Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 20:42
Reklama

Sens jest w odnalezieniu cichości i harmonii. Na Starym Rynku Piotr Bałtroczyk [VIDEO]

O zagadce, którą stanowi dla siebie Piotr ”Zwykły” i Piotr ”Estradowy”, poszukiwaniach sensu istnienia, i estradzie, która wciąż potrafi zaskakiwać, z mężczyzną dojrzałym, bacznym obserwatorem świata, autorem licznych monodramów do śmiechu, artystą kabaretowym, osobowością telewizyjną, czyli Piotrem Bałtroczykiem rozmawia Marlena Siok.
Sens jest w odnalezieniu cichości i harmonii. Na Starym Rynku Piotr Bałtroczyk [VIDEO]

M. S: - Czyli estrada to forma przeznaczenia przyjmowana z pokorą ze wszystkimi jej blaskami i cieniami?

P. B: - Bałbym się tego słowa „przeznaczenia” , ale coś takiego w tym jest. Zresztą mówię o tym ze sceny, że ja bardzo uciekałem przez taką działalnością, przed taką czystą estradą, którą teraz właściwie uprawiam. Przez lata jednak głównie zajmowałem się pisaniem i to było moim sensem. Napisałem trochę lepszych i trochę gorszych rzeczy, ale generalnie pisałem, a tutaj raptem okazało się, że od iluś już lat jestem takim czystym estradowcem. Ja od pisania uciekam jak tylko mogę. Raz na jakiś czas napiszę sobie jakąś piosenkę na gitarę, i tyle. Natomiast jeśli chodzi o przyjmowanie estrady z całym jej dobrodziejstwem inwentarza, to chyba nie ma innego wyjścia. Nie ma co się przed tym bronić. Ja przeszedłem tak naprawdę przez wszystkie szczeble wtajemniczeń, przez największe polskie sale, mam tu na myśli Sale Kongresową, Torwar, Halę Stulecia czy Tauron Arenę. Wszędzie tam byłem. Ale byłem też w kinie w Człuchowie na przykład, gdzie garderoba brudna i śmierdząca była za ekranem. Więc jest to też takie ciekawe, w tej pracy, że jest zawsze coś co potrafi zaskoczyć. Wydaje mi się, że to, że się tym zajmuję tyle lat jest efektem tych zaskoczeń.

M. S: - A co jeśli chodzi o Piotra Bałtroczyka tego ”Zwykłego”, gdzie on poszukuje tego sensu istnienia?

P. B: Ja myślę, że teraz, kiedy już jestem starym facetem, mam sześćdziesiąt jeden lat, to ten sens jest w odnalezieniu cichości i harmonii. Myślę, że po długich poszukiwaniach udało mi się właśnie to odnaleźć. Jednak ostatnie wydarzenia burzą te moje sensy. Właśnie wczoraj też odbyłem burzliwą wymianę zdań z moim kolegą, który okazał się totalnym bucem. Napisałem o nim gorzej, zdecydowanie gorzej. Wykazał się straszliwym brakiem empatii, uczucia i takiego człowieczeństwa elementarnego. To też jest dobre, w jakimś sensie, bo te wszystkie ekstremalne sytuacje powodują, że odsiewamy ziarno od plew i widzimy kto jest w porządku, a kto nie jest w porządku. Natomiast są to oczywiście rzeczy, które bolą i mimo, że jestem stary to i mnie potrafią one zaskoczyć.

M. S: - To jak w takim razie dziś wyglądają relacje Piotra Bałtroczyka – tego ”Zwykłego” z otaczającą rzeczywistością? Czas bardzo je zmienił?

P. B: - Bardzo, zwłaszcza sytuacja związana z pandemią, początkowo, bo teraz wszyscy jesteśmy poddani takiej presji i permanentnemu stresowi można powiedzieć. Moja przyjaciółka schudła cztery kilo w ciągu ostatnich dziesięciu dni, czyli jest w stanie takiego permanentnego stresu, który utrudnia jej codzienne funkcjonowanie. Myślę, że jestem takim bardzo zdenerwowanym, żeby nie mówić dosadniej, Bałtroczykiem, a z drugiej strony jestem takim Bałtroczykiem, który odnalazł sensy poza działalnością estradową, bo przez tyle lat spędzałem – też o tym mówię ze sceny – dwadzieścia dni w miesiącu w hotelach, a potem raptem okazało się, że nie muszę tego robić, nie mogę nawet, bo jesteśmy zamknięci w domach i z nich nie wychodzimy. Mi się to bardzo spodobało i też ograniczyłem tą działalność estradową. Jest mnie dużo mniej niż było na estradach, ale to z różnych powodów. Nawet jeśli ta sytuacja się unormuje, w co nie bardzo wierzę, to na pewno będzie mnie dużo mniej.

M. S: - A jest jakaś stała?

P. B: - Mam taki rodzaj pewnej dewiacji, która od lat się nie zmienia (śmiech). Mianowicie kiedy widzę ciekawy, zabytkowy obiekt, to go kupuję, za niemałe pieniądze, remontuje i potem nie mam co z tym zrobić. Zbudowałem dużo domów. Mieszkam w takim drewnianym domu przeniesionym częściowo z Kurpii do mnie na Warmię. Wyremontowałem kilka innych domów, remontowałem taką bardzo fajną, poniemiecką willę w Olsztynie, w której spędzam czas teraz. Ostatnio sprzedałem dworzec kolejowy z 1905 roku. Też miałem tam zamiar pomieszkiwać, na szczęście się uspokoiłem. Jeszcze kaszuję kilka innych nieruchomości z takim ciekawym, wodnym młynem w Smolajnach na Warmii. Niewątpliwe ta moja wioska, miejsce gdzie mieszkam jest czymś co mnie stabilizuje i daje poczucie zakotwiczenia, mimo, że nie mam gospodarstwa rolnego właściwie, bo z rozmaitych przyczyn je wyciszyłem, mam ziemię natomiast nie prowadzę już upraw. Jest to wciąż takie miejsce, do którego wracam na skrzydełkach.

M. S: - Stałe podobno coraz bardziej staje się przekonanie, jak głosi także tytuł Pana programu, z którym przyjechał Pan do Łomży, że starość nie jest dla mięczaków. Ale ja tak sobie myślę Panie Piotrze, że dziś kiedy stajemy w obliczu świata rozpędzonego do granic możliwości, pandemii, brunatnej rzeczywistości i okrucieństwa wojny, to nie wiek stanowi wyzwanie…. Dziś trzeba być naprawdę twardzielem, żeby mierzyć się po prostu z życiem...

P. B: - Myślę że dorośli, w sensie starsi ludzie, tacy jak ja, czują się trochę bardziej odpowiedzialni za to co się teraz dzieje niż Państwo, niż Wy młodsi. Opowiadałem o tym wiele razy... Mój ojciec mówił, że ma nadzieję, że ten świat, który mi zostawi będzie lepszy. Tak się stało. Ja również miałem nadzieję, że zostawię lepszy świat moim synom, ale nic na to nie wskazuje. To jest zły czas na młodość, na dojrzewanie. Myślę, że można go spędzić lepiej, ciekawiej, choć z drugiej strony jeśli się to przetrwa, to potem może być już w jakimś sensie łatwiej.

M. S: - Rzeczywiście, coś w tym może być. Jeszcze na koniec zapytam – w jakim miejscu dziś znajduje się Piotr Bałtroczyk, ten ”Estradowy” i ten „Zwykły”?

P. B: - ”Zwykły” jest w takim poważnym rozedrganiu, bo też wcale nie było takie oczywiste, że się dzisiaj tutaj spotkamy, bo atmosfera jest mało rozrywkowa, ale mamy pewien rodzaj umowy z publicznością. Publiczność kupiła bilety, więc ja tu przyjechałem. Natomiast myślę, że pewnie wiele osób, które zasiadły w ten sobotni wieczór na widowni myślało o tym, by zostać w domu, i nie ukrywam, mi też ta myśl towarzyszy. Jednak byliśmy razem i mam nadzieję, że udało się przez dwie godziny wygenerować jakiś inny rodzaj świata i rzeczywistości. Piotr ”Estradowy” natomiast stara się wykonywać swoje obowiązki dalej, a Piotr ”Zwykły” jest taki troszkę wyciszony, te świeczki mu tak w oczach gasną. Już trochę przeżyłem, więc może nie zgasną do końca.

M. S: - Głęboko w to wierzę.

P. B: - Dziękuję.

M. S: - Bardzo dziękuję Panie Piotrze za rozmowę. Także Andzi za wierne towarzystwo.

P. B: - Dziękuję. Andzia również. To jest wyjątkowy pies. Wymyśliłem dla niej nawet specjalną rasę. Jest to Schwarze Ermlander, czyli czarny pies warmiński.

M. S: - Długo jest z Panem?

P. B: - Andzia jest moim psem pandemijnym. Za chwilę będzie miała drugie urodziny. Trafiła do mnie prawie dwa lata temu, kiedy siedziałem sam w domu na wsi i nie miałem czym kompletnie się zająć, a tutaj tak się udało na szczęście, że Andzia trafiła i po prostu załatwiła mi rzeczywistość.

M. S: - Pięknie. Bardzo dziękuję Panie Piotrze za rozmowę.

P. B: - Również dziękuję.


 


 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama