Takie informacje podał w poniedziałek brytyjski dziennik „The Times”. Najemnicy z tzw. grupy Wagnera są już w Kijowie. To około 400 osób, których celem są czołowi ukraińscy politycy. Dziennikarze wskazują na prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego i mera Kijowa Witalija Kliczko oraz jego brata Władimira.
Nazwa grupy została zaczerpnięta od pseudonimu jej założyciela. To Dmitrij Utkin, który z kolei pseudonim zaczerpnął od Richarda Wagnera, ulubionego kompozytora Hitlera. Utkin nie kryje swoich nazistowskich fascynacji. W internecie można – choć jest ich niewiele – znaleźć zdjęcia Utkina. Widać, że na ciele ma nazistowskie tatuaże.
Zabójstwa i tortury
O samym najemniku oficjalnie wiadomo niewiele. Urodził się w 1970 roku w mieście Asbiest. Służył jako podpułkownik z rosyjskim wywiadzie. Prywatną grupę zbrojną założył w 2014 roku i od tego czasu wysyłana była wszędzie, gdzie Rosja oficjalnie nie walczyła.
To okrutni mordercy. W 2021 r. Rada Unii Europejskiej nałożyła na Utkina sankcje i była to kara za naruszenia praw człowieka – tortury, egzekucje i zabójstwa.
Jedno z takich zdarzeń miało miejsce w Syrii. Najemnicy złapali dezertera z reżimowej armii, torturowali go, obcięli mu głowę a ciało spalili. Wszystko nagrali i opublikowali film w internecie, aby zniechęcić innych żołnierzy do dezerecji.
„To, co nazywamy grupą Wagnera, to ugrupowanie około 2,5 tys. ludzi, którzy mają swoją administrację, centrum szkoleniowe w Mołkino, na południu Rosji. W szkoleniach korzystają z know-how specnazu. Ich struktura jest bardzo rozbudowana: mają pion administracyjny, zarząd, siły specjalne, siły wywiadowcze, posiadają czołgistów, artylerzystów, inżynierów, specjalistów od komunikacji. Działalność ich została zidentyfikowana na Ukrainie, ale również w Syrii, Libii, Mali, w Republice Środkowoafrykańskiej. Są też dowody mówiące o tym, że ochraniali oni prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro” - mówił pod koniec 2021 r. były szef polskiego MSZ, Witold Waszczykowski.
Od caterringu
Grupa powstała za sprawą Jewgienija Prigorzyna. To rosyjski oligarcha, który zaczął zarabiac pieniądze prowadząc mała firmę caterringową. Szybko zaczął dostarczać jedzenie na Kreml, a potem posypały się kolejne kontrakty. W końcu zaczął karmić rosyjską armię. Prigorzyn nazywany jest teraz „kucharzem Putina”, a zarobione pieniądze inwestuje w grupę Wagnera.
„Główną zaletą takiej grupy z punktu widzenia Kremla jest to, że nie podlega ona żadnym restrykcjom międzynarodowym. Może użyć każdego rodzaju broni, jeśli tylko go będzie posiadała, z bronią chemiczną czy bakteriologiczną włącznie. Nie przestrzega żadnych reguł (...). Nie przestrzega też żadnych zasad prowadzenia działań zbrojnych w sposób humanitarny. Za co zresztą wagnerowcy byli oskarżani zarówno w Syrii, jak i w Mali. Mają oni większą swobodę działania do pacyfikowania regionów, w których prowadzą operacje” - mówił Waszczykowski.
Przed ubiegłorocznymi wyborami na Białorusi w Mińsku została zatrzymano oddział wagnerowców. Lecieli do Afryki. Najemnicy zostali oskarżeni o próbę zamachu stanu, ale szybko zostali zwolnieni z aresztu.
W 2020 r. miała się ukazać książka o tej grupie. Napisał ją były jej członek, Marat Gabidullin. W udzielanych wywiadach opowiadał o zbrodniach najemników i chciał ukarania Utkina. Książka jednak się nie ukazała. Na moment przed publikacją syberyjski wydawca się wycofał i zwrócił pieniądze osobom, które już zamówiły publikację.
Przypomnijmy, że Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odrzucił amerykańską ofertę ewakuacji z Kijowa. Zełenski miał powiedzieć: "Tu trwa walka. Ja potrzebuję amunicji, nie podwózki".
Komentarze