Z narracji Grzegorza Brauna wyłania się świat pełen zagrożeń dla Polski oraz całej cywilizacji łacińskiej. Siły wroga są przeważające, zdeterminowane i wszechobecne, bo wiedzione geniuszem zła.
- Takie ma się wrażenie, że mamy tutaj do czynienia z jakąś bardzo wyrachowaną inteligencją, która nas osacza i ogłupia - mówił podczas spotkania w Łomży Grzegorz Braun. - Gdzie szukać tej inteligencji? Rzecz jasna ojcem tego wszystkiego jest ojciec kłamstwa, główny nieprzyjaciel Pana Boga, ale on na tej ziemi dobiera sobie podwykonawców i współpracowników, którzy niestety bardzo chętnie się do tego garną i znajdują sobie frontmanów, którzy następnie nam się pokazują w telewizji i wydają jakieś komendy, trochę nas łudzą, a trochę straszą - mówił Braun.
Polska to Tytanic
Według Grzegorza Brauna „nawa państwowa” to jest taki lepszy czy gorszy Tytanic, który mocno już nabrał wody, a na górnym pokładzie wszyscy udają, że to jest jeszcze państwo, że ono jeszcze jest kierowane przez władze najwyższe Rzeczypospolitej. Tymczasem władze te już dawno abdykowały, bo żaden kapitan czy oficerowie nie dowodzą, oni tylko odbierają wytyczne – tłumaczył poseł.
- Dlaczego? Bo nie mamy własnej polityki, a Sejm ją tylko implementuje. Rząd Morawieckiego i Kaczyńskiego zgodził się na nałożenie bezpośrednich podatków przez „euro kołchoz”, a rząd jest nominatem Pfizera i towarzyszy, jedyna prerogatywa jaka mu została to pobór do wojska – wyjaśnił poseł Braun. Poddał to jednak w wątpliwość, bo w razie konfliktu dowództwo byłoby oczywiście amerykańskie, a oni przecież nie składają przysięgi na wierność Rzeczypospolitej Polskiej ani na wierność naszej Konstytucji.
Ministerstwo jednej choroby i nagłej śmierci
Kwestia segregacji sanitarnej to kolejny temat rzeka poruszany na spotkaniu w Łomży.
- W ostatnich latach okazało się, że super urzędem, super rządem jest Ministerstwo Zdrowia – mówił Grzegorz Braun.
Według niego to ”ministerstwo jednej choroby i nagłej śmierci”, bo władzę ma ten, kto innym wydaje polecenia, a Ci je wykonują. Obrońca swobód obywatelskich uważa, że z Ministerstwa Zdrowia przy Miodowej w Warszawie wychodziły dyrektywy, które bez szemrania wykonywali wszyscy: Ministerstwo Edukacji, Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
- Często ministrowie nie czekali nawet na “listek figowy” lub na nielegalne, ale jednak akty prawne tworzące złudzenie legalności - mówił Braun.
Tłumaczył, że termin obostrzenia nie jest kategorią prawną, a literacko-publicystyczną, która weszła do języka polityków, publicystów i dlatego zdaje się, że cały naród przyjął to, jako prawomocne.
- Pseudo akty prawne nabierały mocy prawnej poprzez publikacje na pasku informacyjnym w telewizji i na tej podstawie przymuszano Polaków do maskowania, testowania, szprycowania się i dorabiano do tego rozmaite teorie i wszystkie te teorie okazywały się wierutnym kłamstwem – dobitnie i wielokrotnie podkreślał to poseł Braun.
Jak mówił warto na to zwrócić uwagę - bo jesteśmy już w trzecim roku domniemanej pandemii - że to naprawdę od początku do końca wszystko jest kłamstwem.
Komentarze