Od dłuższego czasu portfele Polaków są drenowane kolejnymi podwyżkami. Jak się okazuje, to jeszcze nie koniec złych informacji. Wiele wskazuje na to, że w 2024 roku zapłacimy jeszcze więcej. Bo zapędy do dalszego wspomagania odbiorców energii może wyhamować Unia Europejska.
Drożej mimo tarczy
Dla porządku przypomnijmy, że w ubiegłym roku rząd przyjął ustawę zamrażającą ceny prądu do określonych limitów. Wynoszą one:
- 2000 kWh na rok dla gospodarstw domowych,
- 2600 kWh dla rodzin, których członkiem jest osoba z niepełnosprawnością,
- 3000 kWh dla rodzin wielodzietnych oraz rolników.
Za każdą kilowatogodzinę zużytą powyżej wskazanych progów odbiorcy prywatni zapłacą maksymalnie około 69 gr netto. To nie wszystko. Bez tarczy antyinflacyjnej stawki VAT-u na prąd wróciły do wyjściowego poziomu. Do tego musimy doliczyć opłatę mocową za gotowość do zabezpieczenia dostarczania prądu.
Zapłacimy jeszcze więcej
Wiele wskazuje na to, że w 2024 roku czekają nas kolejne podwyżki. Prąd może zdrożeć 2-, a nawet 3-krotnie – jeśli do jego ceny wliczymy dodatkowe opłaty. Według szacunków firmy Columbus Energy w przyszłym roku sprzedawcy będą skokowo podnosić ceny energii oraz kosztów jej dystrybucji. W ten sposób zechcą wyrównać straty z poprzednich lat.
Damian Różycki, prezes Columbus Obrót, stwierdził, że poziom całkowitych kosztów energii elektrycznej dla gospodarstwa domowego – energia, dystrybucja i opłaty dodatkowe – na najbliższe 2 lata może osiągnąć wartość 1,9-2,4 zł za kWh.
Jak uniknąć opłaty handlowej?
Nie każdy wie, że w rachunkach za prąd u osób, które wybrały rynkową ofertę sprzedawcy energii, ukryta jest opłata handlowa. Jej suma nie zależy od zużycia energii elektrycznej. To dobra wiadomość dla tych, którzy z prądu korzystają często. Jednak jeśli mieszkanie stoi puste i w tym czasie prąd nie jest zużywany – opłatę handlową i tak trzeba regulować. Może ona wynosić nawet kilkadziesiąt złotych. Stawki różnią się od umów konstruowanych przez sprzedawców.
Ta opłata to niejako koszt występujący wyłącznie we własnych pakietach sprzedawców prądu, często kuszących nas w ten sposób dodatkowymi usługami lub gwarancją stałej ceny za prąd przez określony czas. Żeby uniknąć zbędnego kosztu, należy wybrać taryfę urzędową bez dodatków. To tzw. czysta taryfa, oznakowana symbolem G11.
Napój z lodówki droższy niż zwykły?
Drogi prąd to poważny cios nie tylko dla gospodarstw domowych, ale i małych sklepów. Żeby poprawić kondycję swoich biznesów, ich właściciele planują wprowadzić nową opłatę – od napojów z lodówki. Liczą na to, że podniesienie ceny schłodzonej puszki lub butelki o około 10-30 gr pozwoli im na chociaż częściowy zwrot kosztów chłodzenia.
Z kryzysem lepiej radzą sobie większe sklepy, dla których produkty w chłodziarkach stanowią stosunkowo niewielką część sprzedawanego towaru. W najlepszej sytuacji są zaś supermarkety, którym łatwiej jest negocjować cenę energii z dostawcą.
Komentarze