- Jako gospodarz terenu czuję się w obowiązku stać na straży pamięci o bohaterach Ziemi Łomżyńskiej, którzy krew swoją przelali tu, pod Czerwonym Borem, za naszą wolność – mówił Piotr Kłys, wójt gminy Łomża.
Bitwa w Czerwonym Borze to już właściwie epilog II wojny światowej, która na Ziemi Łomżyńskiej zapisała się zbrodniami najpierw sowieckimi, a następnie niemieckimi, to okres kiedy mieszkańcy tych terenów ginęli w Jeziorku, Zambrowie czy Sławcu.
- Tu zginęli ci, którzy upomnieli się o swoich bliskich, o swoich przyjaciół, aresztowanych wcześniej przez Niemców i osadzonych w łomżyńskim więzieniu – mówił dr hab. Krzysztof Sychowicz. - Udział w niej brały oddziały obwodu łomżyńskiego i zambrowskiego Armii Krajowej, żołnierze Narodowej Organizacji Wojskowej i Narodowych Sił Zbrojnych i wspólnie walczyli przeciwko wrogowi, w tym przypadku przeciwko okupantowi niemieckiemu wspominał w prelekcji Krzysztof Sychowicz.
- Był to dar krwi, szkoda, że zginęli młodzi chłopcy pozostawiając w domu matki, siostry, zony - mówił obecny na uroczystościach Lech Antoni Kołakowski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, poseł na Sejm RP.
Wojna wymordowała miliony ludzi, w tym ludzi walczących i składających z życia ofiarę za prawo do życia. Za poległych w boju partyzantów modlono się w trakcie Mszy świętej, którą sprawował ks. Andrzej Popielski, proboszcza parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Łomży.
Po Mszy patriotyczny program słowno-muzyczny przedstawiły dzieci z pobliskiej Szkoły Podstawowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Wygodzie
23 czerwca 1944 r. zgrupowanie żołnierzy AK i NSZ przygotowywało się w Czerwonym Borze do ataku na więzienie w Łomży, skąd chcieli odbić swoich aresztowanych towarzyszy broni. Rozkaz do koncentracji wydał Komendant Obwodu Armii Krajowej mjr Ferdynand Tokarzewski ps. Kruk . Dowódcą zgrupowania był mjr Jan Buczyński ps. Jacek, inspektor 1. Inspektoratu Mazowieckiego. Uprzedzeni o tych planach okupanci otoczyli z trzech stron grupę ok. 250 partyzantów kilkoma tysiącami własnych żołnierzy i rozegrała się bitwa, w której zginęło blisko stu Polaków.
Pomnik przed którym sztandary na znak pamięci pochyliły związki i organizacje powstał niemal 30 lat po stoczonej bitwie w 2018 roku zaktualizowano tablicę z nazwiskami poległych wskazując na niej 96 osób. W uroczystościach udział wzięli parlamentarzyści, samorządowcy, mieszkańcy Wygody i kombatanci w tym jeden z ostatnich żyjących uczestników tej bitwy, kpt. Józef Polak.
- Ja byłem łącznikowym, gdy Niemcy zaczęli okrążać, to na odcinku Krajewo Budziły - Krajewo Łętowo liczyłem ilu Niemców i w jakim kierunku się porusza i nie jak dzisiaj za pomocą telefonów, ale na dwóch nogach informowałem dowództwo – opowiadał kpt. Józef Polak, członek Światowego Związku AK, koło Zambrów.
"Norwegian Foot March" na Ziemi Łomżyńskiej
Podczas uroczystości podsumowano także odbywający się od 3 rano w lasach Giełczyna i Czerwonego Boru Norwegian Foot March. W marszobiegu na 30 km, w pełnym umundurowaniu i z min. 11 kilogramowym plecakiem, wzięło udział 150 żołnierzy z 1PBOT i zagranicznych oddziałów stacjonujących w Polsce w ramach NATO. Najlepszy okazał się żołnierz 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej, któremu pokonanie 30 kilometrów zajęło 2 godziny i 48 minut.
- Początek zacząłem spokojnie., do nawrotki na 15 kilometrze biegłem na luzie. W odróżnieniu od pozostałych biegów plecak z obciążeniem robi swoje. Im więcej kilometrów, tym bardziej go czuć. - opowiadał szer. Adam Szydlik z Kompanii Saperów. - Między 18 kilometrem, aż do prawie 25 kilometra miałem lekki kryzys, jednak 99% całego dystansu pokonałem biegnąc - dodaje zwycięzca marszobiegu.
Szóstka najlepszych odebrała w Wygodzie odznaki pamiątkowe przyznane przez dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej, a dwoje którzy pokonali ten dystans najszybciej, coiny od Ministra Obrony Norwegii oraz pamiątkowe klamry oddziału armii USA, który stacjonuje w Bemowie Piskim. W "Norwegian Foot March" wystartowało prawie 30 kobiet. Najszybszą z nich okazała się reprezentantka Rumunii, natomiast Polka z 1 Podlaskiej brygady Obrony terytorialnej potrzebowała ponad 4 godzin by ukończyć ten marsz.
"Norwegian Foot March" na Ziemi Łomżyńskiej to kolejny przykład współpracy pomiędzy 1 Podlaską Brygadą Obrony Terytorialnej, a Batalionową Grupą Bojową. W tym roku podlascy terytorialsi i sojusznicy z NATO razem uczestniczyli m.in. w szkoleniu z medycyny pola walki, zawodach strzeleckich, zmaganiach o ostrogi amerykańskiej kawalerii ("Spur Ride"), ćwiczeniu ANAKONDA-23, a także w szeregu uroczystości.
Marszobieg sięga korzeniami do 1915 roku. Wówczas był przeprowadzany jako sprawdzian wyszkolenia i wytrzymałości dla żołnierzy armii norweskiej. Obecnie Norwegian Foot March realizowany jest w różnych częściach świata, a żołnierze, którzy go ukończą otrzymują odznakę pamiątkową norweskiej armii. Aby ją zdobyć uczestnicy muszą pokonać dystans 30 kilometrów w wyznaczonym czasie (w przedziale wiekowym 18-34 lat limit to 4 godziny i 30 minut dla mężczyzn oraz 4 godziny i 50 minut dla kobiet). Dodatkowo każdy uczestnik musi mieć ze sobą plecak o minimalnej wadze 11 kg, a start odbywa się w umundurowaniu polowym.
Podniosłą uroczystość zakończył Apel Poległych i salwa honorowa na cześć bohaterów oddana przez kompanię 18. Łomżyńskiego Pułku Logistycznego. Wybrzmiały nazwiska i pseudonimy 96 zamordowanych żołnierzy, które odczytała por. Natalia Fiedoruk z 18. Łomżyńskiego Pułku Logistycznego. Przed pomnikiem delegacje złożyły wieńce i zapalono znicze.
Komentarze