Najnowszy raport OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju skupiająca 38 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw) nie pozostawia złudzeń: stopa zastąpienia w Polsce będzie jedną z najniższych w krajach rozwiniętych.
Wyjaśnijmy, że stopa zastąpienia to wskaźnik procentowy pokazujący różnicę między wynagrodzeniem a przeciętną emeryturą. Mówiąc prościej – stopa zastąpienia pokazuje, jaka emerytura zastąpi nam naszą pensję.
Mamy w związku z tym złą wiadomość dla osób przechodzących na emeryturę. Otóż wyliczenia pokazują – jak donosi „Super Express” – że trudno spodziewać się, żeby rok 2023 przyniósł relację emerytury do płac na poziomie wyższym niż 50 proc.
Kapitał początkowy podnosi emeryturę
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, ocenia, że stopa zastąpienia wciąż pozostaje jednak na relatywnie wysokim poziomie. A to dzięki temu – jak informuje Business Insider – że na emerytury na razie przechodzą osoby, które przynajmniej kilka lat przepracowały w starym systemie, co daje im tzw. kapitał początkowy podnoszący świadczenie. Dzięki temu sytuacja dzisiejszych 50- i 60-latków nie jest najgorsza.
Jak policzył serwis superbiz.se.pl, jeśli mężczyzna uzbierał kapitał początkowy w wysokości 500 tys. zł, to po przejściu na emeryturę jego świadczenie od razu będzie wynosiło 2777 zł (kwota kapitału przez liczbę miesięcy, które mu pozostały na tym świecie).
Jeśli odroczy emeryturę o dwa lata, to emerytura wzrośnie do 3205 zł. Jeśli do tego uwzględnimy, że w wyniku waloryzacji wartość świadczenia urośnie o 8 proc., to kwota wzrośnie do 3461 zł. To aż o 684 zł więcej – podkreśla superbiz.se.pl.
W ocenie Łukasza Kozłowskiego prawdziwy problem pojawi się, gdy na emerytury zaczną przechodzić osoby urodzone w końcówce lat 70 i w latach 80.
– Ich stopy zastąpienia obniżą się do poziomu 30 proc., a w przypadku kobiet może być to poziom rzędu ok. 25 proc. – powiedział Business Insider.
Wolą pracę niż emeryturę
Dlatego nie dziwi, że coraz więcej emerytów – zamiast przejście na emeryturę – wybiera pracę zarobkową. I to pomimo protestów społecznych, jakie towarzyszyły podwyższeniu wieku emerytalnego przez rząd PO-PSL (do 67 lat dla kobiet i mężczyzn). PiS ugiął się pod tą presją i przywrócił stan sprzed zmiany: 60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn.
Według portalu Subiektywnie o Finansach, pod koniec ubiegłego roku pracowało 819 tys. emerytów, aż o 50 proc. więcej niż jeszcze 10 lat wcześniej – w roku 2011.
Komentarze