeregach Armii Krajowej (AK) i posługiwał się pseudonimem „Sęk”. Autor nie dotarł do dokumentów umożliwiających odtworzenie szczegółów działalności niepodległościowej strzelca Borysa z tego okresu. Wiemy, że żołnierzem AK/AKO a następnie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN) pozostawał do początków 1947 r., kiedy to skorzystał z komunistycznej amnestii. Bezpieka nie pozwoliła mu na tzw. „normalne życie”, stał się celem jej działań. Funkcjonariusze „resortu” postanowili wykorzystać „Sęka” jako informatora. 7 grudnia 1947 r. został zmuszony przez funkcjonariusza zbrodniczego Urzędu Bezpieczeństwa sierż. Józefa Prokopa do złożenia deklaracji o podjęciu współpracy z Powiatowym Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Kolnie. Marian Borys nie został „szpiclem”, po wyjściu z budynku zerwał kontakt z funkcjonariuszami i zaczął się ukrywać. Na początku stycznia 1948 r. nawiązał łączność z plut. Stanisławem Waszkiewiczem „Piskorzem”, który był w tym czasie szefem Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS – oddziały bojowe) Komendy Powiatu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (KP NZW) kryptonim „Łużyca” - „Łuków”, która terytorialnie obejmowała pow. kolneński, część ostrołęckiego oraz pewne obszary pow. piskiego. Komenda Powiatu NZW „Łużyca” – „Łuków” wchodziła w skład Okręgu NZW „XVI” (Północne Mazowsze). W cytowanym już życiorysie „Czarny” napisał:
Mam lat dwadzieścia
W Polsce w tym czasie sroży się reżim
Jam pas i mundur nałożył na się
Automat w rękę i marsz do boru
Poszedłem, bo mnie jakoś było smętnie
Bo ciebie ziemio kochałem namiętnie
I ciebie ludu mój umiłowałem
Poszedłem by nieść pod twoją strzechę
Pieśń wolnej Polski, świat stworzyć nowy
I tobie ziemio chciałem nieść pociechę...
Marian Borys wszedł na drogę walki o wolną i niepodległą ojczyznę w momencie bardzo trudnym dla podziemia antykomunistycznego. Mimo trudów jakie go czekały nie zrezygnuje z raz obranej drogi.
Sekretarz KP NZW „Łuków”
Pierwsza akcja w szeregach NZW, w której wziął udział Marian Borys, miała charakter dyscyplinujący, a jej celem byli członkowie partii komunistycznej Ryszard Żuk oraz Franciszek Nieciecki. Kilkuosobowym patrolem dowodził sierż. Bronisław Chrzanowski „Orzeł”, który w tym czasie stał na czele Komendy Powiatu „Łuków”. W sprawozdaniu do Komendy Okręgu z 7 kwietnia 1948 r., odtworzył on przyczyny oraz przebieg akcji:
„28 stycznia 1948 r. przy badaniu ob. Żuka Ryszarda […] począł uciekać, wpadając na wartownika, wartownik strzelił i zabił. Obywatel Żuk Ryszard należał do PPR, był szpiclem, chodził po lesie i śledził każdy ruch, otrzymywał tajne rozkazy z UBP, gdyż jedno powiadomienie [donos skierowany do UB] i legitymacja PPR zostało znalezione przy wyżej wymienionym. […] Żuk Ryszard stawiał pod ścianą i mierzył z karabinu do ob. Kozłowskiego ze wsi Łacha, by przyznał się do współpracy z Podziemiem. W roku 1947 jesienią wyżej wymieniony razem z UB z bronią w ręku chodził na obławy przeciw partyzantom, co stwierdza ludność z miejscowości Uszcza (?). Przy czym został ukarany dyscyplinarnie i materialnie gajowy Niciński Franciszek z miejscowości Rogacz […]. Wyżej wymieniony należał do PPR i był szpiclem”.
Warto zauważyć, że partyzanci ukarali materialnie gajowego rekwirując mu rzeczy niezbędne do codziennej egzystencji, np. mundur i buty, nie pozbawili go towarów luksusowych, wzięto to, czego partyzant najbardziej potrzebował – ubrania i buty, jeszcze istotniejszy wydaje się fakt, iż mimo przekonania o agenturalnych powiązaniach Nicińskiego nie wymierzono mu najwyższego wymiaru kary. Dano mu szansę na poprawę.
Po wykonaniu akcji Borys przyjął pseudonim „Czarny” i złożył przysięgę, tym samym rozpoczął kilkuletnią działalność partyzancką w oddziale stanowiącym bezpośrednią ochronę komendanta powiatu. Rzeczą charakterystyczną dla Okręgu NZW „XVI” (Północne Mazowsze) było to, że komendanci powiatów poruszali się w terenie z grupami sztabową i osłonową. Oddział Komendy Powiatu „Łuków” dzielił się na dwa patrole ( patrol liczył od 5 do 8 żołnierzy), którymi dowodzili: plut. Kazimierz Lenkiewicz „Warmiak” oraz kpr. Dominik Milewski „Sokół”. Kolejne miesiące wypełniła trudna partyzancka walka z instrumentami komunistycznej władzy. Działania prowadzone przez partyzantów komendanta „Orła” z reguły nie były widowiskowe. Na ogół polegały one na likwidacji osób czynnie zaangażowanych w umacnianie władzy komunistycznej w Polsce oraz na zaopatrywaniu, poprzez akcje ekspropriacyjne (zaopatrzeniowe), organizacji w środki finansowe, które były niezbędne do funkcjonowania konspiracyjnych ogniw. Na przykład ze zdobytych pieniędzy wypłacano zapomogi rodzinom aresztowanych, opłacano lekarstwa i lekarzy chorym i rannym konspiratorom, częściowo płacono za żywność itp. Za szczególnie groźnych uznawano współpracowników Urzędu Bezpieczeństwa (UB). Podkreślmy, że to ich donosy doprowadzały do tysięcy ludzkich tragedii, bo to bardzo często na ich podstawie komuniści, w sposób instytucjonalny, terroryzowali ludność cywilną. Według dokumentów UB partyzantów w tym czasie na tym terenie wspierało steki domów, setki rodzin, ryzykując więzieniem, utratą dobytku, zdrowia a niejednokrotnie i życia w komunistycznych kazamatach i więzieniach. Ludność, dziś się o tym nie pamięta, miała świadomość, że walka idzie o zachowanie prywatnej własności ziemi. O to, aby nie dopuścić do zorganizowania kołchozów i spółdzielni, gdzie człowiek z dnia na dzień stawał się niewolnikiem nieposiadającym prawie niczego i pracującym na swojej do niedawna ziemi odziedziczonej po przodkach, ale pozbawiony jej własności. Z efektów tej pracy korzystał, według swego uznania, także ktoś inny – komunistyczne państwo.
Do dnia dzisiejszego słyszy się pytania, po co po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku działało w Polsce podziemie niepodległościowe AK, WiN, NZW itp? To tylko dzięki tak silnej partyzantce antykomunistycznej Polska była jedynym krajem w bloku komunistycznym gdzie nie udało się odebrać chłopom prywatnej własności ziemi. Duże majątki udało się rozparcelować, ale akcja kolektywizacji nie powiodła się. Komuniści byli skupieni na walce z podziemiem aż do lat 50. Wielu partyzantów Ziemi Łomżyńskiej w swoich wspomnieniach zaznacza też, że ich walka i trwanie nie byłoby możliwe bez wsparcia ludności. Ppor. Bronisław Karwowski „Grom” mawiał: „Bez wsparcia ludzi w ciągu tygodnia by nas nie było”.
Sierż. Borys zdobył pełne zaufanie komendanta powiatu, czego wyrazem był fakt, iż 17 października 1948 r. mianował on „Czarnego”, sekretarzem komendy powiatu. Funkcja ta obejmowała następujący zakres obowiązków: prowadzenie sprawozdawczości z działalności komendy, prowadzenie ksiąg finansowych, opracowywanie danych wywiadowczych, przygotowywanie rozkazów. „Czarny”, który opracowywał dane wywiadowcze posiadał szeroką wiedzę na temat sytuacji w terenie, dlatego też w wielu przypadkach to on był inicjatorem akcji podejmowanych przez oddział partyzancki Komendy Powiatu „Łuków’.
Bój w Porytem
12 września oddział KP NZW „Łuków” pod dowództwem sierż. Bronisława Chrzanowskiego „Orła” zakwaterował na kolonii Świnia (pow. kolneński). Tu został zaatakowany przez 15 osobowy patrol MO. Partyzanci nie dali się zaskoczyć przeciwnikowi. Przeprowadzili skuteczny kontratak, który zmusił milicjantów do ucieczki. W walce żołnierze NZW zdobyli erkaem. Trzy dni po tym sukcesie siedmioosobowy oddział „Orła” zakwaterował we wsi Poryte (pow. kolneński) w gospodarstwie Antoniego Godlewskiego. Jego syn Józef rankiem 16 września 1948 r. poinformował telefonicznie milicjantów z posterunku w Stawiskach, o tym, że w zabudowaniach jego ojca przebywa grupa partyzantów. Komendant posterunku MO o tym fakcie poinformował szefa PUBP w Kolnie, a ten przystąpił do organizowania grupy operacyjnej. Po kilkudziesięciu minutach gospodarstwo Godlewskiego zostało otoczone przez ośmiu funkcjonariuszy UB, ośmiu milicjantów i 30 żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW). Stojący na warcie „Sokół” zachował należytą czujność i w odpowiednim momencie zaalarmował kwaterujących w stodole partyzantów.
Rozpoczęła się godzinna walka. „Orzeł” i jego podkomendni skutecznie odpierali kolejne ataki. Partyzanci NZW rozumieli, że ich jedyną nadzieją jest przebicie się przez pierścień okrążenia. Dalszy bieg bitwy „Czarny” opisał w następujący sposób:
Cofnąć się dwa razy byliśmy zmuszeni
Nie można było wrogiej zapory obalić
Wtem krzyknął dowódca palić dachy! Palić!
Niechaj nam pomoże dym i żar płomienia
Czworo ramienny ogień z naszej rakietnicy
Wypadł jak piorun z jasnej błyskawicy
Przebiwszy dachy środek się pogrążył
Zdawało się, że zagasł , tak nam czas się dłużył
Wtem nagle niby okiem mrugnąć zdążył
Ognistym językiem na świat się wynurzył
Ogarnął zagrodę w prędce się rozniecił
I całej okolicy pożarem zaświecił
My tym płomieniem i dymem owiani
Jak jacyś z bajki rycerze zaklęci
Albo ci co do piekła byli żywcem wzięci
Parliśmy naprzód – pod naszym naporem
Barykada wroga gruzem się sypała
Wnet otwór zaświecił, myśmy tym otworem
Runęli ciężarem żelaza i ciała
Wtem jeden z nas upadł cicho i bez jęku
Za pierś się chwycił kilka kroć dziurawą
Automat wypuścił ze struchlałych rąk
Spojrzał raz jeszcze niemy bitwy głosem
Oczy mu się powlekły powłoką białawą
I duszą uleciał ku jasnym niebiosom...
Z gospodarstwa Godlewskiego wyrwało się pięciu niepodległościowców, w walce poległ Wacław Bawarski „Cięty”, poważne rany odniósł Jan Dziełak „Ryś”, współtowarzysze broni nie mieli możliwości zabrania go z pola bitwy, najpewniej sądzili, że „Ryś” zginął. Ranny dostał się do komunistycznej niewoli. Przesłuchiwany przez funkcjonariuszy UB, „Ryś” opisał przebieg walki w sposób zbieżny z tekstem „Czarnego”. Przytoczmy stosowny fragment: „Wartownik, którym był „Sokół” obudził nas krzykiem „chłopcy wojsko”. Poderwaliśmy się na równe nogi i za broń chwyciliśmy. Ja miałem MP Bergmana, reszta inną broń automatyczną i maszynową. Pierwszy ogień otworzył „Sokół”. Po tym odbyła się dwustronna wymiana strzałów w trakcie, której został zabity „Cięty”. W trakcie walki „Sokół” wziął ode mnie rakietnicę i strzelił w stertę słomy stojącej obok stodoły trzy razy, która się spaliła z resztą zabudowań, oprócz domu mieszkalnego, który ocalał. Widząc, że jesteśmy okrążeni „Sokół” dał rozkaz przedzierania się przez pierścień okrążenia i w czasie tym zostałem ranny w prawe ramię a następnie brzuch, po czym straciłem panowanie nad bronią. Chciałem strzelać, lecz nie mogłem”. Jan Dziełak „Ryś” został zamordowany przez komunistów w białostockim więzieniu 30 grudnia 1949 r.
W walce w Porytem „resort” stracił dwóch zabitych. Niewątpliwymi bohaterami starcia byli „Sokół” i „Czarny”. Partyzanci NZW udowodnili, że są świetnie wyszkoleni i w tym aspekcie zdecydowanie górują nad reżimowym przeciwnikiem, ponadto wykazali w boju ogromną determinację, która była pokłosiem wysokiej próby ideowości.
U „Roga”
W listopadzie 1948 r. nastąpiła zmiana na stanowisku komendanta powiatu, funkcję po sierż. Bronisławie Chrzanowskim „Orle” przejął (a właściwie ponownie objął) chor. Hieronim Rogiński „Róg”. Sierż. Borys bardzo szybko stał się kluczowym funkcyjnym KP NZW „Łuków”. W grudniu 1948 r. patrol w skład, którego wchodził „Czarny” udał się do wsi Łączka Charubin pow. kolneński. Partyzanci mieli wykonać wyrok śmierci na niejakim Rybickim, którego uznano za współpracownika UB. Żona i dzieci skazańca wyprosiły partyzantów, aby Ci darowali mężowi i ojcu zdradę ojczyzny. Rybicki został wybatożony i ukarany nałożoną na niego kontrybucją.
Rok 1949 rozpoczął się od akcji likwidacyjnych, których celem, oczywiście w zmyśle partyzantów, mieli być współpracownicy komunistycznego aparatu represji. 8 stycznia 1949 r. podkomendni „Roga” dokonali dwóch likwidacji. Patrol pod jego osobistym dowództwem zlikwidował we wsi Kąty (pow. kolneński) gminnego komendanta Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO) zaś „Czarny” i kpr. Aleksander Góralczyk „Topór” udali się do wsi Rakowo Nowe (pow. kolneński) gdzie zlikwidowali ojca i syna, zastrzeleni mężczyźni współpracowali z komunistycznym aparatem represji.
Aktywna działalność bojowa oddziału „Roga” nie uszła uwadze komunistycznego reżimu. Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Warszawie w marcu 1949 r. rzucił przeciw partyzantom tysiące żołnierzy. Przez kolejne miesiące obławy penetrowały teren. W swym wierszowanym Życiorysie „Czarny” napisał:
Coraz to gorzej się z nami działo
Przytłaczające są wroga siły
Wielu poległo z bojową chwałą
Spójrz – drogę moją znaczą mogiły
Na horyzoncie promyk znikomy
Słodką nadzieją rozjaśniał lice
W chwilach, gdy braćmi były mi gromy
A kochankami mgły i śnieżyce
Krew i łzy lałem i byłem ranny
Mordercza kula ramie mi wierciła
Lecz za pomocą Najświętszej Panny
Niejednokrotnie wydarłem się śmierci...
„Resort” wobec niewystarczającej skuteczności prowadzonych działań postanowił skoordynować prowadzone operacje przeciw oddziałowi KP NZW „Łuków”, ponadto zintensyfikowano działania agenturalne skierowane przeciw partyzantom NZW. Wojewódzkie Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego w Białymstoku, Warszawie i Olsztynie założyły wspólne rozpracowanie kontrolno - agenturalne. Spośród funkcjonariuszy tych urzędów wyłoniono dziewięcioosobową grupę, która jako swą siedzibę obrała Turośl (pow. kolneński). Do dyspozycji funkcjonariuszy UB oddano pododdziały KBW (I i II Brygady), które stacjonowały w Ostrołęce, Łomży i Piszu. Zebranym siłom komunistyczny „resort” wyznaczył następujące zadania: „Ustalenie oraz rozpracowanie składu osobowego bandy [sic!] i jej przywódców, rozpoznanie uzbrojenia form i metod działania oraz struktury wewnątrz organizacyjnej, a także powiązań z innym grupami bandyckimi [sic!], rozpoznanie miejsc ukrywania się i tras przemarszu bandy, jej pomocników i meliniarzy, wzmożenie pracy z agenturą i na podstawie uzyskanych informacji prowadzenie szeroko zakrojonej penetracji przez funkcjonariuszy UB, MO i oddziały KBW, celem fizycznej likwidacji bandy”.
Komunistyczni funkcjonariusze mieli polecenie używać w dokumentach sformułowania „bandy” w stosunku do wszystkich oddziałów podziemia niepodległościowego bez względu na to czy to były oddziały AK, NSZ, WiN, NZW. Podobnie postępowali Niemcy podczas okupacji, którzy wszystkich polskich partyzantów określali mianem „banditen”.
Obławy i agenci
Przez kolejne miesiące oddział chor. „Roga” toczył krwawe walki, w których ginęli jego kolejni podkomendni. 13 lipca 1949 r. 17 „ubeków” i 3 bataliony KBW otoczyły na bagnach wsi Łacha (pow. kolneński) czteroosobowy patrol, którym dowodził sierż. Bronisław Chrzanowski „Orzeł”. Partyzanci mimo ogromnej przewagi wroga podjęli walkę. Zakończyła się ona bohaterską śmiercią trzech z nich. Polegli: „Orzeł”, „Sokół” oraz Marian Pieloch „Marek”, z kotła zdołał wyrwać się Józef Pieloch „Sprytny”, Trzy dni później w Dobrym Lesie (pow. kolneński) zginął kolejny podkomendny „Roga” - Bolesław Bugnacki „Żeglin”. 21 lipca 1949 r. w Nowej Rudzie (pow. kolneński) grupa operacyjna otoczyła kwaterujących w zabudowaniach Władysława Stachelka, „Warmiaka” i „Sprytnego”. Obaj dostali się do komunistycznej niewoli. „Warmiak” został zamordowany na mocy wyroku sądowego, „Spryty” otrzymał karę 15 lat więzienia. 23 listopada we wsi Korwki (pow. kolneński) funkcjonariusze UB aresztowali Mariana Banacha „Orła”, podkomendny „Roga” mógł mówić o ogromnym szczęściu, komuniści skazali go na karę śmierci, ostatecznie została ona zamieniona na dożywotnie więzienie. Kolejne miesiące przyniosły UB nowe sukcesy. 20 sierpnia 1950 r. licząca 550 funkcjonariuszy (wsparta dwoma samochodami pancernymi) grupa operacyjna we wsi Krysiaki osaczyła trzyosobowy patrol KP NZW „Łuków”. Do starcia doszło około południa. Żołnierze NZW podjęli próbę przebicia. Podpalili stogi siana i pod ich osłoną rozpoczęli odskok w kierunku pobliskich, zalesionych bagien. Partyzanci, Stanisław Gleba „Kuba” i Czesław Trzciński zostali postrzeleni, dowodzący patrolem Wacław Bugnacki „Tygrys” nie chcąc, aby ranni współtowarzysze dostali się w ręce komunistów skrócił ich męki - następnie sam popełnił samobójstwo. Celne uderzenia komunistycznych grup operacyjnych nie były przypadkowe, było one wynikiem pracy agentury. Nieuchwytni wciąż pozostawali „Róg” i „Czarny”. Mimo znacznego ograniczenia aktywności partyzanci podlegli KP NZW „Łuków” wciąż walczyli. Likwidowali „szpiclów”, komunistycznych aktywistów i przeprowadzali akcje zbrojne wymierzone w ośrodki „czerwonej” władzy. Chorąży Rogiński podjął we wrześniu 1951 r. próby rozbudowy podległych sobie struktur, w tym celu skontaktował się z Hieronimem Mioduszewskim ps. „Deska” oraz mjr. Tabortowskim „Bruzdą” (dawny WiN). Partyzanccy dowódcy, poza „Bruzdą”, spotkali się 2 października 1951 r. we wsi Olszewo-Góra. Podczas rozmów wypracowano porozumienie, na mocy którego powołano do życia Podziemne Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, ponadto utworzono rejon nowej organizacji, któremu nadano kryptonim „Karaś”, a miał on obejmować pow. kolneński oraz części powiatów: łomżyńskiego, ostrołęckiego, piskiego. W demokratycznych wyborach wyłoniono Podziemną Radę Rejonową, na czele której stanął jako przewodniczący „Róg”. Rada miała sprawować dowództwo nad partyzanckimi patrolami (jeszcze około 30 żołnierzy) oraz kierować pozostałymi pracami rejonu. 24 kwietnia 1952 r. Hieronim Mioduszewski „Deska” i trzech jego podkomendnych poległo w boju stoczonym w lesie położonym w pobliżu wsi Rosochate.
W osamotnieniu
W kwietniu 1952 r. chor. Rogiński ukrywał się w bunkrze położonym na terenie gospodarstwa Stanisława Ruchały, na kolonii Czerwone (pow. kolneński), wraz z żoną, Henryką i „Piskorzem”. Niestety, ranny i wyczerpany długoletnią walką plut. „Piskorz” załamał się i 17 kwietnia 1952 r. opuścił bunkier, w którym ukrywali się partyzanci. Podążył na posterunek MO, gdzie zdradził miejsce pobytu swego dowódcy. Dzień później funkcjonariusze UB i żołnierze KBW otoczyli kryjówkę komendanta KP NZW „Łuków”. „Róg” nie oddał się do niewoli, popełnił samobójstwo. W ręce UB wpadła jego żona. 1 września 1952 r. została skazana na karę 10 lat więzienia. Udzielający pomocy komendantowi, Stanisław Ruchała został skazany na karę śmierci, którą ostatecznie zamieniono na wyrok dożywotniego więzienia oraz przepadek mienia.
Komendant „Czarny”
Po bohaterskiej śmierci „Roga” dowództwo nad resztkami KP NZW „Łuków” przejął sierż. Marian Borys. „Czarny” starał się ograniczać działalność zbrojną do minimum. Sytuacja zmuszała go do podejmowania akcji likwidacyjnych i ekspropriacyjnych (zaopatrzeniowych). Trwanie w terenie oddziału „Czarnego” dokumentowało, że nie wszyscy Polacy godzą się z „czerwoną” okupacją. Dlatego walka, którą w latach 1953 - 54 r. prowadził „Czarny” i kilku jego podkomendnych, choć nie miała większego sensu militarnego, to w warstwie moralnej jest nie do przecenienia. Oddział „Czarnego” składał się z kilku ludzi. Na stałe przy dowódcy przebywali: Aleksander Góralczyk „Topór”, Władysław Sadłowski „Twardy” oraz Stanisław Grajek „Mazur”, poza grupą „sztabową” w terenie operowało jeszcze kilku podległych „Czarnemu” partyzantów, byli to: Romuald Korwek „Orzech”, Czesław Kulis „Chrom”, Stefan Kownacki „Gołąb”, Szczepan Sawicki „Wicher” i Stefan Greloch „Jastrząb”.
7 listopada 1953 r. dowodzony przez „Czarnego” patrol, w składzie: „Mazur”, „Orzech” „Topór”, „Twardy” i „Wicher”, przeprowadził jedną ze swoich ostatnich akcji, najbardziej jednak lokalnie pamiętanej dzięki propagandzie komunistycznej. Sześcioosobowy patrol zatrzymał autobus PKS w okolicach wsi Rogienice (pow. kolneński). Przyczyną podjętych przez epigonów KP NZW „Łuków” działań było to, że „Czarny” otrzymał informację od współpracującej z podziemiem pracownicy banku w Łomży, iż w autobusie poruszającym się na trasie do Kolna, przewożona będzie większa ilość pieniędzy. Zbliżała się zima, partyzanci chcieli zdobyć środki na przetrwanie ciężkiego okresu. Przez cały czas wielu ludzi ich ukrywało. To ci ludzie ponosili ekonomiczny ciężar prowadzonej przez partyzantów walki i dlatego „Czarny” zdobywając pieniądze przynajmniej częściowo chciał wynagrodzić ich poświęcenie. Partyzanci zatrzymali pojazd, jednak w jego wnętrzu znajdowali się funkcjonariusze UB i MO. „Resortowi”, nie zważając na obecność pasażerów otworzyli ogień do zatrzymujących autobus partyzantów. W pierwszej sekundzie ciężko ranny został „Czarny”. Podkomendni „Czarnego” sądząc, że wpadli w zasadzkę, a autobus jest wypełniony funkcjonariuszami UB odpowiedzieli ogniem. W wyniku krótkiej wymiany strzałów zginęło dwóch pracowników komunistycznych służb oraz czterech cywilów znajdujących się najbliżej funkcjonariuszy, ponadto osiem osób odniosło rany. Po nieudanej akcji partyzanci odskoczyli z zagrożonego terenu. „Mazur”, „Topór” i „Twardy” zakwaterowali w gospodarstwie Franciszka Dąbrowskiego we wsi Dudy Puszczańskie (pow. ostrołęcki). 11 listopada 1953 r. „resort” namierzył kwaterę partyzantów. Otoczeni przez przewarzające siły podkomendni „Czarnego” podjęli próbę przebicia się przez pierścień obławy. W trakcie walki żołnierze NZW zrozumieli, że nie mają szans wyrwać się z „kotła” – nie chcąc dostać się do komunistycznej niewoli, popełnili samobójstwo… Ciężko ranny „Czarny” został ukryty na jednej z kwater i przez zimę dochodził do siebie.
Zdrada
Po śmierci współtowarzyszy broni „Czarny” ukrywał się wraz z „Jastrzębiem”. Jego ostatni podkomendni: „Orzech” i „Wicher”, trwali w terenie indywidualnie. „Orzech” ukrył się skutecznie i z „lasu” wyszedł dopiero w 1960 r. Mniej szczęścia miał „Wicher”, on padł ofiarą pracy operacyjnej UB i został aresztowany 3 lipca 1954 r., został wydany przez agenta o kryptonimie „Pług”, kolejne lata spędził w komunistycznym więzieniu.
Urząd Bezpieczeństwa miesiącami starał się dopaść „Czarnego”, dziesiątki funkcjonariuszy szukało możliwości ustalenia miejsca jego przebywania. Kluczowy w tych działaniach okazał się werbunek, w charakterze agenta, byłego podkomendnego „Jastrzębia” Władysława Wesołowskiego. Pozyskany agent przyjął pseudonim „Krzakowski”. Funkcjonariusze stworzyli mężczyźnie „legendę”, która mówiła o tym, iż jest on poszukiwany przez UB i tym samym musi się ukrywać. „Krzakowski” skontaktował się z „Jastrzębiem” 30 czerwca 1954 r. i poinformował go, że jest poszukiwany przez UB, ponadto poprosił o dołączenie do „Czarnego”. Sierżant Borys chciał pomóc „Krzakowskiemu” i 20 lipca 1954 r. przyjął zdrajcę do patrolu. Przez kolejne pięć dni „Czarny”, „Jastrząb” i agent ukrywali się wspólnie. Po tym czasie „Czarny” zarządził rozproszenie grupy, ale na 12 sierpnia w okolicach wsi Zaskrodzie (pow. kolneński) wyznaczył miejsce i czas kolejnego spotkania. Właśnie na to czekał „Krzakowski”. Po rozejściu się patrolu poinformował swych mocodawców o dacie i miejscu spotkania. W umówionym terminie „Czarny” podążył ku przeznaczeniu. Wpadł w zastawioną przez UB zasadzkę. Sierżant Marian Borys „Czarny” nie dał wziąć się żywym. Poległ w walce tak jak przewidywał w swym Życiorysie:
Na wykończeniu są siły moje
Życie ode mnie chyłkiem odbiega
Wnet zwyciężony złożę swą zbroję
I się ulotnię szeptem pacierza
Ale o Boże! Pozwól mi pożyć
Choć do tej chwili niech sprzyja zdrowie
Bym mógł tak samo swe kości złożyć
Jako składali moi Ojcowie
Kiedy umarli w później siwiźnie
Ja już nie pragnę późnego wieku
Ja tylko pragnę wolnej Ojczyzny
Spocząć pod Ojców czułą opieką
Będę spokojnie spoczywał sobie
Chociaż się pamięć o mnie zatraci
O Polsko, Polsko gdyby me imię
Było imieniem wieszcza-poety...
Miejsce ukrycia przez komunistów zwłok sierż. Borysa pozostaje nieznane.
„Jastrząb”, który uniknął zasadzki został zatrzymany 25 grudnia 1954 r., tym samym epopeja KP NZW „Łuków” dobiegła końca.
Michał Ostapiuk (IPN Olsztyn)
Komentarze