Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 11:40
Reklama

Tańszy prąd. Tysiące Polaków wpadło w ekopułapkę i słono za to zapłacą

Rząd obiecuje utrzymanie niższych stawek za prąd, ale ustanawia limity. To oznacza, że osoby zachęcone przez władze do inwestowania w ekologię już muszą gromadzić pieniądze na przyszłe rachunki. Rząd nie przekazał też pieniędzy na dopłaty do węgla.

Autor: iStock

Z analizy Port PC wynika, że rynek pomp ciepła w Polsce rozwija się w zawrotnym tempie. W 2021 r. naszym kraju sprzedano ich więcej niż w Wielkiej Brytanii.

„W Polsce największe wzrosty sprzedaży pomp ciepła w 2021 r. osiągnięto w segmencie pomp ciepła typu powietrze-woda. Sprzedano 79 tys. sztuk, co stanowi wzrost o 88 proc. w stosunku do wyniku sprzedaży z 2020 r.” – czytamy.

Wzrost zanotowano także, jeśli chodzi o pompy gruntowe i typu solanka-woda. W tym ostatnim segmencie w 2021 r. sprzedano ich 5650, podczas gdy rok wcześniej 5260.

Czemu Polacy tak polubili tę technologię ogrzewania domów? Z jednej strony dlatego, że stali się bardzie eko. Ale nie tylko, bo zakup urządzenia dofinansowuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z programu Czyste Powietrze można otrzymać (w zależności od zakresu inwestycji) od 30 do nawet 79 tys. zł.

Co prawda Polacy nadal stawiają na fotowoltaikę, ale też znacząco zwiększyło się zainteresowanie pompami. Liczba wniosków o dofinansowanie zakupu takiego sprzętu idzie w tysiące.

Jak to działa

Pompa ciepła to urządzanie grzewcze, które pobiera energię z wody, powietrza lub ziemi. Następnie za pomocą sprężarki czynnik zostaje przekazywany do instalacji grzewczej. Proces sprężania odbywa się z użyciem prądu.

Niższe rachunki

Kilka dni temu premier przedstawił założenia nowego programu pomocowego. Chodzi o zniwelowanie wysokich opłat za prąd. Program dotyczy przedsiębiorców, urzędów i zwykłych Polaków. Ci ostatni mają płacić za prąd niższe rachunki. Rząd ustanowił jednak limity. Niższa, gwarantowana cena energii będzie przysługiwała każdemu, kto w ciągu roku nie przekroczy:

  • 2000 kilowatogodzin rocznie dla gospodarstw domowych,

  • 2600 kilowatogodzin rocznie dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami, rodzin trzy plus, czyli rodziny z Kartą Dużej Rodziny, oraz rolników.

A co się stanie, gdy ktoś przekroczy limit? Za nadwyżkę zapłaci zgodnie z wyższymi stawkami za prąd. Za ilość mieszczącą się w limicie rachunki mają być niższe. To ma – jak mówił premier – zachęcić Polaków do oszczędzania energii.

Pompa i prąd

I tu jest problem, bo w wyznaczonym limicie nie zmieszczą się posiadacze pomp ciepła. Eksperci przyjmują, że w typowym budownictwie zapotrzebowanie na prąd dla pompy ciepła na każde 100 mkw. to 2000-3000 kWh. Zależy to od np. temperatury utrzymywanej w budynku. Do tego trzeba doliczyć energię do przygotowywania ciepłej wody użytkowej. To kolejne 1000 kWh.

W efekcie pompa ciepła pracująca w standardowym budynku o powietrzni 100 mkw. potrzebuje ok. 3000-4 000 kWh rocznie.

Wydaje się, że władza właśnie się zorientowała, że rządowy plan ma luki. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, ma być przygotowana kolejna pomoc: 1 tys. zł dla osób ogrzewających domy z pomocą prądu. Pomp ciepła także.

 

 

Co z tym węglem

We wtorek w życie weszła w życie ustawa gwarantująca dopłaty do ogrzewania innymi surowcami jak węgiel (pellet, drewno, LPG). Tymczasem już z pieniędzmi za węgiel jest poważny problem.

Ludzie mieli otrzymać 3 tys. zł po 30 dniach od złożenia wniosku (po zmianie przepisów to już 60 dni), ale wypłaty jeszcze się nie rozpoczęły. Samorządy nie otrzymały od państwa potrzebnych pieniędzy. Rząd na ten program chce przeznaczyć ponad 11 mld zł. Kancelaria Premiera tłumaczy, że wszystko jest w porządku i wnioski będą rozpatrzone w ciągu 60 dni. Nawet te, które zostały złożone przed zmianą przepisów, i mimo zapowiedzi, że pieniądze na dodatek węglowy są i transfery ruszą w poniedziałek 19 września. 

Kiedy dopłaty za węgiel trafią do kieszeni Polaków?

To, że znowelizowana ustawa zaczyna obowiązywać, nie oznacza, że przelewy zostaną od razu uruchomione. Po to rząd wydłużył termin ich wypłat do 60 dni, żeby samorządy uważniej przyjrzały się wnioskom. 

– Znając powolność tych procedur, przypuszczam, że pieniądze będą wypłacane dopiero wiosną, może w kwietniu, może w marcu – powiedział RMF FM Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.

 

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama