Są piłkarscy kibice, którzy swoje życie dzielą nie na lata czy dekady, ale na okresy, w których na boiskach królowali konkretni zawodnicy. Czas życia odliczają na epoki Pelego, Maradony, Bońka, Ronaldo (pierwszego i drugiego), Zidane'a i Messiego. Dla wielu właśnie odeszła legenda – wyznacznik pewnej epoki. W Brazylii zmarł Pele.
Naprawdę nazywał się Edson Arantes do Nascimento. Urodził się 23 października 1940 r. Jako dziecko zarabiał na życie jako pucybut, a w piłkę zaczął grać dzięki innemu piłkarzowi – Waldemarowi de Brito. Młody Pele został piłkarzem Santosu.
Oficjalnie pierwsze spotkanie rozegrał mając 15 lat. Santos wygrało wtedy 7:1 z Corinthians Santo. Jednego gola zdobył Pele.
Szybko robił karierę. Został powołany do reprezentacji Brazylii. Miał wtedy tylko 17 lat. Debiutował w spotkaniu z Argentyną. Brazylia przegrała 1:2. Tego jednego gola strzelił dla Brazylijczyków Pele.
Rok później Pele zagrał na mundialu w Szwecji. W półfinale z Francuzami zdobył aż 3 bramki, a w finale Brazylijczycy nie dali szans Szwedom, zdobywając swój pierwszy tytuł mistrzów świata.
Kolejny tytuł zdobył w 1962 roku w Chile. W 1970 r. pojechał z reprezentacją do Meksyku i tam zdobył trzeci tytuł.
Łącznie w drużynie narodowej zagrał w 92 oficjalnych meczach, w których zdobył 77 bramek. Nie ma w tym momencie lepszego zawodnika w historii Brazylii.
Kiedy w 2020 roku zmarł Diego Maradona, Pele powiedział, że spotkają się w niebie, żeby razem zagrać w piłkę.
Komentarze