W handlu downsizing – jak podaje Wikipedia – to celowe zmniejszanie wagi, liczby produktów w opakowaniu lub zawartości głównych (droższych) składników w produkcie, przy zachowaniu tej samej ceny, rzecz jasna. Stosuje się go głównie po to, żeby zmniejszać koszty i zwiększać zyski.
Drobny druk na opakowaniu
W ostatnim czasie ta praktyka niestety się nasiliła. Narzekania klientów przy półkach sklepowych, że opakowanie znowu jest mniejsze, ale cena ani trochę, stały się powszechne.
Zauważyły to także zagraniczne media. Niedawno głośno było o publikacji „Financial Times”, który napisał że „wyprawa do supermarketu w Polsce dziś wymaga nie tylko pełnego portfela, ale także lupy do sprawdzenia drobnego druku na opakowaniu”.
Dziennik jako przykład podał m.in. zmniejszenie kostki masła z 250 na 200 g i czekolady ze 100 g na 90 g. Podobnych przykładów jest dużo więcej.
UOKiK: czytajcie etykiety
Mimo tego do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów trafiło dotychczas niewiele skarg. Czyżby Kowalski już się z tym pogodził, że producenci odbiją sobie na nim wzrost kosztów?
Otóż nie do końca. Po prostu taka skarga niewiele da, bo UOKiK nie planuje interweniować w tej sprawie. Obecne przepisy mówią tylko – informują Wirtualne Media – o sposobie prezentowania cen. O zmniejszaniu gramatur producenci nie muszą dodatkowo informować.
Co zatem może zrobić Kowalski? UOKiK radzi: dokładnie czytać etykiety i wywieszki cenowe. Bo – jak wyjaśnił to Wirtualnym Mediom – producenci mają pełne prawo do zmiany wielkości opakowań. Oczywiście pod warunkiem, że wszystkie dane zostaną na nich umieszczone.
„Zgodnie z ustawą o informowaniu o cenach towarów i usług sprzedawcy mają obowiązek podawania nie tylko ceny za dany produkt, ale także tzw. ceny jednostkowej np. za 1 kg, 100 g, 1 litr, 1 sztukę. Ma to ułatwić konsumentom porównanie cen produktów w różnych opakowaniach” – informuje UOKiK.
Wybór: kupić czy nie – należy do Kowalskiego.
Komentarze