Paragony grozy znad Bałtyku lub z Zakopanego robią teraz zawrotną karierę w internecie. Polacy niemal prześcigają się w pokazywaniu, ile wydają na urlopie. Przedstawiają rachunki za gofry, obiad, piwo i pomstują na wakacyjną drożyznę.
Przy okazji pada wiele pytań o to, czy nie byłoby taniej wyjechać na urlop z Polski. Niestety nie mamy dobrych wiadomości. Drożyzna i inflacja nie jest wyłącznie naszą domeną. Wypoczynek w wielu innych krajach Europy w tym roku bardzo podrożał.
Zacznijmy od biletów lotniczych. Eurostat ocenia, że ceny przelotów w tym sezonie są średnio o 11 procent wyższe niż rok temu. A lot to dopiero początek. Potem turysta musi jeszcze opłacić nocleg i wyżywienie. To kolejne, również wyższe wydatki.
Tak jest m.in. na Malcie, gdzie podrożał alkohol, żywność, transport. Za przyzwoite danie dla jednej osoby w restauracji trzeba zapłacić ok. 16 euro.
Drożej jest także w Portugalii oraz uwielbianych przez Polaków Bułgarii i Chorwacji. Na liście państw, gdzie ceny poszły do góry, są także Włochy. Jadąc za granicę, trzeba się przygotować, że we wspomnianej Bułgarii (jak podaje Eurostat) wszystko jest o 15 procent droższe niż rok temu.
W tej sytuacji eksperci polecają Turcję. To także kierunek lubiany przez Polaków, ale w tym roku jest on wyjątkowo atrakcyjny. Mimo że Turcja zmaga się z gigantyczną inflacją (prawie 80 proc.), to kurs złotówki sprawia, że w tym kraju jest dla nas nieco taniej niż gdzie indziej.
Tygodniowy pobyt w hotelu ze śniadaniami może kosztować około 1800 zł. W przypadku all inclusive to wydatek ok 2,1 tys. zł.
Komentarze