Namiastką niechaj będą słowa piosenki: "Pani Mariola". Pani Mariola z Trzcianki nie miała w oknie firanki, celowo czy przez roztargnienie wprawiała sąsiadów w omdlenie. Czegóż by nie zrobiła już na językach była - a że kupuje najdroższą szynkę i karmi szynką kocinkę, że wpuszcza kota do łóżka i śpi z nią zwierz na poduszkach. Że coś tam robi w łazience i myje długo ręce. Że często w fotelu płacze, a potem się śmieje i skacze, że w piekarniku spaliła ciasto. A potem wybiegła na miasto, wsiadła w taksówkę we wtorek, wróciła w niedzielę wieczorem. Albo, że tańczy nago przed lustrem z wypięta pupą i biustem. Że kurier paczki przynosi Marioli, a ilość paczek aż boli. Że kwiaty jej schną na balkonie, że wisi na telefonie. Że nie ma żadnego pana i czasem bywa pijana. Że często zaprasza gości, bez względu na poziom inności. Być może Mariola z Trzcianki nie chce mieć w oknie firanki. Czerpie garściami z życia i nie ma nic do ukrycia. Gdy cię ciekawość zżera jak żyje Marian czy Hela, co robi w wolnym czasie Pan Tomek na tarasie kurz wymieć spod wycieraczki. A spod dywanu kłaczki I zerwij z okna swoją firankę zanim przyłożysz do ściany szklankę.
Tekst: Agnieszka Litwin
Komentarze