Najniższa krajowa, dzięki bardzo wysokiej inflacji sięgającej 16 procent, w 2023 roku wzrośnie aż dwa razy. Podwyżki wejdą w życie w styczniu i lipcu.
Szefowa resortu polityki społecznej Marlena Maląg dodała, że w taki sposób rząd otacza ochroną osoby najsłabiej zarabiające. To – jak powiedziała – około 3 milionów pracowników.
– Najlepsze kraje do życia to te, gdzie nierówności, także płacowe, są jak najmniejsze, są spłaszczone. Widzimy wyraźnie, że te różnice wpływają jednocześnie na jakość życia wielu grup społecznych – ogłosił na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Mateusz Morawiecki. – Płaca minimalna powinna być swego rodzaju drogowskazem – zarówno dla pracodawców, jak i instytucji publicznych. Pokazuje to, w jaki sposób chcemy, by kształtowane były relacje płacowe na rynku – dodał.
Teraz płaca minimalna w Polsce wynosi 3010 zł brutto. Pierwsze plany rządowe wskazywały, że od stycznia 2023 będzie to 3450 zł. W ostatni poniedziałek (12 września) padły nowe kwoty. Mowa już była o 3450 zł brutto od stycznia i 3500 zł od lipca.
Takie posunięcie miało być realizacją zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z jesieni 2019 roku. Prezes PiS zapowiedział wtedy, że na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4000 zł.
Płaca minimalna 2023
Dziś (wtorek 13 września) rząd podjął ostateczną decyzję. Od stycznia najniższa krajowa będzie wynosiła 3490 zł, a od lipca 3600 (kwoty brutto).
Stawka godzinowa od 1 stycznia 2023 roku ma wynieść 22,80 zł brutto, a od 1 lipca – 23,50 zł.
Najnowsze decyzje oznaczają, że płaca minimalna będzie wyższa niż pensja w Biedronce. Płace w tej sieci sklepów są częstym odniesieniem do zarobków Polaków. Jak podaje sama sieć pensja sprzedawcy-kasjera zaczyna się od 3460 zł brutto. Rząd zdecydował, że od stycznia będzie to 30 zł więcej.
Bardzo trudna sytuacja dla wielu firm
Jarosław Sobczyk, członek zarządu Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, mówił o pensjach na niedawno zakończonym Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
– Jeżeli firmy będą chciały zachować określny poziom konkurencyjności, będą musiały się do tego dostosować. I nawet jeśli płacą teraz więcej, to i tak będą musiały zaoferować przynajmniej 14-procentową podwyżkę. Uważam, że będzie to bardzo trudna sytuacja dla wielu firm, natomiast z perspektywy pracownika jest to oczekiwanie, które jest racjonalne, biorąc pod uwagę koszty życia. Z perspektywy firmy – przygotowujemy się na ruchy płacowe w przyszłym roku. Wiem, że takie ruchy będą i będzie to bardzo znacząca pozycja w budżecie firmy na kolejny rok – mówił, zapowiadając podwyżki dla pracowników sklepów Biedronki.
Komentarze