Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 01:08
Reklama

PiS chce przejąć władzę nad pilotami do naszych telewizorów

Nadchodzą duże zmiany dla telewidzów. PiS chce więcej TVP w telewizorach Polaków. Tyle, że zmiany te mogą być sprzeczne z prawem unijnym.

Autor: iStock

Ostatnio głośno jest o mediach publicznych. Przypomnijmy, że co roku dostają one z budżetu państwa dodatkowe 2 miliardy złotych. Te pieniądze mają być rekompensatą za utracone wpływy z abonamentu RTV (bo z jego płacenia zwolnione są np. osoby 60 plus). Teraz jednak posłowie PiS proponują, żeby zwiększyć tę kwotę aż o 705 milionów złotych.

Jakby tego było jeszcze PiS mało, narodził się nowy pomysł na telewizję. Już trwają poważne prace nad zmianą przepisów, które zmuszą dostawców sygnału telewizyjnego do tego, żeby obowiązkowo mieli w ofercie stacje publiczne.

Twój pilot, ale władza PiS

„Obecnie na liście jest siedem stacji: TVP1, TVP2, TVP3, Polsat, TVN, TV4 i TV Puls. W przypadku kanału regionalnego nadawcy satelitarni mają obowiązek udostępnienia tylko jednej wersji, więc w różnych częściach Polski można oglądać różne wydania TVP3 (np. warszawskie, szczecińskie czy białostockie). Kanały regionalnie muszą właściwe udostępniać jedynie sieci kablowe i platformy IPTV” – wyjaśnia wp.pl.

Po nowelizacji prawa z obowiązkowej listy wypadną wszystkie kanały komercyjne, a pozostaną TVP1, TVP2, TVP3 oraz dodatkowo pojawią się TVP Info i TVP Kultura.

„To one mają się znaleźć pod pierwszymi pięcioma przyciskami na naszych pilotach. Co więcej, obowiązek udostępnienia kanału regionalnego TVP3 objąć ma również platformy satelitarne, co może przysporzyć tej grupie nadawców wiele problemów” – dodaje portal. I wylicza, że koszt udostępnienia każdego dodatkowego kanału satelitarnie wynosi 250-300 tys. zł miesięcznie.

Władza tłumaczy ten krok tym, że „nie jest właściwe”, że ponad 30 proc. gospodarstw domowych w Polsce jest pozbawiona (przez satelitę) dostępu do „właściwych dla ich regionów publicznych programów regionalnych”.

Przecież – jak argumentuje – to te stacje podają lokalne informacje i informują np. o miejscowych klęskach żywiołowych.

Prof. Ewa Nowińska, ekspertka ds. prawa mediów, ocenia, że te zmiany mogą stać w sprzeczności z prawem unijnym. Można takie zmiany wymusić, ale tylko w sytuacji, gdy „są one niezbędne do realizacji celów leżących w interesie ogólnym, wyraźnie określonych przez każde państwo członkowskie, przy czym obowiązki te muszą być proporcjonalne i przejrzyste”.

TVP pod ochroną

To nie jedyne kroki PiS na korzyść mediów publicznych. Zaznaczmy, że gdy kolejne regiony Polski przechodziły na cyfrowy sygnał telewizji naziemnej, to miliony Polaków straciły dostęp (w sytuacji, gdy mają za stare telewizory) do wielu stacji komercyjnych. Rząd zadbał jednak o to, żeby TVP mogła nadawać w starym systemie aż do końca 2023. Oznacza to, że np. TVN nie może nadawać w starym systemie, ale może to robić TVP.

Polskie radio, polska muzyka

Głośno – jeżeli chodzi o media – było też o pomyśle posła Marka Suskiego. Na początku roku zaproponował on, aby stacje radiowe 50 proc. swojego czasu antenowego poświęcały na polską muzykę. W godzinach nocnych miałby to być nawet 80 proc. To znaczne zmiany w stosunku do obecnie obowiązujących przepisów, które nakazują rozgłośniom przeznaczenie 33 proc. miesięcznego czasu antenowego rodzimym wykonawcom.

Rzecz w tym, że pomysł Suskiego nie podoba się ani radiowcom, ani wielu artystom. Sam poseł jednak tłumaczył, że chodzi mu o „dbałość o polską kulturę, polską muzykę i o polskich artystów”. Suski chce też premiować nadawców puszczających debiutantów (czas dla nich będzie naliczany potrójnie).

Inicjatywa ta na razie nie ma ciągu dalszego.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama