Pandemia sprzyjała piciu: praca zdalna, „bez nadzoru”, bez kontaktów z kolegami i koleżankami z pracy. Wszystko to przyczyniło się do wzrostu picia alkoholu.
Efekt? – Część pracodawców nawet nie wiedziała, że ma problem z pracownikami pod wpływem alkoholu. Po kontroli niektórzy zdali sobie sprawę, że problem jednak istnieje – powiedziała Anna Wojciechowska, ekspertka prawa pracy, w rozmowie z „Forbesem”.
Do zwolnienia włącznie
Przypomnijmy, od 21 lutego 2023 roku pracodawca może skontrolować pracowników pod kątem trzeźwości lub na obecność środków działających podobnie do alkoholu.
Kontrole mogą być przeprowadzane nawet codziennie, jeśli zostanie ujęte to w regulaminie pracy lub obwieszczeniu. O wprowadzeniu kontroli trzeźwości pracodawca powinien poinformować pracowników nie później niż 2 tygodnie przed rozpoczęciem jej przeprowadzania.
Co grozi za przyjście do pracy pod wpływem alkoholu lub w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi)? Określona w regulaminie pracy kara porządkowa. Wynik badania może być też podstawą do zwolnienia w trybie dyscyplinarnym.
Pijemy coraz więcej
Jak podaje Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, przeciętny Polak wypija rocznie niemal 10 l czystego alkoholu. Alkohol pije 80 proc. dorosłych Polaków, a 8-10 proc. robi to codziennie.
Piciu sprzyjała pandemia: praca zdalna, „bez nadzoru”, do tego ograniczenie kontaktów międzyludzkich.
– Polacy zaczęli wtedy częściej zaglądać do kieliszka. Wielu z nich przekroczyło granicę między zdrowiem i chorobą – podsumowuje dr Bohdan T. Woronowicz, psychiatra i specjalista ds. uzależnień w rozmowie z medonet.pl.
Według PARPA o szkodliwej konsumpcji mówimy w przypadku 18,6 proc. pijących Polaków. W tym odsetku 11,3 proc. pije ryzykownie, czyli od 6 do 12 l czystego etanolu rocznie (blisko jedna czwarta całego konsumowanego alkoholu). Natomiast 7,3 proc. nadużywa alkoholu, pijąc rocznie powyżej 12 l czystego etanolu.
Komentarze