"Wybrańcy, głos ludu" - jak sami czasami o sobie mówią. Samorząd Łomży. Będą z nami przez kilka lat i będą odciskać swoje piętno na naszym mieście. Nawet w dobie wszechobecnych mikrofonów, kamer, aparatów fotograficznych rejestrujących każde słowo i obraz, wiele wzlotów sztuki myślenia i retoryki potrafi zaginąć gdzieś bezpowrotnie. Postanowiliśmy dołożyć wysiłku i ocalić szczególnie unikalne pomysły, zwroty, refleksje, innowacje wnoszone do języka polskiego. Wybór jest oczywiście tendencyjny. Ale nie polityczny.
Bez Alicji Konopki Rada Miejska Łomży byłaby tworem niepełnym. Jest w niej przecież od początku. Pozycję "klasyka samorządu" zatem już ma, ale już od początku tej kadencji rozpoczęła zapisywanie kolejnych kart historii. Znów jest autorką refleksji brzmiącej jak motto: "Trzeba mieć kontakt z rozumem na bieżąco".
Zanim oddamy indywidualną chwałę wybrańcom, chwilę poświęćmy ich zbiorowemu wkładowi w trudną sztukę oswajania liczebników. "Zrobimy to w roku dwutysięcznym piętnastym...", "Ten problem pojawił się już w roku dwutysięcznym dziewiątym...". Jest wprawdzie kilkoro konserwatystów, którzy wolą słuchać językoznawców i mówić, że "budżet roku dwa tysiące czternastego został zrealizowany", ale chyba wkrótce ulegną. Wydaje się zatem, drodzy mieszkańcy Łomży, że od swoich wybrańców będziecie coraz częściej słyszeć np.: "Urodziłem się w roku tysiąc dziewięćsetnym siedemdziesiątym siódmym" albo "Wyjechałam do Anglii w roku tysiąc dziewięćsetnym dziewięćdziesiątym dziewiątym".
Przewodnicząca Rady Miejskiej Bernadeta Krynicka dba nie tylko o sprawny i zgodny z regułami przebieg prac nad stanowieniem lokalnego prawa. Pojednała się już z pewnym martwym, ale często użytecznym językiem i pozwala radnym na wypowiedzi "ad vocem". Sobie też czasami udziela głosu dodatkowo: "Przewodnicząca może i w imieniu radnej, a jest też radną miasta, się wypowiadać". Ale przede wszystkim kiełzna zbyt rozbrykane temperamenty koleżanek i kolegów: "Myślę, że Boga to nie wzywajmy do tych naszych przepychanek, nadaremnie". Albo subtelnie zwraca im uwagę, by sprawom miasta poświęcali więcej energii: "Zamykam dyskusję, której nie było".
Przewodnicząca Rady niewątpliwie błyszczy wśród samorządowców. Ale na specjalny medal za brawurę zasłużył tym razem radny Ireneusz Cieślik: "Moja interpretacja jest troszeczkę taka odmienna, ponieważ dotyczy sytuacji związanej z dewastacją środowiska prowadzoną przez bobry. Ponieważ w rejonie Łomżyczki zagnieździły się bobry do tego stopnia, że niszczą koryto, podkopują, a nawet okolicznym rolnikom sady. Również doszło ostatnio do zdarzenia, że porysowały karoserię samochodu. W związku z powyższym ja tutaj złożę interpretację. Moja prośba, jak też prośba mieszkańców jest taka, żeby Pan Prezydent poparł tę inicjatywę w celu przeniesienia bobrów. Lub doprowadził do sytuacji, aby ich w tym rejonie nie było". Głęboka troska o mieszkańców na pewno uzasadnia specjalne uhonorowanie emocjonalnej szarży radnego przeciwko "dewastującym środowisko" ziemnowodnym ssakom. Ale medal jest także za konstatację, która już dawno powinna towarzyszyć ludzkości w XXI wieku: samochód wraz ze swoją karoserią jest takim samym elementem środowiska jak koryto rzeczki czy sad.
Do dewastacji materialnych i wizerunkowych dochodzi w Łomży, niestety, nie tylko z powodu bobrów. Radna Wanda Mężyńska: "Ta alejka leży mi na sercu bardzo. Najbardziej chodzi mi o alejkę, którą przechodzi procesja. jeżeli pogoda jest brzydka, to znaczy pada, to po prostu idący biskup i księża, niestety, trzymają sutanny, podciągają do góry..".
Radni nie lubią pracować w pośpiechu. Andrzej Wojtkowski: "Informuję, że w ciągu minuty nie da rady wyrobić się... No, ale trudno"
W drugim akcie swojej kadencji łomżyńscy samorządowcy rozpoczęli poszerzanie repertuaru środków wyrazu we wzajemnych relacjach. To już nie tylko monologi, ale także dialogi czy nawet całe scenki. W tej, pełnej wzajemnego ciepła i życzliwości, występują przewodnicząca Bernadeta Krynicka i radny Wiesław Grzymała:
B.K.: "Przepraszam, gdzieś mi tutaj, przepraszam... O jest...Tutaj, na monitorze chochlik się wkradł. Chochlik, taki łysy jest... Przepraszam, koniec roku, jakieś niespodzianki.
W.G.: "Pani przewodnicząca, czy to miał być żart taki świąteczny, noworoczny? Ja, co prawda, się przyznaję. Jestem chochlikiem, bo odpowiadam temu przedstawionemu przez Panią wizerunkowi chochlika. Ale jeśli to ma Pani pomóc w pracy, w spokojnej pracy, no to mogę tam zostać...
B.K: "O chochliku, to nie myślałam o Panu akurat. Także, na pewno nie. Tak mi tylko przyszło do głowy, że on musiałby być taki...".
Tak, jak małą tradycją staje się już motto autorstwa Alicji Konopki, tak w finałowych wersach powinien pojawić się akcent na dostojeństwo i powagę samorządu oraz radny Tadeusz Zaremba. Tym razem jednak w duecie z Wiesławem Grzymałą:
T.Z.: "Myślę, że mamy wiele poważniejszych rzeczy do dyskusji niż odwracanie Wisły kijem...
W.G.: "Jeślibyśmy tutaj coś odwracali, to nie Wisłę, bo daleko nam do niej...".
Czymże jednak byłyby życie i samorząd bez niespodzianek. Zatem zakończy tym razem radna Bogumiła Olbryś. Zakończy z wdzięcznością: "Ogromne dzięki, Ci..."
Komentarze