Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:25
Reklama

Złodzieje odpowiedzieli na potrzebę rynku. Kradną polski mech i sprzedają go Niemcom

Jeszcze niedawno kradli w lasach drewno. Teraz złodzieje znaleźli sobie nowy sposób na zarobek. Służby leśne odnotowują coraz więcej kradzieży... mchu.

Autor: iStock

Złodzieje od zawsze robili intratne interesy na leśnym „towarze”. Do tej pory jednak straż leśna zmagała się głównie z kradzieżami drewna. Ten proceder przybrał na sile, kiedy gwałtownie zaczęły rosnąć ceny opału, w tym przede wszystkim węgla.

Ceny drewna poszybowały

Brak węgla spowodował, że drewno opałowe jest wykupowane na pniu. Do końca sierpnia Lasy Państwowe (LP) sprzedały o 46 proc. więcej gałęzi opałowych niż przed rokiem. Niektóre nadleśnictwa wprowadziły nawet limity i zapisy dla zainteresowanych. Co prawda LP nie podnosi cen, ale to sami przedsiębiorcy przebijają się na licytacjach.

Jeszcze wiosną za metr drewna kominkowego dobrej jakości trzeba było zapłacić ok. 300 złotych. Z każdym tygodniem ta cena rosła i obecnie jest dwa razy wyższa. Przynajmniej dwa razy, bo sprzedawcy często życzą sobie jeszcze więcej. Za metr sześcienny grabu trzeba zapłacić około 700 zł, za dąb 680 zł. Przed rokiem te ceny dochodziły do góra 400 zł.

– W ostatnich miesiącach obserwujemy zwiększenie liczby przypadków nielegalnego pozyskiwania drewna z lasów publicznych – przyznał rzecznik prasowy Lasów Państwowych Michał Gzowski w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. – Złodzieje najczęściej kradną drewno na opał, zarówno nielegalnie wyrębując pojedyncze drzewa, jak i wywożąc drewno z przygotowanych stosów. Zdarzały się też kradzieże drewna na handel przez zorganizowane grupy.

Niemcy lubią polski mech

Teraz złodzieje znaleźli sobie nowy sposób na nielegalny zarobek: kradną mech. Okazało się bowiem, że ta roślina cieszy się dużym zainteresowaniem i wiele osób jest w stanie sporo zapłacić za co atrakcyjniejsze okazy. Szczególnie duży popyt na ten towar jest u naszych zachodnich sąsiadów.

– Najczęściej mech jest wywożony do Niemiec. Służy do pokrywania tzw. zielonych dachów – wyjaśnił nadleśniczy Piotr Fitas w rozmowie z portalem echodnia.eu.

Najbardziej poszukiwane przez złodziei są gatunki objęte ścisłą ochroną, jak np. bielistka siwa, która występuje w  lasach sosnowych. Nabywców znajdują także te najrzadsze okazy, które wykorzystywane są później do tworzenia rozmaitych dekoracji, np. do wianków czy popularnych teraz lasów w słoiku.

– Niby to ekologiczne, ale do ich urządzania nierzadko stosowany jest mech z kradzieży. Niedawno w województwie łódzkim straż leśna zatrzymała busa wyładowanego po brzegi mchem – mówi nadleśniczy Roman Wróblewski, cytowany przez lokalny portal.

Złodzieje mchu wyniszczają przy tym ogromne powierzchnie leśne i  dewastują przyrodę. Straż leśna podjęła wyzwanie. M.in. prowadzi akcję Jesień 2022. Dzięki niej złodzieje mchu znaleźli się na celowniku   strażników.

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama