W Polsce przedszkola i szkoły prywatne – jak podaje GUS – stanowią już jedną czwarta wszystkich placówek edukacyjnych. W 2021 redakcja OKO.press roku zleciła sondaż, w którym firma IPSOS zapytała uczestników badania, czy wysłaliby swoje dziecko do szkoły niepublicznej. Aż 55 proc. rodziców powiedziało, że tak, gdyby było ich na to stać. Efekt?
– Rok do roku mamy 500 proc. kandydatów więcej – powiedział „Gazecie Wyborczej” dyrektor jednego z prywatnych liceów.
Zainteresowanie nauką w szkołach niepublicznych jest tak duże, że niektóre placówki tworzą listy rezerwowe. I to mimo tego, że nauka w nich jest płatna – te szkoły po prostu nie są tanie. Popularnością cieszą się i licea, i podstawówki.
Liczba uczniów szybko rośnie
Najbardziej jest to widoczne w Warszawie, ale – jak ustaliła GW – podobnie dzieje się także w innych większych miastach. Co więcej, swoje dzieci posyłają tam także rodzice uczniów z mniejszych ośrodków, żeby chronić ich przed publiczną edukacją czy – jak mówią niektórzy rodzice – „szkołą Czarnka”.
W Warszawie – według „Gazety Stołecznej” – w szkołach niepublicznych uczy się już 47,6 tys. uczniów i uczennic: 29,3 tys. w podstawówkach, 17,3 tys. w liceach i 1 tys. w technikach. To wzrost rok do rok o 7 tys. osób.
W Poznaniu w niepublicznych podstawówkach uczy się 6,3 tys. osób, w niepublicznych liceach – 3,6 tys., w technikach – 858. To wzrost o 35 proc.
W Krakowie w placówkach niepublicznych jest 700 uczniów więcej niż rok temu.
W Katowicach w szkołach niepublicznych uczy się ok. 9 tys. osób. Wzrost rok do roku odnotowują podstawówki: w tym roku szkolnym uczęszcza do nich o ponad 100 uczniów więcej niż w poprzednim.
Mamy lepszą edukację dla tych, którzy mają pieniądze
Dlaczego rodzice wybierają szkoły prywatne? Z powodu ułomnego i upolitycznionego systemu oświaty w Polsce. Specjaliści dodają, że wielu rodziców dojrzało do tej opinii w czasie pandemii.
– Lekcje odbywały się w domu, było słychać, co się dzieje w klasie. Rodzice stali się przez to dużo bardziej świadomi: ważne są nie tylko oceny, ale też dobrostan uczniów i uczennic. Jak oni się czują – powiedziała w rozmowie z GW Margaret Bonikowska z Our Kids.
Ważna jest także oferta szkół prywatnych oraz – na co zwracają uwagę rodzice – fatalne wynagradzanie nauczycieli w publicznej edukacji. Jak mówią, jeśli nauczyciele nadal będą zarabiać grosze, to w szkołach zostaną tylko ci, którzy nie znajdą pracy gdzie indziej. Rodzice boją się także indoktrynacji, niższego poziomu nauczania, trzymania się kurczowo przeładowanej podstawy programowej, przeciążenia.
– System oświaty – po fatalnej reformie i pandemii – poległ. To budzi smutek. Mamy lepszą edukację dla tych, którzy mają pieniądze. Z punktu widzenia państwa to dramat – powiedział GW Paweł Głowacki, dyrektor prywatnego LO Johna A. Stevensona w Warszawie.
Komentarze