Wrzesień 2019, Lublin. Przyjeżdżają Jarosław Kaczyński i Beata Szydło. Wielka sala wypełniona jest zwolennikami PiS, a czołowi politycy mówią o swoich planach. Pada wiele obietnic, ale jedna przykuwa największa uwagę. To słowa szefa PiS.
– Na koniec 2020 roku, czyli za kilkanaście miesięcy, minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł – zapowiedział. I dodał, że w 2023 roku najniższa krajowa wzrośnie do 4 tys. zł. Będzie także wypłacana druga 13 emerytura (w 2021 r.), a rolnicy dostaną jeszcze większe dopłaty do upraw.
Coraz bliżej wyborczej obietnicy PiS
W wyznaczonym terminie PiS słowa nie dotrzymał, ale teraz już tak. Od 1 stycznia tego roku pensja minimalna wzrośnie do 3490 zł brutto (z 3100 zł brutto), a stawka godzinowa to 22,80 zł brutto.
To nie koniec, bo przez wysoką inflację podwyżka będzie dwa razy w roku. Zgodnie z przepisami musi do tego dojść, gdy inflacja przekracza 5 proc. Obecnie wynosi ok. 17 proc.
Dlatego od 1 lipca 2023 r. pensja minimalna wzrośnie do 3600 zł brutto, a stawka godzinowa – do 23,50 zł brutto.
Dotyczy to ok. 3 mln Polaków.
Rekompensata za wzrost cen
Teraz Money.pl donosi, że PiS podobnie planuje postąpić w 2024 roku.
– Będziemy chcieli zrekompensować Polakom wzrost cen za ten rok, tak jak 20-proc. podwyżka była po części rekompensatą za 2022 r. Minimalna powinna podnieść się ok. 13-15 proc., ale wzrost może być jeszcze wyższy – portal cytuje anonimowe źródło.
Dodajmy dla porządku, że w tym roku odbędą się wybory parlamentarne, a w 2024 r. samorządowe.
Komentarze