Wiceminister Tomczyk, wiceszef MON Paweł Bejda oraz szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła w środę na wspólnej konferencji prasowej zapowiedzieli rozpoczęcie 1 sierpnia Operacji Bezpieczne Podlasie, której celem jest wsparcie przez żołnierzy WP Straży Granicznej, utrzymanie zdolności przeciwzaskoczeniowych oraz zabezpieczenie i wspieranie sił wydzielonych do budowy przyszłej infrastruktury Tarczy Wschód.
Tomczyk zaznaczył, że do tej pory na granicy polsko-białoruskiej prowadzono operacje GRYF i RENGAW, które były zarządzane przez różnych dowódców: operacyjnego i generalnego.
-Potrzebujemy ujednolicenia tego procesu, tak żeby żołnierz wiedział przez kogo jest dowodzony i by była jednolitość, jeśli chodzi o granicę wschodnią i północną - dodał Cezary Tomczyk.
Bejda zapowiedział, że jednym z elementów operacji jest zwiększenie zaangażowania sił zbrojnych na granicy do 17 tys. żołnierzy. Wyjaśnił, że chodzi o 8 tys. żołnierzy służących bezpośrednio przy granicy (w tej chwili jest to 6 tys.) oraz 9 tys. w tzw. odwodzie.
-Jeżeli cokolwiek będzie się działo na granicy, te 9 tys. żołnierzy w przeciągu 48 godzin trafi z całym wyposażeniem i uzbrojeniem na granicę, by ją chronić. To będą takie siły szybkiego granicznego reagowania - powiedział Pawe Bejda.
Jak podkreślił Bejda, dotychczas służbę na granicy pełnili żołnierze z różnych jednostek i dywizji, co ma się zmienić. Chodzi o półroczną służbę na granicy (podobnie jak w przypadku misji zagranicznych), którą żołnierze pełnić będą po wspólnym dwumiesięcznym przeszkoleniu. Dodał, że chodzi o to, by żołnierze szkolili się razem i znali się ze względu na "ważny aspekt koleżeński". "Dobrze jak żołnierze razem służą i przygotowują się do działań" - dodał.
Bejda powiedział, że każdy z tzw. kontyngentów będzie musiał przejść "odpowiednią certyfikację" po której będą one zakwalifikowane do służby na granicy.
Źródło: (PAP)
Komentarze