Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 00:13
Reklama

Tysiące kierowców chce odzyskać pracę. Padli „ofiarą” Bolta

Niektórzy z nich przed drzwiami urzędu stają nawet o 1 w nocy. Żeby znów zacząć jeździć jako kierowca z aplikacji Bolt. Masowe zwolnienia to efekt zmiany przepisów.

Około 8 tys. kierowców straciło w styczniu dostęp do aplikacji Bolt, która umożliwia zamawianie szybkich i tanich przewozów po mieście. Wielu z nich chce odzyskać pracę. Dlatego przed urzędami ustawiają się długie kolejki. Bolt zmienił bowiem zasady weryfikacji kierowców, kiedy na jaw wyszły przypadki przemocy seksualnej, której dopuszczali się współpracownicy firmy.

Kilka tysięcy osób na bruk

Polityka firmy zmieniła się 1 stycznia 2023 roku. Od tej pory osoba, która chce świadczyć usługi pod szyldem Bolta, musi dostarczyć już nie tylko dowód tożsamości, prawo jazdy, zdjęcie i zaświadczenie o niekaralności, ale także:

- zaświadczenie lekarskie o możliwości pracy w charakterze kierowcy,

- zaświadczenie o pozytywnym zaliczeniu testów psychologicznych,

- identyfikator kierowcy taxi.

Bolt ostrzegł, że ci, którzy nie dostarczą wymaganych dokumentów na czas, stracą pracę. I dotrzymał słowa. Winnym utraty uprawnień do świadczenia przewozów najczęściej był brak identyfikatora kierowcy taxi.

Kierowcy, którzy znowu chcą jak najszybciej zarabiać, zaczęli szturmować urzędy. Zwłaszcza w większych miastach, bo tam popyt na transport zamawiany przez aplikację jest największy.

Niektórzy wrócili do pracy

Część kierowców miejsce w kolejce przed urzędami zajmowała już w środku nocy. Inni przychodzili wczesnym rankiem, licząc na to, że szybko załatwią dokumenty. Wśród zniecierpliwionych petentów czasami dochodziło do przepychanek i awantur.

Czas oczekiwania na identyfikatory wydłużała konieczność angażowania pracowników urzędów w czynności procesowe – niektórzy z kierowców przedstawiali fałszywe prawa jazdy lub orzeczenia lekarskie i psychologiczne.

Jak przyznała rzeczniczka prasowa Bolta Martyna Kurkowska, w przypadku Warszawy jedna trzecia kierowców, którzy nie mieli uprawnień, już doniosła dokumenty. Tym samym znowu mogą świadczyć usługi przewozowe.

Plaga nadużyć 

Zmiany w Bolcie to wynik afery z 28-letnią Noemi. Młoda kobieta przez media społecznościowe podzieliła się tym, czego doświadczyła podczas podróży zamówionej przez aplikację. W trakcie przejazdu zasnęła, a gdy się obudziła była molestowana przez kierowcę.

Posłanka Aleksandra Gajewska z Koalicji Obywatelskiej przypomniała, że w latach 2016-2022 w prokuraturze było 69 spraw dotyczących przestępstw o charakterze seksualnym wobec kobiet korzystających z taksówek zamawianych przez aplikację. Ale tylko w samym 2022 r. zarejestrowano aż 32 sprawy dotyczące omawianej kategorii przestępstw.

W dodatku pod koniec października 2022 r. policja przeprowadziła akcję sprawdzającą kierowców z aplikacji. 12 z nich zatrzymano m.in. za naruszenie zakazu prowadzenia pojazdu, jazdę pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających czy posługiwanie się dokumentami pochodzącymi z przestępstwa.

Taksówkarze zmieniają pracę  

Przewozy zamawiane przez aplikację to poważne zagrożenie dla starej gwardii taksówkarzy. Jak podała „Rzeczpospolita”, w 2022 roku w całej Polsce ubyło ich ponad 1,5 tys. To trend, który trwa od lat. Globalne firmy taksówkarskie kuszą klientów często niższymi cenami, co w dobie wysokiej inflacji jest bardzo korzystne.

O nowych taksówkarzy jest coraz trudniej głównie ze względu na rosnące koszty prowadzenia działalności. Miesięczne opłaty to kilka tysięcy złotych. Tymczasem o klientów nie jest łatwo – dziś większość z nas ma samochody. Poza tym jeżdżenie taksówką to bardzo niepewny biznes – dobrymi miesiącami trzeba nadganiać te słabsze, co na dłuższą metę nie każdemu odpowiada. 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama