W 102. rocznicę Bitwy Warszawskiej na polach Komarowa na Zamojszczyźnie zostanie odsłonięty pomnik upamiętniający bitwę pod Komarowem. To był jeden z ostatnich akcentów wojny z 1920 roku. Arcyważny akcent.
Kiedy bolszewicy zostali wypchnięci spod Warszawy, nie byli rozbici całkowicie. Szalenie groźna była nadal armia konna, którą dowodził Siemion Budionny. Wdarł się on na Zamojszczyznę, żeby ratować tam walczące z Polakami oddziały rosyjskie. Tu jednak Budionny napotkał konny szkwał.
Mimo rosyjskiej przewagi polska kawaleria rozbiła Rosjan, jednocześnie spychając ich na wschód.
Nie było jednak łatwo. Polska grupa pościgowa biła Rosjan, którzy wycofywali się na Wschód, ale nagle na tyły polskich wojsk uderzyły dwie sowieckie dywizje kawalerii. To mogło przesądzić o naszej porażce. Ale tu losy walk odmieniła historyczna szarża 9. Pułku Ułanów Małopolskich, która zatrzymała bolszewicką kawalerię i tym samym dała czas na przygotowanie się do walki pozostałym polskim pułkom kawaleryjskim.
Potem w Rosjan wjechały 8. i 1. Pułk i rosyjska kawaleria musiała uciekać.
Bitwa pod Komarowem była ostatnią taką doniosłą szarżą polskiej kawalerii i ostatnią bitwą konną w Europie.
Zginęło 300 naszych i 500 koni.
Starania o postawienie pomnika w Komarowie trwały od lat. Właśnie się ziściły. Pomnik zostanie odsłonięty w poniedziałek, w 102. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Obiekt ma 20 metrów wysokości i stoi na wzgórzu w Wolicy Śniatyckiej.
Pomnik to wielkie skrzydła husarskie, do których z czterech stron prowadzą schody. Na słupach znajdują się znaki 40 pułków kawalerii, a uwagę przykuwają potężne i jednocześnie lekkie odlane z brązu sylwetki trzech szarżujących kawalerzystów.
Komentarze