Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:06
Reklama

Rosjanie nie będą decydować o losie Ukrainy i Ukraińców. Dlatego pomagamy! [REPORTAŻ]

Jak Polska długa i szeroka ruszyła pomoc uciekinierom z Ukrainy. Do akcji włączyło się tysiące ludzi w różnym wieku. Łączy ich jedno: niezgoda na wojnę, którą Putin wypowiedział Ukraińcom, i zabijanie ludzi w imię jakichś szalonych racji niemających nic wspólnego z rzeczywistością.
W Chełmie zatrzymał się pociąg z Kijowa. Ponad 300 kobiet z dziećmi. Stali 15 minut. Ludzie przynieśli tyle jedzenia i pampersów, że dworzec się zatkał

Autor: Ryszard Karczmarski

- Dlaczego pomagam? Bo mogę, bo mam możliwości, żeby tym ludziom pomóc - odpowiada Tomasz Moskal z Chełma, organizator akcji pomocowej. - Druga rzecz: mam rodzinę, mam 4-letniego syna. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy znaleźć się w sytuacji takiej jak Ukraińcy. Że nagle ktoś mógłby przyjść, zdecydować o naszym losie, odebrać nam wolność, możliwość decydowania o tym, jak ma wyglądać nasza przyszłość

- Obudziłem się rano i trząsłem z wściekłości na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. I bezradności, jaką poczułem – opowiadał w Radiu 357 kierowca z centralnej Polski. – Postanowiłem to zmienić: wściekłość i bezradność zamieniłem na aktywną pomoc Ukraińcom. Zacząłem działać na Facebooku. Reakcja była nieprawdopodobna: w kilka godzin zebrałem tony rzeczy. Właśnie jadę do Medyki, żeby je przekazać instytucjom organizującym pomoc.

Dwa oblicza pomocy

Efektów tej pomocy namacalnie doświadczają m.in. samorządowcy, ale nie tylko.

Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla, zaapelował, żeby wstrzymać się z dowożeniem pomocy do jego miasta. "(…) za chwilę będzie potrzebna w zupełnie innych miejscach, innych miastach!" - napisał na FB.

I dodał: "Prosimy nie przyjeżdżać do Przemyśla z zamiarem zabrania osób uciekających z Ukrainy w inne miejsca. Są zorganizowane transporty do wszystkich miast i nie będzie możliwości podjechania i czekania na chętnych w mieście czy na okolicznych parkingach".

25 lutego na facebookowym profilu Mistrzowskiej Kuchni Violi pojawił się apel: „Często piszę tu radosne głupoty, by wywołać na Twojej twarzy uśmiech, wprawić Cię w dobry nastrój i na chwilę oderwać od powagi codzienności. Dziś nie. Dziś chcę, żeby było poważnie i na serio. Potrzebuję Twojej koncentracji, uwagi i działania. W momencie gdy to czytasz, grupa Uchodźców jedzie w stronę naszego Ostróda CAMP (na Mazurach – red.). Zostaną tu do maja. Potrzebują pomocy. Odpowiadam za wyżywienie tych osób. Jeśli możesz pomóc, dostarczając do ośrodka żywność, proszę, zrób to (…) Zróbmy wspólnie coś dobrego.

Kilkanaście godzin później pojawił się kolejny wpis: „Jesteście niesamowici!!!”. I obok zdjęcie kuchni tonącej w produktach spożywczych. I dopisek okraszony dwoma sercami w kolorach niebiesko-żółtym: „Nie przestawajcie!”

Pierwsi mali i trochę starsi Ukraińcy są już w ośrodku w Ostródzie na Mazurach.

Pociąg został ostrzelany

Sobota 26 lutego. „W Chełmie zatrzymał się pociąg z Kijowa. Ponad 300 kobiet z dziećmi. Stali 15 minut. Ludzie przynieśli tyle jedzenia i pampersów, że dworzec się zatkał. Zostało tego tyle, że właśnie wiozą resztę do Dorohuska. Akcją zarządza Tomek Moskal, dziennikarz, znana twarz w Chełmie. Już ponad 100 osób rozlokował po mieszkaniach” - czytamy we wpisie do News4Media.

Kim jest Tomasz Moskal?

Na Facebooku przedstawia się tak: „Niepoprawny optymista. Kinoman, bibliofil, audiofil, kibic, radiowiec kochający życie”. Dlaczego robi teraz to, co robi? - Bo chcę - odpowiada.

- Działalność rozpocząłem w piątek 25 lutego od tego, że bardzo szybko trzeba było zareagować na napływ uchodźców do Chełma. Znaleźć tym ludziom nocleg, wikt i opierunek - opowiada. – Zorganizowaliśmy akcję poszukiwania dla nich domów. Udało nam się znaleźć 40, a kolejnych 60 osób ulokować w prywatnych kwaterach u ludzi, którzy chcieli ich przyjąć, dać jedzenie i stałą opieką. Odzew był niesamowity. Dzwonili do mnie różni ludzie, ci, którzy mieli chociaż kawałek wolnego pokoju. Niektórzy mówili: - Poczekaj tylko się ogarnę, posprzątam, kupię jakąś pościel i dawajcie tych ludzi do mnie.

- Kolejna akcja: z Piotrem Zaborskim dowiedzieliśmy się, że w piątek po godz. 16 z Kijowa wyruszył pociąg. Po drodze został ostrzelany. Dowiedzieliśmy się, że w tym pociągu zamiast 100 jest 380 osób. I że tym ludziom jest potrzebne wyżywienie, pieluchy, środki higieny i karma dla zwierząt. Gdyby pan zobaczył, co tam się działo, jak ci ludzie byli wdzięczni za okazaną pomoc… A chełmianie okazali się znowu niesamowici, bo w kilka godzin udało nam się zgromadzić 5 ton żywności – mówi z zachwytem Tomasz Moskal.

- Jesteśmy już po kilku akcjach i - kiedy pan do mnie dzwoni - w trakcie kolejnej. Jesteśmy konwojowani przez samochód izby celno-skarbowej, jedziemy na dworzec do Dorohuska  w którym jest ponad 500 osób, w tym dużo małych dzieci. Oni wczoraj nie mogli się nawet herbaty napić, bo co prawda ktoś im dał im trzy pełne termosy, ale zapomniał o kubkach plastikowych.

Ptadzimy sobie

W cieniu takich frontmenów jak Tomasz Moskal swoją cichą, ale równie ważną i – co więcej – konsekwentnie realizowaną akcję pomocy dla wojennych uciekinierów z Ukrainy prowadzą samorządy i organizacje pozarządowe.

Powiat hrubieszowski. Najbardziej wysunięta na Wschód część Polski. Stolicą powiatu dowodzi burmistrz Marta Majewska. Rozmawiamy w sobotę rano.

- Dosłownie przed chwilą (rozmawiamy w sobotę, tuż przed południem - red.) otrzymałam informację, że nasz punkt pomocy w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Hrubieszowie staje się punktem recepcyjnym. Do tej chwili byliśmy punktem informacyjnym, który zorganizowaliśmy sami jako miasto – mówi Marta Majewska. ­- Ta pomoc z naszej strony polegała na tym, że proponowaliśmy wypoczynek, jeśli ktoś chciał – również kąpiel, suchy prowiant, środki higieny, koordynowaliśmy też kontakty z innym miejscami w kraju, gdzie ci Ukraińcy mogliby znaleźć stałą pomoc. Co się teraz zmieniło? Niewiele. Charakter naszych działań pozostał ten sam.

- Ile osób przewija się przez wasz punkt?

- Do soboty do 6 rano obsłużyliśmy 150 osób, ale ta liczba cały czas rośnie. Te osoby przyjeżdżają do nas swoimi samochodami, część osób przywożą służby. To ci, którzy zostali zabrani z granicy. Część dociera do nas, bo ktoś podrzucił ich swoim prywatnym samochodem.  Kto deklaruje, że chce zostać u nas, to zostaje. Mamy bazę mieszkańców, którzy przyjeżdżają i zabierają takie osoby.

- Mamy świadomość, że tych osób będzie coraz więcej. Jeśli chodzi o nasz punkt recepcyjny i płynność na granicy, to sądzę, że nie powinno być problemów z bieżącym pomaganiem Ukraińcom. Chyba że doszłoby do sytuacji, na którą zupełnie nie mamy wpływu. Wtedy rzeczywiście mogłyby się pojawić kłopoty. Ale jeżeli to będą grupa 300 osób w jednym momencie, to sobie poradzimy.

Elżbieta Bajkiewicz jest wiceprezesem zarządu Fundacji Partnerstwo i Współpraca. Powołał ją w 2011 roku konsul honorowy Ukrainy w Chełmie Stanisław Adamiak.

- Przed wojną na Ukrainie zajmowaliśmy się dobrą współpracą pomiędzy Polską  a Ukrainą. We wszystkich dziedzinach życia. Po wybuchu wojny podejmujemy te same wyzwania, tyle że dotyczą one głównie trwającej wojny – opisuje Elżbieta Bajkiewicz. - Jesteśmy do dyspozycji i Ukraińców, i Polaków. Telefon dzwoni na okrągło, bo ludzie potrzebują pomocy. Chodzi m.in. o to, gdzie najszybciej i najbezpieczniej przekroczyć granicę ukraińsko-polską lub polsko-ukraińską, bo i takie przypadki się zdarzają. Chodzi o ludzi, którzy jadą na Ukrainę ratować swoje rodziny.

- Nie udzielamy innej pomocy niż prawno-doradcza. Na przykład nie szukamy dachu nad głową. Tym zajmują się ośrodki recepcyjne, które powstały w całym kraju. I tom tam potrzebujący pomocy Ukraińcy dostają ją. Są wyposażani w niezbędne środki, mogą odpocząć i przygotować się do dalszej podróży. Tam będą też wskazane miejsca docelowe, w których można zatrzymać się na stałe. O tym wszystkim informujemy dzwoniących do nas Ukraińców - mówi.

I dodaje: - Myślę, że w tej sytuacji powinniśmy robić na bieżąco to, co najlepiej potrafimy. Robić to z sercem, mieć dobrą wolę i otwartość na drugiego człowieka. Tak jak to się dzieje teraz. Na pewno ta złość i nienawiść, które niedawno były tu, w Polsce, niczemu nie służyły.

Potwierdza to Tomasz Moskal.­ - Ludzie z różnych środowisk, różnych kultur, z różnych stron przychodzą i sprawnie reagują na to, co trzeba zrobić - podkreśla. - To nie jest tak, że tylko ja działam. Jestem osobą, która ma dużo znajomych w różnych środowiskach. Jestem więc katalizatorem jakichś działań, ale w te działania włączają się wszyscy. Odzew ludzi jest duży, niesamowity – puentuje.

Jak pomagać? Z głową

Fundacja Ocalenie podpowiada na swojej stronie internetowej, jak pomagać Ukrainkom i Ukraińcom?

- POMOC MIESZKANIOWA

Dołącz do grupy ZASOBY i poinformuj, jaką pomoc mieszkaniową możesz zaoferować: 

https://www.facebook.com/groups/zasobygrupa 

- ZGŁOSZENIE NA WOLONTARIAT

Jeżeli jesteś zainteresowany wolontariatem, wypełnij formularz na stronie:

 https://ocalenie.org.pl/ukraina-pomoc

POMOC FINANSOWA

Uruchomiliśmy zbiórkę, która pozwoli nam zwiększyć zatrudnienie specjalistów i specjalistek oraz rozszerzyć już istniejące etaty: 

https://www.facebook.com/donate/275450921370284/5225065800860606/

- DOKUMENTY I EWAKUACJA

Na bieżąco aktualizujemy artykuł, w którym umieściliśmy podstawowe informacje o ewakuacji z Ukrainy, w tym o potrzebnych dokumentach: 

https://ocalenie.org.pl/zalatwto/ewakuacja-z-ukrainy-o-czym-pamietac-uciekajac-przed-wojna

- POMOC TRANSPORTOWA

Na stronie internetowej 

https://www.ukrainenow.org/refuge 

znajduje się formularz kontaktowy przeznaczony do osób kierujących, a także do Ukrainek i Ukraińców, którzy potrzebują pomocy w ewakuacji. Możesz przekazać go znajomym osobom z Ukrainy, które poszukują sposobu ucieczki. Strona jest w języku ukraińskim.

WAŻNE! 

W natłoku informacji i zbiórek możesz się niestety natknąć na nieuczciwe praktyki. Jeśli ktoś przy wpłacie prosi o skan dokumentów, to na pewno nie jest to Fundacja Ocalenie.

 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama