– Choć twoje życie prywatne wyłączyło cię na moment z tego zawodu, ezoteryką zajmujesz się już od ponad 30 lat. Jak odkryłaś w sobie dar przewidywania przyszłych zdarzeń?
– Kiedy byłam dzieckiem, chyba jak każda dziewczynka, chciałam zostać wróżką. Okazało się, że mogłam spełnić to marzenie, ponieważ zostałam powołana do kart. Ten dar otrzymałam po mojej babci.
Wszystko zaczęło się od tego, że jako 17-latka musiałam pochować moją wielką, prawdziwą miłość. Nie mogąc pogodzić się z tym, zaczęłam szukać życia po śmierci. I znalazłam je. Po 6 miesiącach od odejścia mój ukochany przyszedł do mnie pod postacią jasnego, falującego obłoku. Rozmawialiśmy. Chciał zabrać mnie ze sobą, dał do zrozumienia, że mogę zadecydować o swoim dalszym losie. Opowiedział, jak będzie wyglądało moje dalsze życie.
– Czułaś niedosyt?
– Zapragnęłam czegoś więcej. W ten sposób trafiłam do wróżki. Kiedy zobaczyłam karty Tarota, poczułam, że w tej chwili moje życie stanie się inne. To było jak połączenie się – poczułam tak silne pragnienie posiadania takich kart, że do dziś nie potrafię tego opisać. Czułam coś w rodzaju zjednoczenia się z nimi, jakby były częścią mnie. Wiedziałam, że są dla mnie stworzone i długo ich szukałam. To tak, jakbym po bardzo długiej wędrówce wreszcie znalazła brakujący element w całej układance.
– Dlaczego wróciłaś do Tarota po kilkunastu latach przerwy?
– Czas pomiędzy moim 18 a 30 rokiem życia był potrzebny, żeby zdobyć nowe doświadczenia życiowe. Po to, aby nabrać szlifów i mądrości. Dziś z cała świadomością mogę powiedzieć że robię coś dobrego i nie potrafię skończyć. Kto raz zostanie powołany przez Tarota, nigdy się z nim nie rozstanie. A im więcej dasz Tarotowi, tym więcej on ci sam da od siebie w swoich wizjach.
– Na czym polega twoja praca?
– W mojej pracy używam nie tylko kart Tarota, ale również wahadełek, które pomagają mi m.in. odprowadzić w domach złe dusze, oczyścić dusze moich klientów, pozbyć się jadu, zawiści, zazdrości. Czasem mamy w domu duszę opiekuna, jednak zdarza się, że jest to złośliwy, obcy byt, który wysysa z nas energię życiową i szkodzi nam w wielu różnych aspektach, stale dając o sobie znać. Te złe duszki odprowadzam, a dobre zostawiam, jeśli taka jest ich wola.
Zdolność wróżenia jest dla mnie bardzo ważna, ponieważ pozwala mi pomagać innym ludziom, często zagubionym na ścieżkach swojego życia. Mogę to powiedzieć w pełni świadomie: ratuję ludziom życie.
– Czy klienci wracają do ciebie z wdzięcznością?
– Takich przypadków mogłabym przytoczyć wiele. Osoba wysłana przeze mnie do lekarza wróciła i powiedziała, że dzięki mojej wróżbie na zdrowie może normalnie żyć, ponieważ problem został wyłapany w odpowiednim czasie. Głównie chodzi o choroby nowotworowe, które dotykają obecnie sporo osób.
– Wróżenie to wielka odpowiedzialność. Jak sama powiedziałaś, ludzie przychodzą do ciebie, kiedy są na rozstaju życiowych dróg. Pomagasz im podejmować ważne decyzje.
– Za każdym razem, kiedy rozkładam karty, jestem odpowiedzialna za swoje słowa. Zawsze chcę dla drugiej osoby jak najlepiej. Jestem uczciwa, co lata temu potwierdziłam przysięgą. Jestem oczami i głosem Tarota. Gdy widzę chorobę – muszę ostrzec. Gdy widzę wypadek – również muszę o tym powiedzieć.
Jednak opowiadanie komuś o jego przyszłości bywa trudne, dlatego słowa muszą być wyważone i dobrze dobrane. Muszę wczuć się w drugiego człowieka, poczuć go całą sobą – z troską i miłością. Potraktować go jak kogoś bliskiego.
– O co najczęściej pytają twoi klienci?
– Kobiety, które do mnie trafiają, najczęściej pytają o miłość. To jest temat przewodni każdego seansu. Ta sfera jest dosyć mocno zaburzona w ostatnich latach i wiele osób boryka się z problemami emocjonalnymi w życiu osobistym. Klienci pytają, czy znajdą miłość i kogoś odpowiedniego dla siebie, ale również o związki już trwające: czy jakiś problem się rozwiąże, czy związek jest do uratowania, czy da się jeszcze żyć z drugą osobą.
Drugim najczęściej poruszanym tematem – jest zwykle praca i związane z nią pieniądze. Klienci pytają o to, czy znajdą zatrudnienie i czy ich finanse się poprawią.
Na trzecim miejscu są zwykle pytania ogólne: co u mnie widać, słychać dobrego?
– Co czujesz, kiedy rozkładasz karty? Czy trzeba się bać przepowiedni?
– Czasami czuję i już znam odpowiedź, zanim jeszcze rozłożę karty. Mówię o tym głośno, że wiem już, co pokaże Tarot, i to się potwierdza. Nie jest zatem tak, że tylko czytam z obrazków. Wizje czuję całą sobą.
Ważne jest, aby wybierać wróżkę świadomie. Wiele jest zarówno kobiet i mężczyzn, którzy nie mają o tym pojęcia, i oni mogą nawet skrzywdzić swoich klientów. Wróżby to fajna sprawa. Można zapobiec problemom, uniknąć wielu rzeczy – a jeśli nie da się już uchronić przed pewnymi procesami, które już zbyt daleko zaszły, łatwiej się do nich przygotować.
– W jaki sposób można się z tobą kontaktować? Czy twoje usługi są na każdą kieszeń?
– Kiedyś przyjmowałam w domu i rozmawiałam z klientami przez telefon. Pandemia zmieniła jednak nieco moje zasady i kontakt ze mną wygląda obecnie nieco inaczej.
Wróżę tylko elektronicznie – główne przez Messenger i WhatsApp. Wróżę po wcześniejszej wpłacie na konto, blikiem, a nawet przez PayPal. Seanse są tak naprawdę na każdą kieszeń, bo ceny zaczynają się już od 30 zł. Mam świadomość, że nie każdego stać na takie usługi, dlatego starałam się podzielić usługi tak, żeby każdy mógł dopasować swoje możliwości finansowe.
*****
Co o wróżce mówią jej klientki?
Do Szamanki trafiliśmy zupełnie przypadkiem. W mediach społecznościowych jedna z użytkowniczek poprosiła o polecenie wróżki, która pomoże jej w trudnym życiowym momencie. Jedną z osób, która korzystała z usług naszej rozmówczyni i wspominała o niej w komentarzach, była Beata (imię zmienione na jej prośbę).
– Musiałam podać wróżce tylko imię mojej mamy. Pytałam też o męża. Wszystko, co napisała, było prawdą. Znała moją sytuację, choć niczego wcześniej nie zdradziłam. Rozmawiałam z wróżką przez komunikator, bo jeszcze wtedy ukrywałam to przed byłym mężem, więc było mi to na rękę. Po godzinnej rozmowie upewniłam się tylko, że wszystko, czego już się spodziewałam, znalazło potwierdzenie w kartach. Pomogło mi to podjąć ważne decyzje, choć nie sugerowałabym się jedynie wróżbą – opowiada nam Beata.
Komentarze