– Wcześniej było 3 klientów na jedno mieszkanie, teraz są 3 mieszkania na jednego klienta – tak opisują obecną sytuację agenci nieruchomości w ankiecie, którą przeprowadziły Nieruchomosci-online.pl we współpracy z Uniwersytetem Ekonomicznym we Wrocławiu.
I wyliczają zalety tego stanu rzeczy: większy wybór ofert, czas na zastanowienie się i szersze pole do negocjacji ceny.
Więcej możliwości zakupowych
Alicja Palińska z działu analiz Nieruchomosci-online.pl podkreśla, że ochłodzenie w mieszkaniówce dotknęło wielu uczestników rynku. Bo… – Część Polaków odłożyło plany kupna mieszkania na potem, ponieważ utracili zdolność kredytową. W biurach sprzedaży deweloperów i w biurach nieruchomości zmniejszył się ruch – wylicza.
I dodaje, że ten zastój ma też swoje dobre strony, zwłaszcza dla osób, które – mimo trudnej sytuacji – wchodzą na rynek nieruchomości.
– Jest więcej możliwości zakupowych szczególnie dla osób z gotówką lub sporym wkładem własnym do kredytu – z oszczędności lub sprzedaży posiadanej nieruchomości – precyzuje.
Większy wybór
Brak presji zakupowej, spokojniejszy wybór oferty i możliwość odważniejszego negocjowania ceny – to zdaniem pośredników kolejne pozytywne efekty zastoju na rynku nieruchomości.
– Nie trzeba się już ścigać i licytować z konkurencyjnymi ofertami kupna. Możliwe są negocjacje, wciąż nieduże, ale jednak – mówi Katarzyna Hańderek z agencji Nieruchomości Hańderek w Bielsku-Białej.
– Klienci gotówkowi są teraz mocno nastawieni na okazje i chętnie kupują, żeby uciec z pieniędzmi przed inflacją. Dla przeciętnego Kowalskiego kupującego nieruchomość dla siebie również jest to okazja do negocjacji cen u dewelopera czy też na rynku wtórnym – mówi Paweł Dyszlewicz z Freedom Nieruchomości w Warszawie.
Pokora właścicieli mieszkań
Po stronie pozytywów agenci wskazują też zatrzymanie galopujących cen i większą pokorę właścicieli mieszkań.
– Sprzedający decydują się na większe negocjacje, powoli obniżają ceny. Niestety dopóki sytuacja na rynku kredytów hipotecznych nie zmieni się, będziemy pracowali tylko z klientami gotówkowymi, inwestycyjnymi – komentuje Mariusz Stępień z biura Idea Nieruchomości w Szczecinie.
Lepszą pozycję kupujących w czasach zastoju podkreśla także Jan Dziekoński, ekspert rynku mieszkaniowego i założyciel portalu analiz FLTR.pl.
– Kupujący, którzy pozostali na rynku, nie akceptują tak łatwo cen proponowanych przez sprzedających. W końcu nie mogą szastać tanim kredytem, a z drugiej strony widzą, co się dzieje na rynku – ocenia.
I dodaje: – A sprzedający, zwłaszcza na rynku wtórnym, mają bardziej elastyczne podejście do ofert kupujących. Przy niskim zainteresowaniu mogą być skłonni do akceptacji propozycji obniżek.
Bez zbędnego ryzyka
Dziekoński zwraca też uwagę na ostrożniejsze podejście do zaciągania kredytów. Osoby, które nawet mają oczekiwaną zdolność finansową, są teraz bardziej przezorne.
– Ten spadek popytu kredytowego ma kilka zalet. Przede wszystkim kupujący muszą realistyczniej podchodzić do decyzji i mierzyć je według swoich możliwości finansowych – wyjaśnia.
I doprecyzowuje, że gdy stopy procentowe były niskie, nawet przeciętnie zarabiająca osoba mogła nagle pozwolić sobie na znaczący kredyt.
– Wiele zakupów było realizowanych na wyrost, wręcz w trybie szaleństwa kupowania zbyt dużych i zbyt drogich nieruchomości, bez myślenia o ewentualnych przyszłych trudnościach gospodarczych, które właśnie nadeszły – podkreśla.
I dodaje: – Teraz jesteśmy ostrożniejsi, bardziej konserwatywni, nie wystawiamy się na zbędne ryzyko.
Wrócą zakup na kredyt
Pośrednicy widzą jeszcze jeden pozytywny efekt sytuacji na rynku mieszkań: marże kredytów są obecnie niższe.
– Brak podwyżek stóp procentowych spowoduje poczucie, że gorzej już nie będzie. Myślę, że zwiększy się liczba klientów zdecydowanych na zakup na kredyt – prognozuje Izabela Żygadło z Metrohouse Wrocław Centrum.
Komentarze