Pan Arkadiusz: Dzień dobry Panie Stanisławie. Co słychać? W wyborach Pan startuje? Ale chyba nie z PO czy PiS?
Stanisław Derehajło: Dzień Dobry Panie Areczku. Startuje – i to na poważnie - na posła. Mam piąte miejsce na liście Konfederacji.
Pan Arkadiusz: Tam Pan trafił. Może dobrze, że nie PO czy PiS. Pamiętam, jak został Pan wójtem w Boćkach. Dawno to było, 20 lat minęło lub więcej. Za samo to, że tyle dróg Pan wyasfaltował, piątka się należy. A jak został Pan wicemarszałkiem, to nasze tereny z południa województwa dostawały pieniądze na inwestycje. Wiele się zmieniło przez te lata. W kraju też. Jak Pan ocenia dotychczasowe rządy?
Stanisław Derehajło: Rzeczywiście od kiedy zostałem wójtem Bociek w 1998 r. wiele się zmieniło. Wiele na plus, ale nie wszystkie szanse wykorzystaliśmy. Warto pochwalić drogi. Gdy zostawałem wójtem, drogi gminne były w większości gruntowe. Gdy po 18 latach odchodziłem z urzędu, większość ważnych tras była zrobiona. Do Zachodu jeszcze nam daleko, ale nastąpiła zauważalna poprawa. Jeszcze bardziej widać to w Białymstoku, który obwodnicami, wiaduktami, estakadami nie ustępuje zachodnim metropoliom. Zmieniło się też rolnictwo i gospodarka. Ale wiele rzeczy nie wyszło.
Pan Arkadiusz: Co na przykład spartolili?
Stanisław Derehajło: Przez złe decyzje wiele ośrodków, które były chlubą naszego regionu, przestało istnieć. Wystarczy przypomnieć, co się stało z cukrownią i zakładem naprawy taboru kolejowego w Łapach. Oba upadły, a Łapy niegdyś centrum przedsiębiorczości, pogrążyły się w kryzysie. Podobnie było z Hajnówką. To dawne zagłębie przemysłu meblowego dziś jest w czołówce miast zagrożonych zapaścią. Miastu temu uniemożliwiono rozwój przemysłu, a mimo obietnic polityków nie dano nic w zamian. Hajnówce wyrwano serce i nie podłączono aparatury, która by podtrzymała ją przy życiu. PKS Siemiatycze, który kiedyś dzięki sprawnemu zarządzaniu był jednym z najlepszych PKS-ów w kraju. Miał nowoczesny tabor. Jego autobusy obsługiwały nie tylko połączenia lokalne - woził m.in. dzieci w gminie Boćki, ale także kursy do Białegostoku, Warszawy, nawet za granicę do Brukseli i nie tylko. Po połączeniu z Białymstokiem i utworzeniu PKS Nova stał się mało rentownym oddziałem. To wszystko mogłoby wyglądać inaczej, gdyby nie złe decyzje władz. Właśnie tych z PO i PiS.
Pan Arkadiusz: Wiele osób mówi, że to przez Unię. Niektórzy politycy krzyczą, że lepiej byłoby z niej wyjść. A Pan, co myśli?
Stanisław Derehajło: Do tych antyunijnych haseł można też dodać mnóstwo ograniczeń i przepisów, które dziś generują koszty i komplikują wiele działań. Wiele firm z tym sobie nie poradziło. Niektórzy mówią wręcz o sprzedaniu Polski. Nasze członkostwo w Unii wiąże się z kosztami. Nie uważam jednak, że Polska powinna wyjść Unii. W naszej szerokości geograficznej po prostu nas na to nie stać. Byłoby to samobójstwem gospodarczym, politycznym i militarnym. Pokazuje to przykład naszych wschodnich sąsiadów. Jesteśmy między Wschodem a Zachodem. Odrywając się od Unii, pchamy się w ręce zaborczej Rosji. Dla nas nie ma trzeciej drogi. Polskę, a zwłaszcza nasz region widziałbym jako europejską bramę na wschód. Niestety obecnie stajemy się raczej murem Europy. Nie jest to dobra sytuacja, ale jak pokazuje przykład Ukrainy lub Białorusi, jeszcze gorsze byłoby znalezienie się po drugiej stronie tego muru. Dotacje na drogi, domu kultury, szpitale, szkoły i wsparcie inwestycji, o które zresztą sam zabiegałem, to jedna strona zysków. Drugą – może ważniejszą - są stabilność gospodarcza i polityczna.
Pan Arkadiusz: A ekoschematy i relokacja migrantów?
Stanisław Derehajło: Oczywiście pojawiają się też różnego rodzaju ograniczenia i problemy. Sam jako rolnik nie mogę pogodzić się z ugorowaniem części pól, tym jak wyglądają ekoschematy. Obawy budzi też polityka migracyjna. Jesteśmy jednak częścią Europy i Unii Europejskiej. Powinniśmy więc mieć wpływ na jej kształt. Do tego jednak trzeba mieć odpowiednich przedstawicieli, którzy przy stole wypracują kompromis. Nie takich , którzy ślepo słuchają, ale też nie takich, którzy trzaskają drzwiami.
Pan Arkadiusz: A co zaproponuje Pan dla naszego regionu. Czego to nasze Podlasie potrzebuje?
Stanisław Derehajło: Pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz... dobrego pomysłu. Wbrew pozorom dziś to nie brak pieniędzy jest największym problemem, a brak pomysłu, szerszej perspektywy i dobrego zarządzania. Nasz region nie ma dobrych i skutecznych przedstawicieli, którzy potrafiliby reprezentować nasze interesy w Sejmie, Senacie, Brukseli. Na poziomie samorządu też nie zawsze to dobrze wygląda. Nie potrafimy skutecznie zabiegać o pieniądze na rozwój, a jak już się uda je pozyskać, to często wydawane są nie tam, gdzie trzeba i na ważne inwestycje ciągle brakuje. Nie ma pomysłu na rozwój regionu i jego części. Od lat szczególnie pokrzywdzone jest południe województwa: powiaty siemiatycki, bielski, hajnowski, wysokomazowiecki. To trzeba zmienić. Kandyduje po to, by zadbać o tę naszą dużą i małą Ojczyznę.
Pan Arkadiusz: To jeszcze raz, gdzie szukać Pana nazwiska, żeby „x”postawić?
Stanisław Derehajło: Panie Areczku, lista Konfederacji miejsce 5. Derehajło Stanisław
Pan Arkadiusz: Zapamiętam. Dziękuję za rozmowę do zobaczenia
Materiał wyborczy KW Konfederacja Wolność i Niepodległość
Komentarze