Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 05:34
Reklama

Recital mistrzowski w 30. rocznicę śmierci Witolda Lutosławskiego - [VIDEO]

W 30. rocznicę śmierci Witolda Lutosławskiego, w nowo wyremontowanym salonie Lutosławskich, odbył się recital mistrzowski w wykonaniu Krzysztofa Jakowicza, skrzypka, pedagoga, ale przede wszystkim przyjaciela i ucznia wielkiej sławy kompozytora Witolda Lutosławskiego. Mistrzowi akompaniował na fortepianie z wielkim wyczuciem utalentowany Robert Morawski.

Krzysztof Jakowicz i Witold Lutosławski mają ważne miejsce w historii muzyki klasycznej. Kompozytor, o którym mowa, był człowiekiem  otwartym na innych, ale niechętnym do zwierzeń, czy wyrażania gwałtownych emocji. Wielu faktów o sobie nie upubliczniał, choć pełniły ważną rolę w jego biografii, a jako muzyk pomijał te utwory, które jego zdaniem nie miały wartości. Witold Lutosławski wspominał Drozdowo jako piękne miejsce ze wspaniałym widokiem z ogrodu na dolinę Narwi. Podkreślał, że spędzenie wczesnych lat w kontakcie z naturą miało wpływ na jego charakter. Dwór Lutosławskich w Drozdowie obecnie jest siedzibą Muzeum Przyrody-Dworu Lutosławskich w Drozdowie. 

- Dzisiejszy wieczór jest nowym otwarciem dla salonu Lutosławskich. Można powiedzieć, że przywróciliśmy jego kształt, z czasów świetności dworku. Jest to jedna z części tych inwestycji, które rozpoczęliśmy w roku 2019 i aktualnie prowadzimy. Zainwestowaliśmy 7 mln złotych, zarówno w część dworską, jak i rozbudowaną część – pawilon przyrodniczy. Prace związane z modernizacją obiektu w zasadzie się kończą, zostały jeszcze przeróbki niektórych instalacji i prace w części piwnicznej. Parter budynku jest odnowiony, zwiększyła się także dostępność obiektu za sprawą windy. Ponadto dworek zyskał nową elewację oraz dach. Bardzo się cieszymy, że możemy witać gości w tym wyjątkowym miejscu – mówiła wicestarosta Maria Dziekońska. 

– Witold Lutosławski był synem Józefa i Marii z Olszewskich. Jego Tata został rozstrzelony w Moskwie w 1918 roku, gdy Witold miał niespełna 6 lat. Mama była społeczniczką, była jedną z pierwszych kobiet radnych miasta Warszawy. Witold został znanym kompozytorem, o czym wszyscy wiemy, ale mnie w Witoldzie zachwyca również podejście do ciszy. Mówił, że każdy ma prawo do ciszy, a przebywanie w ciągłym zgiełku  i w salach wypełnionych różnego rodzaju dźwiękami, czy to w kawiarniach, czy innych miejscach, uniewrażliwia. Zatem jego muzyka w połączeniu z ciszą, ciszą tą nadnarwiańską jest na pewno czymś wartym uwagi – przekonywała Maria Dziekońska. 

Krzysztof Jakowicz jest jednym z najważniejszych skrzypków w historii polskiej wiolinistyki. Szczególnie ceniony przez Witolda Lutosławskiego, któremu wielki kompozytor powierzył polskie wykonanie wszystkich swoich utworów skrzypcowych. Jakowicz wykonywał dzieła Lutosławskiego pod jego batutą w ważnych centrach muzycznych świata. Otrzymał wiele wyróżnień i odznaczeń. Krzysztof Jakowicz powtarza i kieruje się słowami Lutosławskiego, że talent, który otrzymujemy nie jest dla nas, nim powinniśmy dzielić się ze społeczeństwem. Podczas recitalu Jakowicz podkreślił, że aktualnie jest kilka lat starszy niż Lutosławski w momencie śmierci, a nadal ma nadzieję, że jutro będzie grał lepiej niż wczoraj.

- Jestem niezwykle wzruszony obecnością w Muzeum Przyrody-Dworze Lutosławskich w Drozdowie. W ostatnich latach życia Witolda Lutosławskiego łączyły nas bardzo serdeczne relacje. Jego zaufanie do mojej gry jest czymś wzruszającym, a jednocześnie wielkim zobowiązaniem. Narzekamy dzisiaj na brak autorytetów, a to właśnie Witold Lutosławski był jedną z takich osób, u której słowa i czyny były w ścisłym związku, nigdy się to nie zmieniało. Najbardziej wzruszające tournee, które pamiętam, odbyło się w Izraelu. Zagraliśmy wtedy 6 koncertów, pięć w Tel-Avivie, jeden w Jerozolimie z orkiestrą filharmonii izraelskiej, która jest jedną z najlepszych orkiestr na świecie. To był koncert poświęcony tylko i wyłącznie muzyce Lutosławskiego. Proszę sobie wyobrazić, że na każdym koncercie, sala liczyła 3 tysiące miejsc, było 2,5 tysiąca osób. Więc jeśli pomnożymy to przez sześć koncertów, okazuje się, że 15 tysięcy osób w 6 dni posłuchało muzyki Lutosławskiego. Oczywiście nie wszyscy ludzie byli tymi, którzy się znają, ale ciekawość ich tam sprowadziła. 

Marzę o tym, aby i w naszej ojczyźnie ta ciekawość wzrastała i zainteresowanie muzyką Lutosławskiego. Jest to kompozytor, który na trwale znalazł miejsce w historii muzyki. Z pełną odpowiedzialnością można umiejscowić go obok Chopina, Szymanowskiego czy Moniuszki. Jest czołowym muzykiem w naszej historii. Tym bardziej jest dla mnie wzruszające to, że darzył mnie sympatią i zaufaniem, którymi starałem się mu odpłacać, jak tylko umiałem – opowiadał o relacji z Lutosławskim Krzysztof Jakowicz. 

– O muzyce Lutosławskiego trudno jest mówić w sposób jednoznaczny, dlatego, że przechodził różne etapy. Był przez moment zafascynowany folklorem, trochę z konieczności, wtedy była taka tendencja. Wówczas napisał koncert na orkiestrę, który jest jednym z czołowych dzieł symfonicznych XX wieku, podobnym do koncertu na orkiestrę Bartoka. Myślę, że co raz bardziej odkrywam w tej muzyce wiele wrażliwości, wiele niuansów. Myślę, że tutaj jedno zdanie Lutosławskiego jest kluczowe dla jego wartości i może być inspiracją dla nas, mianowicie On zawsze mówił, że każdy z nas ma jakiś talent i ten talent powinniśmy rozwijać i rezultaty tego rozwoju przekazywać, oddawać społeczeństwu. Talent to nie jest nasza prywatna własność i myślę, że to jest najbardziej istotne u Lutosławskiego i on do końca swoich dni nieustannie pracował. Pamiętam, że Jan Krenz, jak odwiedził go w szpitalu, spodziewał się, że zastanie człowieka leżącego w łóżku, a on siedział przy biurku i poprawiał swoje ostatnie utwory. I to jest dla nas drogowskaz byśmy każdą chwilę naszego życia wykorzystywali w sposób maksymalny, bo ta chwila jest tylko jedyna w naszym życiu – dodaje Jakowicz.

Recital zgromadził w nowym salonie Dworu Lutosławskich wielu zacnych gości, których z radością witała dyrektor Ewa Sznejder. Wśród nich była m.in. wnuczka ostatniej właścicielki Marii Niklewicz – Marta Niklewicz-Dworak wraz z mężem Janem Dworakiem oraz posłanka Alicja Łepkowska – Gołaś.

Ze względu na szczególne więzi Krzysztofa Jakowicza z Witoldem Lutosławskim, jeden z elementów koncertu stanowiły wspomnienia skrzypka. Miały one charakter osobisty i dotyczyły zarówno współpracy muzycznej, wspólnych występów w wielu miejscach na świecie, jak również łączących ich relacji. Podczas wyjątkowego wieczoru nie zabrakło opowieści o związkach Krzysztofa Jakowicza z małżeństwem Lutosławskich – Danutą i Witoldem, wymianie listów pomiędzy uczniem a mistrzem, wykonywanych koncertach – m. in. w Niemczech i Izraelu, współpracy z Krystianem Zimermanem, a także anegdot związanych chociażby ze wspólnym dla przyjaciół sentymentem dla prozy Bohumila Hrabala. Współpraca skrzypka z Witoldem Lutosławskim cechowała się – o czym świadczyły słowa Krzysztofa Jakowicza – zaufaniem na gruncie wspólnego odczuwania i rozumienia muzyki. Lutosławski, gdy Jakowicz pytał go jak ma zagrać jego utwór, często mówił: „Zagraj jak czujesz". Łącznikiem między nimi była muzyka postrzegana jako sfera esencjonalnej wysokiej kultury. Recital mistrzowski był prawdziwą muzyczną ucztą. 

 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama