Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 00:06
Reklama

Żeby wyjaśnić sprawę, obywatel nie będzie musiał fatygować się do urzędu

Ministerstwo Rozwoju i Technologii chce skończyć z wzywaniem ludzi do urzędów, żeby tłumaczyli się urzędnikom. Bo w XXI wieku – argumentuje – obywatel nie musi wychodzić z domu, żeby wyjaśnić sprawę.
Żeby wyjaśnić sprawę, obywatel nie będzie musiał fatygować się do urzędu

Autor: iStock

Waldemar Buda, minister rozwoju, na Twitterze: Chcemy oddać Polakom ich czas. Zamiast tracić go w urzędzie, niech spożytkują go na rzeczy dla siebie istotne. Dlatego kończymy z praktyką wzywania Polaków do składania osobistych wyjaśnień w urzędach – napisał.

I dodał (za Strefą Biznesu): – Techniki zdalnej komunikacji są rozwijane w wystarczający sposób, żeby obywatel lub przedsiębiorca mogli składać wyjaśnienia bez konieczności wychodzenia z domu.

Ten reformatorski zapał Ministerstwa Rozwoju i Technologii to element ustawy deregulacyjnej, która jesienią trafi do rządowego Wykazu Prac. Zakłada ona – jak czytamy na stronie resortu – „eliminację zbędnej biurokracji w relacjach państwo-obywatel”.

Z kolei w Kodeksie Postępowania Administracyjnego i ordynacji podatkowej pojawił się zapis, że pierwszeństwo w kontakcie z obywatelem mają wyjaśnienia pisemne lub elektroniczne. Oznacza to, że urzędnicy będą zobowiązani przestrzegać tego przepisu. A jeśli już urząd zdecyduje się wezwać obywatela do siebie, żeby szczegółowo wyjaśnił sprawę, będzie musiał solidnie uzasadnić, dlaczego jest to niezbędne.

– Kończymy z praktyką wzywania Polaków do składania osobistych wyjaśnień w urzędach. W ciągu roku mogą tracić na nie nawet 5 milionów godzin. Techniki zdalnej komunikacji są rozwijane w wystarczający sposób, aby obywatel lub przedsiębiorca mógł składać wyjaśnienia bez konieczności wychodzenia z domu – powiedział podczas konferencji Waldemar Buda.

Według szacunków Ministerstwo Rozwoju i Technologii skala wezwań do osobistego stawiennictwa może dotyczyć co najmniej 2,5 mln przypadków rocznie. W niektórych urzędach w ubiegłym roku w ten sposób rozpatrywanych było średnio nawet 25 proc. postępowań. Bronią urzędów w starciu z krnąbrnym obywatelem są kary za niestawiennictwo: od 50 do 200 zł.

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama